Tajemnicze zgony

Komisarz Marek Kowalski nie spodziewał się, że jego pierwsza sprawa w Poznaniu będzie tak skomplikowana. Przeniósł się tu z Warszawy, szukając spokoju i ciszy. Zamiast tego, musiał zmierzyć się z serią tajemniczych zgonów homoseksualistów ze sfer artystów.

 

Pierwsza ofiara to znany pisarz, Andrzej Nowak. Znaleziono go martwego w swoim mieszkaniu, z raną postrzałową w głowie. Na miejscu nie było żadnych śladów włamania ani walki. Policja uznała to za samobójstwo.

 

Druga ofiara to młody aktor, Tomasz Kowalczyk. Znaleziono go martwego w swoim samochodzie, z raną kłutą w sercu. Na miejscu nie było żadnych śladów walki ani krwi. Policja uznała to za nieszczęśliwy wypadek.

 

Trzecia ofiara to znany malarz, Adam Wiśniewski. Znaleziono go martwego w swojej pracowni, z raną ciętą na szyi. Na miejscu nie było żadnych śladów walki ani broni. Policja uznała to za samookaleczenie.

 

Komisarz Kowalski nie wierzył w te teorie. Zauważył, że wszystkie ofiary były homoseksualistami, że wszystkie były związane ze światem sztuki, i że wszystkie zginęły w podobny sposób - z raną w okolicy serca. Postanowił zbadać sprawę na własną rękę.

 

Jego śledztwo doprowadziło go do pewnego klubu nocnego, gdzie często bywali artyści. Tam dowiedział się, że wszystkie ofiary miały wspólnego kochanka - tajemniczego mężczyznę o imieniu Damian. Nikt nie wiedział, kim on jest, ani skąd się wziął. Pojawiał się i znikał jak cień.

 

Komisarz Kowalski postanowił go odnaleźć. Udało mu się ustalić, że Damian mieszka w pewnym hotelu w centrum miasta. Pojechał tam, mając nadzieję na rozmowę. Nie spodziewał się jednak, co zobaczy.

 

W pokoju hotelowym znalazł ciało Damiana, z raną postrzałową w głowie. Obok niego leżała broń i list pożegnalny. W liście Damian przyznawał się do zabójstw swoich kochanków. Pisał, że był agentem obcej służby wywiadowczej, i że miał za zadanie infiltrować i zniszczyć polską scenę artystyczną. Pisał, że zabił ich, bo się w nich zakochał, i nie mógł znieść, że musi ich zdradzać. Pisał, że zabił się, bo nie mógł żyć z tą winą.

 

Komisarz Kowalski nie wierzył w to. To było zbyt proste, zbyt wygodne, zbyt niewiarygodne. Miał wrażenie, że to wszystko było częścią jakiegoś większego planu, i że Damian był tylko pionkiem w grze. Ale nie miał dowodów, ani sposobu, by to udowodnić.

 

Sprawa została zamknięta jako samobójstwo. Komisarz Kowalski wrócił do swojej pracy, ale nigdy nie zapomniał o tej sprawie. Zawsze się zastanawiał, kto naprawdę stał za tymi zabójstwami, i dlaczego. I czy kiedykolwiek się dowiedział.

 

Kilka miesięcy później, komisarz Kowalski otrzymał tajemniczy telefon. Nieznany głos powiedział mu, że ma dla niego ważne informacje na temat sprawy Damiana. Umówił się z nim na spotkanie w pewnej kawiarni.

 

Komisarz Kowalski poszedł na spotkanie, z nadzieją na rozwikłanie zagadki. W kawiarni zobaczył mężczyznę, który siedział przy stoliku i czytał gazetę. Podszedł do niego i usiadł naprzeciwko.

 

- Cześć, jestem komisarz Kowalski. Zadzwoniłeś do mnie? - zapytał.

 

- Tak, jestem Jan Nowicki. Jestem dziennikarzem. Pracuję nad artykułem o śmierci Damiana i jego kochanków. Mam dla ciebie coś, co cię zainteresuje - odpowiedział mężczyzna, odkładając gazetę.

 

- Co masz? - zapytał komisarz Kowalski.

 

- Mam dowód, że Damian nie był samobójcą, ani agentem obcej służby. Był ofiarą spisku, który miał na celu zniszczenie polskiej kultury i sztuki. A ty byłeś częścią tego spisku, choć o tym nie wiedziałeś - powiedział mężczyzna, wyciągając z torby kopertę.

 

- O czym ty mówisz? - zapytał komisarz Kowalski, zaskoczony.

 

- Otwórz kopertę, a się dowiesz - powiedział mężczyzna.

 

Komisarz Kowalski otworzył kopertę i wyjął z niej kilka zdjęć i dokumentów. Na zdjęciach widział Damiana i jego kochanków, jak się śmieją i bawią. Na dokumentach widział raporty medyczne, które potwierdzały, że Damian i jego kochankowie byli zdrowi i nie mieli żadnych chorób ani zaburzeń psychicznych. Na jednym z dokumentów widział swoje własne nazwisko i podpis.

 

- Co to jest? - zapytał komisarz Kowalski, nie rozumiejąc.

 

- To jest prawda. Damian i jego kochankowie byli szczęśliwi i zakochani. Nie chcieli się zabić, ani nikogo zranić. Byli niewinni. Ty zaś byłeś tym, który ich zabił. Ty podałeś im truciznę, która wywołała u nich objawy śmiertelnych ran. Ty podłożyłeś im broń i listy pożegnalne. Ty sfabrykowałeś dowody, które wskazywały na samobójstwo lub nieszczęśliwy wypadek. Ty zrobiłeś to wszystko na zlecenie swojego szefa, który pracuje dla obcej służby. Ty jesteś zabójcą - powiedział mężczyzna, patrząc mu prosto w oczy.

 

Komisarz Kowalski poczuł, jak mu się kręci w głowie. Nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. Nie mógł uwierzyć w to, co widział. Nie mógł uwierzyć w to, co zrobił. Nie pamiętał niczego. Nie wiedział, dlaczego to zrobił. Nie wiedział, kim jest.

 

- To niemożliwe. To nieprawda. To jakaś pomyłka. To jakaś pułapka. To jakaś manipulacja. To jakaś... - zaczął mówić komisarz Kowalski, próbując się bronić.

 

- Nie, to jest prawda. A ja mam na to dowody. I zamierzam je opublikować. Cały świat się dowie, co zrobiłeś. I poniesiesz za to konsekwencje - powiedział mężczyzna, wstając z krzesła.

 

- Nie, nie możesz tego zrobić. Zatrzymaj się. Daj mi to. Daj mi spokój. Daj mi... - krzyczał komisarz Kowalski, próbując się rzucić na mężczyznę.

 

Ale było za późno. Mężczyzna szybko wyszedł z kawiarni, zabierając ze sobą kopertę. Komisarz Kowalski został sam, z pustymi rękami i pustym umysłem. Nie wiedział, co zrobić. Nie wiedział, co się stanie. Nie wiedział, kim jest.

 

Koniec.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania