Tam gdzie ty ❙❙ Naruto one-shot ❙❙

Śnieg oprószał ich ciała, przykrywając je niczym pierzyna. Konający Zabuza leżał obok martwego chłopca, który bez wahania oddał za niego życie.

 

- Chcę tam, gdzie ty, Haku — ostatnie słowa wypłynęły z ust mężczyzny.

 

Haku przez lata był tylko narzędziem w jego rękach. Dopiero gdy go stracił, zrozumiał, jak bardzo ten chłopiec o delikatnym, dziewczęcym wyglądzie był dla niego cenny... Umierał, błagając, by pójść tam gdzie on. A przecież był mordercą, tacy jak nie mają serca. Teraz jednak, gdzie jego ręka z trudem dotknęła bladego, już zimnego, policzka przyjaciela, słone łzy, uciekały z jego oczu, ażeby skapnąć na ziemię.

To było jego ostatnie tchnienie. Dwa razy uniknął śmierci, trzeci raz już nie dał rady. Już nic ich nie bolało. Chociaż ciała pozostały na moście w Kraju Fal, aby niedługo po tym zostały pochowane, dusze już uleciały.

 

Śnieg, który tego dnia padał z jasnobłękitnego nieba, stopnieje. Budowa mostu, łączącego Kraj Fal z Krajem Ognia, zostanie ukończona. Pory roku będą się zmieniać. Czas będzie upływał, a po nich, prócz grobów, nie pozostanie nic. Ludzie, którzy mieli, niezbyt przyjemny, zaszczyt ich poznać, w końcu umrą. Zaginie po nich ślad. Nikt nie będzie pamiętał o zabójcy oraz jego narzędziu, piętnastoletnim Haku.

 

 

W jednym z tokijskich szpitali, na świat, przyszły, w odstępie jedenastu minut bliźnięta.

 

- Są... Piękni. - Wymamrotała zmęczona matka chłopców. - Satō Yuma i Satō Daisuke***, witajcie na tym świecie.

 

Po policzkach kobiety spłynęły łzy. Łzy szczęścia. Chociaż jej ukochany mąż nie mógł być przy niej w takim momencie, tak jak sobie to zamarzyła, była naprawdę radosna. Pomimo wszelkich przeciwności losu, udało im się. Długo wyczekiwali dziecka, a gdy w końcu się udało... Dostali je dwa razy. To było niczym cud.

 

Yuma był starszy. Jakby wyczuwając rozłąkę ze swoim bratem, przez jedenaście minut rzewne łzy wylewał. Dopiero kiedy Daisuke również wyszedł z łona swojej matki, noworodek się uspokoił.

 

Keiko, matka chłopców, była pewna — jej dzieci, prócz bycia rodzeństwem, będą także najlepszymi przyjaciółmi. W końcu... Nie po to przeżywała katusze przez jedenaście godzin, by w końcu, jedenastego listopada o godzinie jedenastej i jedenastej jedenaście, wydać na świat maluchy, które będą się nienawidziły.

 

Co to, to nie. Nie pozwolę, by do tego doszło. Będę najlepszą matką na świecie! Od teraz, to mój cel! - Postanowiła kobieta, w chwili, kiedy pielęgniarka zabierała chłopców.

 

Prośba Zabuzy się spełniła. Wylądował tam, gdzie Haku. Żaden z tej dwójki nie będzie jednak pamiętał swojego poprzedniego życia. Jak potoczy się ich los?

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania