Teatr
Dziś jest mój wielki dzień ukończyłem siedemdziesiąt lat i osiągnąłem minimum pięćdziesięciu lat pracy, dzięki temu przeszedłem na emeryturę. Trzy lata temu zmieniono ustawę emerytalną i od tamtej pory nie wliczają już do lat pracy zasadniczej służby wojskowej. Miałem pomimo tego i tak wielkie szczęście, udało mi się pracować bez przerwy od osiemnastego roku życia. Zawdzięczam to temu, że po szkole zawodowej poszedłem do pracy. Co prawda fizycznej, lecz w administracji państwowej i wszystkie bezrobocia ominęły mnie szerokim łukiem. Właśnie z tej okazji, dożycia do emerytury, przybyła do rodzinnego domu prawie cała moja rodzina. Starszy syn przyjechał z Niemiec z nową żoną i jej córką Helgą, wspólnych dzieci nie mają. Młodszy przypłynął jachtem z Islandii razem ze swoim partnerem Endy. Ze Stanów przyleciał wnuk Janek, jego matka, a moja córka wyjechała wiele lat temu. Teraz będąc już na emeryturze poznała jakiegoś milionera i jest na jego ranczu gdzieś w Stanach. Moje mieszkanie nie było w stanie pomieścić wszystkich, co prawda dziwiło mnie to trochę. Kiedyś mieszkaliśmy z żoną, trójką dzieci w pokoju, a w kuchni mieszkał szwagier ze swoją trzyosobową rodziną, widać wszyscy przywykli do innych warunków lokalowych. Partner syna zaproponował, żebyśmy wszyscy udali się do teatru na spektakl w nowym multipleksie. W drodze na przedstawienie jak dowiedzieli się, że nigdy nie byłem w prawdziwym Tatrze. Wszyscy mówili jednocześnie mi, jak realistyczne są współczesne spektakle. Wyszło na to, że mam cicho siedzieć w czasie przedstawienia i się nie odzywać. Po wejściu do galerii zauważyłem plakat, grają komedię Zapomniany Diabeł. Ucieszyłem się bardzo, bo pamiętam taki spektakl w tatrze telewizji grał Jan Gajos z Anną Seniuk. Wchodzimy na widownie tam wszystko bardzo nowoczesne . Otrzymałem honorowe miejsce na balkonie na wprost widowni, światła gasną, kurtyna się podnosi i zaczyna się spektakl. Moim zdaniem wcale nie był śmieszny, bo jeżeli ten diabeł jest zapomniany to nie powinien stale siedzieć w internecie i dokonywać tam zakupów. Publiczność oprócz mnie bawiła się znakomicie, do czasu jak na scenę wszedł starszy aktor, grał zdenerwowanego dziadka. Prawie krzyczał.
- Ten debil twierdzi, że „Wałęsa Człowiek z Nadziei” to film fantastyczny, mówię mu, akurat ta scena jest prawdziwa, a inne to bajka.
Następnie na scenę wszedł młodzian, podchodzi do starszego i mówi.
- Dziadku nie denerwuj się to jest pokaz starych filmów i akurat ten to na pewno jest fantastyczny. Posłuchaj mnie, jak ten gościu przeskakuje przez mur, a tam jest stocznia i pracują tam tysiące ludzi. Jest za dziesięć druga i cała pierwsza zmiana stoi przebrana przed bramą główną. Chcą wyjść do domu, pracują przecież do czternastej. To jest fikcja reżysera, przecież w Polsce nie ma żadnej stoczni i nigdzie nie pracuje się osiem godzin.
Słowa te spowodowały wybuch gniewu starszego pana.
- Słuchaj gnoju, nie wiem, czego uczą was w tych szkołach, lecz ja pamiętam jak w Polsce były trzy duże stocznie. Największą w Europie była ta w Gdyni, w Gdańsku i Szczecinie oraz mniejsze, które produkowały kutry rybackie, jednostki ratownictwa morskiego, barki, jachty i zwykłe łódki. Dziś tego nie ma, lecz kiedyś było zaglądnij do źródeł historycznych głąbie.
Słowa te spowodowały lawinę wypowiedzi, starsza pani powiedziała.
- Dobrze pamiętam tak było i inne zakłady pracy też były.
Wtedy powstały trzy obozy, część widowni to przyjezdni z zagranicy. Oni nic nie mówili, bo nie znali po pełnej integracji Europejskiej, historii byłego państwa Polskiego. Młodzi krzyczeli na starszych, skleroza was dopadła staży durnie. Starsza część publiczności mówiła też o tysiącach innych zakładach pracy, których dziś nie ma.
Przyznam się szczerze i mnie poniosło, jak młody smark wyzywał moich rówieśników od komunistów i pampersiaków. Wstałem z siedzenia i zwyczajnie dałem mu po gębie. Rozpętało się prawdziwe piekło, takiej wymiany zdań w spektaklu nigdy nikt nie widział. Cała widownia teatru została zdemolowana, interweniowała Policja i wtedy okazało się, że za zniszczenia mają zapłacić tylko wiekowi. Młodzi nigdzie nie pracują, nie mają prawa do zasiłków i pozostają na utrzymaniu rodziców. Starsi mają jednak jakieś dochody z naszej grupy dwudziestoosobowej dwie mają renty, trzy emerytury, dziesięć wróciło z dorobkiem z zagranicy, a pięć pracuje w ochronie.
Wszystkich rannych w starciu opatrzył Białoruski lekarz, który przyjechał ze swoją żoną odwiedzić jej rodziców i sprawdzić ich stan zdrowia. Mieliśmy okazję zobaczyć lekarza przy pracy, był to wyjątkowy widok, przypomniał nam staruchą naszą młodość.
Przy okazji spisywana dochodów moja rodzina dowiedziała się, o wysokości mojej emerytury w kwocie 100 euro i ruszyło ich sumienie. Będą miesięcznie dopłacać do moich dochodów synowie po sto, a Janek z Helgą dołożyli i od siebie sto. Teraz to ja jestem naprawdę bogatym człowiekiem dochodu mam całe 400 euro. Opłaty wynoszą 370 euro miesięcznie i całe 30 będę miał dla siebie. Radośnie i szczęśliwie mogę spoglądać w przyszłość.
Przyznam się szczerze, do teatru póki żyję nie pójdę, miało być radośnie, a wyszło jak zwykle tragicznie.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania