Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Te zboki.
Trzech dziadków
Się za jej kszlatnym tyłkiem tak obejrzało
Jakby dogłębnie przebadać go chciało.
Ich
“Jakieś tam ciał drgnięcie to
nieudana próba wzniesienia
przed ostatecznym padnieciem”
I to nie narratora wiersza
blyskotliwà puentà sie stało,
a powodem
Ze tyłem do przodu każde dziewczę
zapierdzielalo
ze zbokow pola rażenia.
Jezusem niestety mlode dziewczeta
Nigdy nie były
cudów żadnych nie czynily,
Wiec
Jeden dziadek dalej kulał,
Drugi wciąż gruźliczo kaszle.
Trzeci - zbok kazdemu z klatki znany,
Nisko wszystkim poklaniany
nieudacznie przed żoną w windzie ukryć próbował,
a mnie narratora
oświeciło
jak Zbokowi wzrok się zrujnował.
Bo ma zeza rozbierznego,
tak ze szkoda ci bidnego -
zboka.
Jednym okiem,
tym od żonki strony,
patrzyć w sufit próbował,
drugim natomiast dziewczece “wdzieki” na maksa gałował,
w pamieci swej
na pozniej
intensywnie grawerowal.
Skala obrzydzenia nie rowna skali oswiecenia jakiego doznaje kazda szanujaca sie dziewica
kiedy kiece naciagajac sobie nerwowo,
niewinnà dziewcze nasladuje wzorowo.
Wiedzac juz od 10 tego lata
Ze bocian przez sypialnie sapiąco nie lata
Nie te lata
Nie te lata panie i panowie
Swiat sie zmienia
Na koniec rzeknè
Oto z windy przemyslenia swe
na ciepło serwuję,
Ja
Pokolenie przeszle
Co dalej pokutuje
Za grzechy zeszlego pokolenia
Lecz z pelna swiadomoscia znaku rozpoznawczego
KAZDEGO zbokow mistrza istnienia:
zez rozbierzny to nie przypadek pobierzny, a wytrenowane latami gałowanie
ktore ma dodatkowe rowniez zadanie:
na litosc lasek branie i
bezkarne obczajanie ich do woli.
Lata w kalendarzu przybywaja
Zboki wciaz tymi samymi sie staja
-
Ostatnie dygniecie przed padnieciem
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania