Tartuffe
"Moja matka była wierząca, ja nie. Ale ja chcę żeby Bóg istniał. Chcę – to ważniejsze, niż gdybym tylko był o jego istnieniu przekonany." W. Gombrowicz
Czymże ja sobie na to zasłużyłem? Jakimi czynami?
żeby do dzisiaj na krzyżach mnie wieszać
Czemu najgorszych podstępów i bluzgów, białymi rankami
musi kościelna wysłuchiwać wieża?
Czemu ma wiara, nauka miłości, ziarna pospołu zasiane
przetrwały tylko upadłe na kamień?
Gdzie są asceci? Czy każdy już dzisiaj próbuje żyć w chwale?
Czemu umarli wszyscy chrześcijanie?
Zobaczyć mi trzeba choć jedną duszyczkę, lichą i skromną
dla której mógłbym powrócić na ziemię
więc znajdź w sobie wiarę prawdziwą, pokorną
nie daj się zdusić podmiejski aniele
nie szukaj w katedrach natchnienia, ni w nawach
nie dukaj pacierzy, nie oczekuj trąb
szukaj mnie w dzisiaj zagojonych ranach
wszystkich przerośniesz, nie w górę a w głąb
i na ciebie też czekam, Tartuffe, kiedy błędny
odwróciłeś ode mnie swój wzrok
będąc wpatrzony w święte ikony, pamiętaj tedy
że za twoim krokiem podąża mój krok.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania