„Tęczowa Melodia Ciszy”
W maleńkim domku przy skraju lasu mieszkał chłopiec o imieniu Olek.
Olek miał ciepłe oczy, delikatne dłonie i serce, które słuchało świata.
Nie mówił zbyt wiele.
Czasem wcale.
Niektórzy mówili, że jest nieśmiały.
Inni — że dziwny.
Ale Olek po prostu… lubił ciszę.
Cisza była jego przyjaciółką.
W ciszy słyszał, jak rosa spada z liści, jak motyle poruszają skrzydełkami i jak trawa oddycha rankiem.
Ale najbardziej kochał ten moment, gdy słońce przebijało się przez gałęzie drzew i wszystko na chwilę zamierało.
Wtedy czuł muzykę… choć nie grał nikt.
Pewnego dnia, gdy siedział pod wielką wierzbą, usłyszał dźwięk.
Inny niż wszystkie — miękki, drżący, jakby wiatr tańczył z promieniem słońca.
Spojrzał w górę i zobaczył małego, kolorowego ptaka.
Nie miał głosu, ale z jego skrzydeł unosiły się tęczowe smugi dźwięku.
Każdy ruch był jak nuta — raz cicha jak westchnienie, raz radosna jak śmiech.
– Kim jesteś? – wyszeptał Olek.
Ptak przysiadł na jego dłoni i po prostu… był.
Nie mówił.
Nie śpiewał.
Ale Olek usłyszał wszystko:
– „Jestem muzyką ciszy.
Nie trzeba mówić, by wyrazić uczucia.
Wystarczy czuć… i słuchać świata.”
Od tego dnia Olek chodził z ptakiem wszędzie.
Razem tworzyli muzykę z liści, z szumu wiatru, ze stukania kropli deszczu.
Olek nauczył się, że milczenie też może być melodią — a świat zawsze odpowiada, jeśli słucha się go sercem.
Dziś mówi trochę więcej — gdy czuje, że słowa są potrzebne.
Ale nadal najgłębiej rozmawia z tymi, którzy nie patrzą na jego milczenie jak na ciszę… tylko jak na dźwięk ukryty w duszy.
Dedykacja:
Dla dzieci, które słuchają świata inaczej — i uczą nas prawdziwego brzmienia miłości.
Z czułością – Ewa Granat
Komentarze (3)
Pozdrawiam serdecznie 5
Miłego wieczoru
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania