Tajemniczy, Magiczny Dom Wróżki Leśnej
"Tajemniczy, Magiczny Dom Wróżki Leśnej"
gatunek: fantastyka/podróże/przygoda/surrealizm/śmieszne
Środek dziwnego, ciepłego, wilgotnego, mglistego, letniego dnia. Środkowe lata dziewięćdziesiąte dwudziestego wieku.
Dwudziestopięcioletni Surrealno-Imprezowy Podróżnik, w skrócie Podróżnik, udał się z przedmieść malowniczego, baśniowego miasta do lasu na spacer. Wędrując pośród zrelaksowanych drzew i wesołych polan, napotkał między innymi wiewiórkę, dzięcioła, rzekotkę oraz borsuka, a także nasłonecznione głazy, bujające w obłokach. Przeszedł po drewnianym moście, wiszącym nad rzeką, otoczoną w jednych miejscach szuwarami trzcinowymi i kwitnącą roślinnością nadwodną oraz bagienną, natomiast w innych miejscach: niewielkimi plażami, na których wypoczywały traszki, zaskrońce i żółwie.
Spacerował po nizinie, różnorodnej krajobrazowo a także gęsto porośniętej grzybami z wielu różnych gatunków, podziwiał horyzont, wyznaczony przez łagodne, jasnozielone wzgórza o limonkowych szczytach, na które obficie spływały żółte oraz pomarańczowe promienie słoneczne z jasnoniebieskiego nieboskłonu, gdzieniegdzie upstrzonego fioletowo-różowymi chmurami.
Nagle natknął się na tajemniczy dom w stylu wiejskim, z czerwono-różowo-brązowym spadzistym dachem, piaskowymi ścianami i złotymi oknami, otoczony przez niewielkie pola żółto-niebiesko-fioletowej kukurydzy, niezidentyfikowanych owoców o barwie zielono-czerwonej oraz pomarańczowo-różowo-nugatowych dyń. Zachęcony przez ciekawość, postanowił podejść, a wtedy otworzyć drzwi i zajrzeć do środka. Tak też więc zrobił.
Rozejrzał się po klimatycznym wnętrzu. Poczuł nastrojowy zapach. Opanowało go oryginalne uczucie. Spostrzegł mieszkankę, oraz jednocześnie właścicielkę tego niezwykłego przybytku, czyli Wróżkę Leśną. Właśnie sporządzała kolejny tajemniczy, magiczny wywar, czego częste i chętne czynienie miała w swoim zwyczaju. Surrealno-Imprezowy Podróżnik, oznajmiwszy jej, że przyszedł tu po poradę życiową, został wkrótce przez magiczkę oświecony. Zaprezentowała mu ona bowiem, do tej pory pilnie strzeżone, tajne lekarstwo na ból istnienia.
Ku zaskoczeniu wędrowca, specyfikiem owym okazała się rzecz niepozorna, a mianowicie zaklęcie, którego słowa brzmiały mniej więcej tak: "Ccciurrrcccium Ccciurrrcccium, sssiorrrbbbium sssiorrrbbbium, szyszyszypyrtttum szyszyszypyrtttum, dddynnndddummm dddynnndddummm, pypypypyryryryrydudududuuummm dydydyccciummm tralalyldum, ło ło łooo!".
— Ccciurrrcccium Ccciurrrcccium, sssiorrrbbbium sssiorrrbbbium, szyszyszypyrtttum szyszyszypyrtttum, dddynnndddummm dddynnndddummm, pypypypyryryryrydudududuuummm dydydyccciummm tralalyldum, ło ło łooo!? Tylko tyle? I to wszystko? — spytał z niedowierzaniem zaskoczony Podróżnik.
— Właśnie taaaaak! He, he, he, he, heee! Tylko tyle. Kiedy jest ci smutno albo nudno, to wystarczy, że wypowiesz lub zaśpiewasz właśnie magiczne słowa te: Ccciurrrcccium Ccciurrrcccium, sssiorrrbbbium sssiorrrbbbium, szyszyszypyrtttum szyszyszypyrtttum, dddynnndddummm dddynnndddummm, pypypypyryryryrydudududuuummm dydydyccciummm tralalyldum, ło ło łooo! — odpowiedziała wróżka.
— Ccciurrrcccium Ccciurrrcccium, sssiorrrbbbium sssiorrrbbbium, szyszyszypyrtttum szyszyszypyrtttum, dddynnndddummm dddynnndddummm, pypypypyryryryrydudududuuummm dydydyccciummm tralalyldum, ło ło łooo! Ha, ha, ha, ha, ha! Też mi coś! Tyle się namęczyłem, aby tutaj przyjść, a tu coś takiego? — pytał retorycznie mężczyzna, wracając do domu.
Nagle poczuł się znacznie lepiej. Potężny strumień pozytywnej energii życiowej spłynął na niego spomiędzy chmur, leniwie płynących po nieboskłonie oraz śmiejących się radośnie. Gdy przechodził przez olśniewającą, słoneczną, śródleśną polanę, to setki uśmiechniętych kwiatów i grzybów przybiegły spomiędzy tajemniczej, mistycznej, spowitej mgłą gęstwiny mniejszych oraz większych drzew z wielu różnych gatunków, a wtedy beztrosko zatańczyły wokół ucieszonego i rozbawionego wędrowca.
Po południu, słońce stało się jasnopomarańczowe, a powietrze wypełniło się czerwonawo-pomarańczową, przezroczystą poświatą o bardzo dobrej widoczności. Kiedy człowiek znalazł się już na przedmieściach, zaledwie około jednego kilometra od swojego przytulnego, parterowego, jednorodzinnego domu otoczonego ogrodem, to nagle z żółto-różowego nieba przyleciał jasnonugatowy motyl w piaskowe plamki, który wkrótce przeobraził się w wielobarwny, zmiennokształtny statek kosmiczny. Zabrał on pełnego ogromnych wrażeń mężczyznę w podróż kosmiczną po swojej niezwykłej planecie, gdzie słońce i księżyc nie tylko tańczyły na tle tajemniczego, monumentalnego, ekscytującego nieboskłonu, ale też przebojowo grały oraz wesoło i zabawnie śpiewały: "Ccciurrrcccium Ccciurrrcccium, sssiorrrbbbium sssiorrrbbbium, szyszyszypyrtttum szyszyszypyrtttum, dddynnndddummm dddynnndddummm, pypypypyryryryrydudududuuummm dydydyccciummm tralalyldum, ło ło łooo!".
Koniec.
Komentarze (9)
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Pozdrawiam 🙂
Siorbum siorbum, to jest wielkie. I całe pismo to znakomite 👍
Pozdrawiam 🙂
Czasami, pomysły przychodzą mi do głowy dopiero w trakcie pisania, a czasami umieszczam w opowiadaniach motywy, które pojawiły się w mojej głowie już naprawdę bardzo dawno temu. 🤯
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania