Szybki moze za szybki przepływ...

Dużo byłoby ich wymieniać. Gdy jeden wchodził drzwiami, drugi oknem uciekał.

Wykorzystywała ile się dało. Tomek ciął drwa na przeciwko szopy. Bartek podwoził do pobliskiego miasteczka. Daniel zostawał z córeczką po pracy.

Serce miała pojemne. Przepływ krwi przyspieszony.

Wiecznie gdzieś zalatana. Gdzie tylko się pojawiała, oj, była zadyma. Labilność jej główna cecha przeszkadzała niestety normalnie funkcjonować. Zawsze zrobila jakąś rozróbę. Lubiła pisać. Gdy czuła parcie ze strony rozmówcy, wyłączała umysł i odlatywała w swoje światy: góry morze zielone przylądki stad też adwersarzem słabym była. Gdy tylko zjawiła się na salonach z tym swoim cienkim papierosem w ustach zadyma, jak nic powstawała.

Towarzystwo przerażone w kąt uciekało.

A ona krzyczała jak jakaś smarkata. Nie raz bana dostała, w tym od mężczyzn, których kochała, bo chciała by mężczyzna jedną dłonią ją pieścił, a drugą malował ściany.

Teraz została z niczym. Nie czeka jednak na księcia z bajki. Trzewiki zostawiła na poboczu, błyszczą w słońcu zakurzone. Siedmiomilowe buty ostatnio kupiła dla siebie i kota. A kot wiadomo raz jest obok a raz w głowie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania