Tatuś (część II, ostatnia)

Mam już trzynaście lat, oni szykują jakąś niespodziankę, chcą hucznie uczcić moje kolejne urodziny.

Jeszcze nie wiedzą, że tym razem, to ja mam dla nich prezent.

 

Ostatni raz spisuję myśli po tym, jak ona znalazła mój pamiętnik i wymusiła, żebym więcej nie pisała o problemach w domu, bo one nas zrujnują, a za dużo mamy do stracenia, przede wszystkim poziom życia i nieposzlakowaną opinię.

Nie przewidziała, że tym milczącym przyzwoleniem, dała prawo do zniszczenia swojej jedynej córki.

A może brała ten fakt pod uwagę, lecz zachowanie pozorów idealnej rodziny było ważniejsze? Nie wiem.

Nie muszę chyba opisywać, że on przychodził zawsze kiedy była w pracy i za każdym razem pozwalał sobie na więcej. Tydzień temu powiedział, że jestem gotowa na pełny stosunek i że stanie się to właśnie w moje urodziny, czyli dzisiaj.

 

Jak zawsze zrobił mi na śniadanie kanapki, herbatę, zostawił kasę na drobne wydatki. Wychodząc do pracy chciał mnie pocałować i przytulić. Przewidziałam i jak zawsze uciekłam do łazienki. Stał przez chwilę pod drzwiami, a ja udawałam, że nie słyszę pukania.

Powiedziałam sobie - nigdy więcej - i dotrzymam.

 

Zaledwie pół roku temu wpadłam w histerię, zaczęłam płakać, krzyczeć, że mam dość, że prędzej się zabiję, niż ma to dalej trwać. On wtedy wysyczał, że albo się uspokoję, albo załatwi mi miejsce w szpitalu psychiatrycznym. Ona nic nie powiedziała, siedziała tylko ze spuszczoną głową.

Zrozumiałam, że nikt mi nie pomoże, wyrok zapadł i skazana jestem jedynie na siebie.

 

Od tamtego dnia dużo myślałam o śmierci, przeczytałam wszystko, co było w internecie.

Chcę to zrobić najszybciej jak się da i możliwie bezboleśnie. Najbardziej przeraża mnie świadomość bólu, chociaż najlepiej go znam. Czy dlatego się boję?

 

Zakładam buty i kurtkę, muszę jeszcze wyjść i załatwić ostatnią rzecz. Mijam szkołę, kieruję się w stronę poczty. W plecaku mam list do prokuratury z informacją o popełnionym przestępstwie. Pisałam go kilka dni, trudno opisać trzy lata koszmaru w krótkich słowach. Mam nadzieję, że ujrzy kiedyś światło dzienne, a sprawcy otrzymają, na co zasłużyli. Oskarżam oboje, są tak samo winni.

 

Jeszcze przejdę deptakiem, pożegnam ulice, które dawały mi schronienie kiedy chciałam pobyć sama, i z których oni zabierali mnie w nocy siłą. Nie wyglądają teraz ładnie, drzewa nie mają liści, wokół szaro, brudno, jak we mnie.

 

Wracam do domu. Ona pojechała do babci, może niedługo wrócić.

Idę od razu do swojego pokoju, gdzie wcześniej wszystko przygotowałam. Wyciągam sznur z pętlą, (kilka dni uczyłam się zrobić porządną), zawieszam na klamce. Wystarczy już tylko włożyć głowę i za chwilę będę wolna. Od potworów.

 

Żegnaj życie!

 

PS. Mamo, tato - wszystkiego najgorszego, z okazji moich urodzin!

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Ellie Victoriano 18.06.2021
    Teraz to mnie autentycznie przeraża, że to serio opowieść z prawdziwego życia autorki...
  • Abbie Faria 18.06.2021
    Jest takie ryzyko, szczególnie, że autor/ka pisze z anonimowego, bez profilu. I teraz tak. Jak powinniśmy się zachować? Czy to takie zwykłe straszne opowiadanie, czy ostatni krzyk wołającej o pomoc? Daleka znajoma z podstawówki skończyła swoje życie. Była w ciąży, i pewnie pokłóciła się z chłopakiem. Może nie chciał dziecka, może ją po prostu rzucił, trudno zgadnąć. Ona już jest po tamtej stronie ( na drugim świecie) od dobrych kilkunastu lat. Jakkolwiek by nie było,
    autorko tego opowiadania, jeżeli to nie jest kolejne opowiadanie w angażującym odbiorcę stylu, a szczere przemyślenia, nie rób tego i zgłoś się o pomoc do odpowiednich miejsc. Są telefony zaufania anonimowe, jest opieka społeczna. Pedofila się oddzieli od rodziny, a Ty będziesz mogła żyć z dala od zboczeńca. Trzymaj się ( pod warunkiem, że to nie prowokacja, ale i tak warto pomagać mimo różnych dowcipnisiów) .
  • Ellie Victoriano 18.06.2021
    Abbie Faria, właśnie nie wiem jak, bo policja może też nie potraktować poważnie tego zgłoszenia... albo możemy niepotrzebnie narobić problemów...
  • Abbie Faria 18.06.2021
    Ellie Victoriano To tak jak z przypadkiem opisywanym kiedyś na portalu kafeteria. Syn kobiety cierpiącej na cukrzycę opowiadał o takiej historii. Matka dostała wczesnych objawów śpiączki cukrzycowej i "gadała" jak pijana przy przystanku, to jeden z objawów tej choroby. Chyba leżała na chodniku. I jakiś "mądry inaczej" śmiał się z niej głośno i wszystkim wkoło mówił - Pijaczka , pijana. I tak kobieta chyba kilka godzin przeleżała, a wokół pełno ludzi, aż dostała pomoc. Każdy myślał, że to alkoholiczka. Podobno przeżyła, ale wiadomo, że im lepiej pomoc trafi do chorego tym mniejsze są powikłania.
  • Abbie Faria 18.06.2021
    * im szybciej
  • Abbie Faria 18.06.2021
    PS. znalazłem o dziwo ten tekst: https://f.kafeteria.pl/temat-5486147-na-ulicy-lezy-czlowiek/?do=findComment&comment=39522457
  • JamCi 18.06.2021
    Coś chciałam, ale nie wiem. Chyba wiem o tym za dużo, żeby bez sensu klepać ozorem.
  • laura123 18.06.2021
    Nie podoba mi się powtórzenie ''jak zawsze'' zbyt blisko siebie... ''jak zawsze zrobił mi śniadanie'', ''jak zawsze uciekłam do łazienki''. Pilnuj się na przyszłość.
    Dobrze napisany tekst. Ta część chyba lepsza od tamtej.
    Pozdrawiam.
  • zyzola 19.06.2021
    Żerowanie na emocjach - nie twierdzę, że tekst bazuje na nieprawdziwych wspomnieniach, niemniej językowo niewiarygodny. Podkreślam: nie twierdzę, że nie opisuje prawdy. Jest po prostu słaby, wtórny na tle innych historii tego nurtu. Podobnie jak część pierwsza.
    Co nie znaczy, że nie wstrząsa.
    Aczkolwiek, na portalu literackim poszukujemy innego typu wzruszeń - artystycznej ekstazy, nie współczucia.
  • Morus 22.06.2021
    Tu chyba jest podobny przypadek, moim zdaniem takie powinno być zakończenie, z życia wzięte:

    Francja: zamordowała swego męża, jednak dla ponad pół miliona kobiet jest bohaterką

    Wczoraj w położonym w środkowej Francji mieście Chalon-sur-Saône rozpoczął się proces Valerii Bacot. Kobieta brutalnie zamordowała swego męża, ojca czwórki swoich dzieci, a wcześniej jej ojczyma. W obronie 40-letniej kobiety petycję podpisało ponad 550 tysięcy kobiet. Dla wielu jest bohaterką.

    Valeria przyznała się do winy. Jednak obraz jej życia, spowodowany przez ofiarę, jest wstrząsający. Pierwszy raz została zgwałcona przez niego, gdy miała zaledwie 12 lat. Wkrótce zrobił z niej niewolnicę seksualną i uzależnił od siebie. Wiele osób, w tym matka, o tym wiedziało, lecz nikt nie chciał się wtrącać.

    Morderczyni jest szczupłą kobietą, w której oczach widać wielki smutek i przeżyte cierpienia. Jej mąż był od uzależniony od seksu, od nastoletnich lat oglądał filmy pornograficzne, które pozbawiły go normalnych ludzkich uczuć. Z czasem stawał się coraz bardziej brutalny i bezwzględny. Zaczął zmuszać żonę do prostytucji.

    Sprawa sądowa wzbudza ogromne emocje w Europie Zachodniej. Wiele kobiet wyraża swoje opinie. W komentarzach na stronie czasopisma Journal L’Alsace pani Carole B. napisała: „Z pewnością nie wolno wymierzać sprawiedliwości – bo wtedy byłaby anarchia. Są jednak przypadki, gdy instytucja sądowa musi okazywać empatię. Ta kobieta od dziecka nie była ani broniona przez matkę ani przez społeczeństwo, które powinno chronić nieletnich. Miała jedno rozwiązanie, które mogło uchronić ją i dzieci przed tym potwornym zboczeńcem. Ona nie stanowi żadnego zagrożenia dla społeczeństwa, podczas gdy inni (pedofile, gwałciciele itd.) otrzymują wcześniejsze zwolnienie bez żadnego nadzoru. Ona musi zostać uniewinniona i uwolniona. Każdy ma prawo do samoobrony.

    Aline A. dodaje: „Valeria powinna być uznana za bohaterkę a nie przestępcę. Trzeba jej przyznać medal za przeżycie, za to, że ocalała. (…) Wolność dla niej to jest prawdziwa sprawiedliwość…

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania