Szybowałam
Stoję na ogromnym polu. Jestem bosa, czuję zaoraną ziemię pod stopami. Wsłuchuję się w szum drzew i rozkoszuję się przy wietrze. Jest mi dobrze, zamykam oczy, rozkładam ręce i wydaje mi się, że szybuję. Po chwili "latania" słyszę przeraźliwe i głośne szczekanie, pełne nienawiści i chęci śmierci. Ten głos mnie otacza z każdej strony. Rozglądam się dookoła i widzę cztery duże psy. Jeden na północy, drugi na południu, trzeci na zachodzie a czwarty na wschodzie. Narazie stoją około sto metrów ode mnie i przeraźliwie drą mordy. Są żądne krwi. Nagle wszystkie ruszyły w moją stronę. Nie było drogi ucieczki. Biegły z daleka, ale tak szybko, że były już pare metrów ode mnie. Bałam się. Z ich mord kapała krew, a ja stałam w środku nie wiedząc, na którego patrzeć. Kręciłam się w strachu a z każdą sekundą ubywało metrów. Przygotowana na śmierć pomyślałam o tej rozkoszy lotu, której doznałam parę minut temu. Opanowałam emocje, rozłożyłam ręce i...poleciałam.
Komentarze (4)
"Narazie stoją około sto metrów ode mnie i przeraźliwie mordy" - nie rozumiem tego zdania, "Na razie" - oddzielnie
Całokształt bardzo ciekawy, podobał mi się, jednak drobnostki do poprawy. 5 z minusikiem
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania