Teoria wszystkiego

Prawdopodobnie od początków ludzkości szukamy Boga lub też dowodu, że go nie ma. Ścierające się poglądy, pozostawiają krwawą jatkę, gdzie winę ponosi zawsze druga strona. Szukając prawdy, odrzuca się niepasujące do naszych wyobrażeń klocki. One z pewnością nie są prawdziwe. Nie i jeszcze raz nie!

 

A świat w swojej wielkości jest wciąż powtarzającym się schematem. Struktura między sieciami neuronalnymi w mózgu człowieka i galaktycznymi (przy różnicy skali rzędu 10 do 27 rzędów wielkości) jest bardzo podobna, tak jak i możliwość upakowania w tych strukturach informacji.* Mikroświat jest bardzo podobnie zorganizowany do makroświata, a to wszystko zbudowane jest z jednego budulca, cząstki, której nie dostrzeżemy gołym okiem. I tak oto jesteśmy stworzeni z dokładnie z tego samego, a różnimy się wszystkim.

 

Informacja to jedna ze składowych teorii wszystkiego. Najpierw nauczyliśmy się ją zapisać, w pocie czoła ryjąc znaki w kamieniu, później udawało się to robić przy pomocy farby, następnie stworzyliśmy tabliczki gliniane, papier i w końcu ludzkość wynalazła elektroniczne nośniki. Wydaje się, że w tej materii możliwości są nieskończone, a co za tym idzie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że informacja w otaczającej nas przestrzeni zapisuje się sama. To by zaś z kolei tłumaczyło kolejny z dogmatów wiary, że Bóg wie wszystko. Wie, bo każdy nasz gest, myśl jest zapisana.

 

Dzięki nauce wiemy, że organizmy żywe inaczej postrzegają świat i to, co jest widoczne lub słyszalne dla powiedzmy pszczoły, może być niewidoczne dla człowieka. Tym samym możemy spokojnie założyć, że istniejemy w zakresie naszej percepcji i postrzegamy jedynie tylko te organizmy, które poruszają się w uchwytnym dla naszego zmysłu środowisku. Nie znaczy to, że możemy automatycznie odrzucić wszelakie inne byty, których nie widzimy. One prawdopodobnie są, tylko ani nasze zmysły, ani stworzona przez nas technologia tego nie dostrzega. Są duchy? Pewnie tak i z dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że żyją równolegle do nas, tylko nie możemy ich dostrzec i się z nimi kontaktować. I nie wiemy, czym naprawdę są.

 

W Ewangelii według świętego Jana napisano: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało” Najbardziej popularną teorią powstania wszechświata jest ta, w której twierdzi się, że za początkiem stoi wielki wybuch. Czyż zapis z Ewangelii i Teoria Wielkiego Wybuchu nie jest tym samym? I tu, i tu zaczynamy od dźwięku, to on był katalizatorem wszystkiego i stał za początkiem. Jeżeli jeszcze dodamy do tego teorię względności, czyli energia równa się masie pomnożonej przez prędkość do kwadratu, można być pewnym, że wszystkie te trzy rzeczy mówią o jednym i tym samym.

 

Wracając do wielkiego wybuchu, to fizycy starają się oszacować czas, kiedy to nastąpiło. Zgodnie z teorią względności czas jest jednym z wymiarów czasoprzestrzeni, tak więc przynajmniej w teorii jest możliwe przemieszczanie się w nim. Gdy jeszcze do worka wrzucimy fizykę kwantową i paradoks Kota Schrödingera, czyli tak zwaną superpozycję (cząstka znajduje się wszędzie, dopóki jej nie zaobserwujemy), to dochodzimy do tego, że wiara i religia zbliżyły się i być może okaże się, że cały wszechświat zbudowany jest z jednej cząstki, a wszystko jest zawieszone w nieskończonej liczbie wymiarów czasoprzestrzeni.

Jeżeli zaś wszechświat jest jedną cząstką, to wszyscy jesteśmy jednością. Pozostaje jedynie kwestia, dlaczego wydaje się nam, że żyjemy. I tu pojawia się teoria, że żyjemy w wirtualnym świecie i nie ma co ukrywać, że jest to zbliżone do twierdzenia, że świat jest Snem Boga. Tak więc z punktu widzenia powyższego, nie ma nas, a jednak jesteśmy. To zaś zmusza mnie do pogratulowania tym wszystkim, którzy dobrnęli do końca. Bo ty i ja to ja i nie ja.

 

*https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/czy-wszechswiat-organizuje-sie-tak-jak-siec-neuromorficzna

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (37)

  • Dekaos Dondi rok temu
    Józef Kemilk↔Bardzo lubię tego typu rozważania, gdyż , mówiąc banalnie↔to "temat rzeka"
    Teoria Wielkiego Wybuchu↔i startu czasu↔jest bardzo popularna.
    Mnie tylko ciekawi, skąd w tak "małym punkcie" wziął się cały budulec na Wszechświat?
    Jakaś Siła musiała dać początek, lub nie→jeżeli nie było początku, jeno od zawsze, w jakimś stopniu.
    Nie potrafimy zrozumieć bardziej prostych spraw, a co dopiero takich,
    gdzie każdy może mieć, lub nie, cząstkę racji.
    Lecz poza możliwość naszych mózgów i tak nie wyjdziemy. Itd... by można snuć różnie.
    A zatem niektóre sprawy, pozostaną tajemnicą?
    Przeczytałem Twój tekst i z każdego akapitu, coś wysnuć można↔Pozdrawiam?:)
  • Józef Kemilk rok temu
    Może nic nie było i nie ma, a wszystko jest cały czas, tylko my po tym podróżujemy ?
    Pozdr
  • Sorry, ale na początku świata ludzkość była już?
    Z pewnością nie szukała również dowodu na Boga na początku. I tak dalej...
    Pozdrawiam ?
  • Józef Kemilk rok temu
    Przenośnia? Tak na marginesie dla każdego początek świata jest kiedy indziej, tak jak i koniec. A szukanie Boga od momentu powstania człowieka wykluczyć się nie da. W sumie nie wiemy jak wyglądał i myślał pierwszy człowiek. Są tylko teorie mniej lub bardziej wiarygodne.
    Pozdrawiam
  • Józef Kemilk rok temu
    Ale zmieniłem, by nie było niedomówień ?
  • Józef Kemilk, biorąc pod uwagę szamanizm i animizm można coś powiedzieć. To inny świat, inne pojęcia. Raczej nikomu normalnemu nie przyszło na myśl, że świat istnieje bez bóstw. Dzisiaj niestety jest inaczej. Ja wiem, że krasnoludki istnieją, bo zabierały mi noże i widelce zza kuchenki. To świat duchów. Wielu ludzi wie, że istnieją, tylko boi się przyznać.
  • Józef Kemilk ?
  • Józef Kemilk rok temu
    Pobóg Welebor kojarzę że pisałeś o krasnoludkach ?
  • Józef Kemilk, tak, dla mnie to odkrycie. Nadprzyrodzoność we własnej kuchni ?
  • Józef Kemilk rok temu
    Pobóg Welebor u mnie są jakieś złośliwce kradnące skarpetki
  • Józef Kemilk, z pralki? To kręciołki. Duchy wirów wodnych ?
  • Józef Kemilk rok temu
    Pobóg Welebor pewnie że z pralki. Dlatego mam tylko czarne, brakuje tylko jednej pary
  • Józef Kemilk: popatrz, kto uwierzy w prawdę, że duchy wirów wodnych kradną skarpetki. A tak jest. To jest dowód na świat duchów. Ludzie pierwotni byli z nim zaprzyjaźnieni. Chyba nie kłócili się o "najwyższego Boga". Rozumiem, dlaczego napisałeś swój text i mam naprawdę tylko jedno ale: pomija kręciołki i krasnoludki ?
  • Józef Kemilk rok temu
    Pobóg Welebor e tam, bo to te duszki, co ich nie widzimy, tak więc są
  • Narrator rok temu
    Czytając ten artykuł doszedłem do wniosku, iż autor jest człowiekiem małej wiary, gdyż wierzącemu niepotrzebne są paradoksy Kota Schrödingera i cała ta „naukowa” błazenada; wierzący po prostu wierzy i tyle, nawet gdy nie potrafi liczyć, ani pisać.

    Natomiast nie wątpię, że tekst jest produktem myśli zagorzałego katolika, poszukującego dowodów o słuszności własnych poglądów. Kościół katolicki stanął przed trudnym wyborem: jak pogodzić tekst biblii z odkryciami nauki, jak obstawać przy dogmatach w świetle coraz to poszerzających się horyzontów ludzkiej świadomości. Zmieniać, czy nie zmieniać? — oto jest pytanie.

    Jeżeli zmienimy za dużo, to się oderwiemy od fundamentu, na którym powstał kościół, a przez to staniemy się jeszcze jednym głosem dryfującym w przestworzach, jak wszystko w tym świecie: Skoro wszystko jest względne, to co można stwierdzić z absolutną pewnością?

    Ale jeśli nie będziemy zmieniać, wtedy ryzykujemy utratę wiernych, którzy wolą iść z postępem czasu; staniemy się dinozaurem i wykopaliskiem w krajobrazie dynamicznych przemian, szczególnie w dziedzinie technologii i jej wpływu na życie młodej części społeczeństwa, od której zależy przyszłość.

    Ciekawe, że znaleźć podobną rozprawę w języku angielskim byłoby niełatwym zadaniem, gdyż na Zachodzie większość ludzi uważa kwestię wiary za prywatną sprawę każdego człowieka, której nie należy roztrząsać publicznie. Osobiście wolę takie podejście i chociaż rozumiem intencje autora, jego wywody nie mają wpływu na mój punkt widzenia.

    Tytuł „Teoria wszystkiego” nawiązuje do biografii wybitnego brytyjskiego fizyka Stephena Hawkinga, który był całe życie ateistą i na łożu śmierci wyznał:
    “I regard the brain as a computer which will stop working when its components fail. There is no heaven or afterlife for broken down computers; that is a fairy story for people afraid of the dark.”
    Żródło: https://time.com/5199149/stephen-hawking-death-god-atheist/

    Dobrnąłem do końca i również gratuluję tego samego autorowi. ??
  • Józef akurat nie jest katolikiem. A Stefan Hawking jest świetnym przykładem, jak być wybitnym fizykiem i kretynem jednocześnie. Nawet w tym się mylił, że mózg to komputer. Sieć neuronowa nie jest komputerem. Ale może Hawking był komputerem?
    Pozdrawiam.
  • Owszem nowe odkrycia nauki są pewnym wyzwaniem dla Kościoła, ale nie mówmy, że coś podważyły. Przecież już przed powstaniem Kościoła były naukowe teorię o powstaniu (w sensie biologiczno - fizyczno - chemicznym) świat i człowieka (np. teoria Anaksagorasa) i Kościół nigdy ich nie negował. Już Św. Augustyn wyjaśniał iż opis księgi rodzaju to nie opis przyrodniczy.
  • Józef Kemilk rok temu
    Zerknij Narratorze na komentarz Marka i od razu zorientujesz się, że stwierdzenie: "Natomiast nie wątpię, że tekst jest produktem myśli zagorzałego katolika, poszukującego dowodów o słuszności własnych poglądów." jest dosyć karkołomne, nawet bardziej od mojej ekwilibrystyki w przedstawionej Teorii (podpytam Marka, czy ta teoria ma cokolwiek wspólnego z chrześcijaństwem) . Obawiam się, że raczej nic tu nie znajdziesz z Katolicyzmu. Z tego co się orientuję, dokonałem własnej interpretacji zapisów Ewangelii niezgodnej z interpretacją Kościoła, tak więc to jest chyba herezja.
    Zaciekawiło mnie Twoje stwierdzenie, że w język angielskim na coś takiego nie trafiłeś (w polskim też pewnie nie znajdziesz, bo to moja teoria::). Wydaje mi się jednak, że badania naukowe w oparciu o zapisy Biblii są dosyć popularne. Dla przykładu udało się naukowcom dokonać rozdzielenia płynów (na małą skalę), tak jak rozdzieliło się Morze Czerwone, za pomocą dźwięku można rozwalić mury (Jeryho), potop też podobno był (powtarza się też w innych religiach). Jest teoria, że gdy Jezus na krzyżu chciał się napić, to dostał napar, który powoduje, że dla postronnych osób dana osoba zmarła. Tak więc święte księgi są całkiem dobrym materiałem do badania historii i możliwości nauki (mogą tam być zniekształcone informacje, bo jak o czymś pisać, jak się na tym nie zna i nie miało z tym nigdy kontaktu?).
    Gdyby zaś superpozycja pojawiła się w religii, jako jeden z dogmatów, a nie fizyce kwantowej, to ateiści by w to nie uwierzyli (chyba). Nie ogarniamy całego świata, tak więc nic nie przyjmuję jako pewnik, bo się po prostu nie da. Teoretycznie zwisam z Ziemi przyklejony do niej, pędząc z zawrotną prędkością, a praktycznie stoję na Ziemi. Punkt widzenia inny i obraz także. W co mam uwierzyć? Jak mam coś zobaczyć, jak zakres mojego postrzegania i technologii jaką mam do dyspozycji, nie pozwala niczego zaobserwować? Nie daję rady i od tego są różnorakie teorie.
    Często twierdzi się, że to kościół blokuje postęp w wiedzy, a nie czasem są to także naukowcy akademiccy? To oni przyzwyczajeni do dogmatów nauki, nie dopuszczają innych (bzdurnych ich zdaniem) teorii. Kamienie spadające z nieba? Absurd i tylko głupi lud w to uwierzy. A to były meteoryty.
    Ja od tego obrazu próbuję się odkleić i wyszła mi taka wspaniała teoria:) - po prostu miodzio:) Jako że wszystko jest już nazwane, tak więc nazwa mojej teorii nawiązuje do ukazanych rozwiązań.
    Tak więc Narratorze jesteśmy jedną cząsteczką, która wciąż nas tworzy i wszechświat w niezliczonej ilości wymiarów:)
  • Józef Kemilk rok temu
    Pobóg Welebor dzięki:)
  • Noico1 rok temu
    Narratorze, pitolisz, nie mając bardzo pojęcia sam, o czym mówisz. Wszystkie, albo znaczna większość dzieł starożytnych filozofów i naukowców przetrwała do naszych czasów dzięki Kościołowi katolickiemu. Były przepisywane w klasztorach, powielane i wykorzystywane na uniwersytetach, do których zakładania Kościół się również przyczyniał. Kościół co do zasady nigdy nie miał nic przeciw nauce, vide Kopernik, popierali w badaniach papież i wielu ówczesnych biskupów, wuj Watzenrode, biskup warmińśki, biskup Dantyszek - kolejny biskup warmiński, biskup Tiedeman Giese - biskup chełmiński, który udostępnił mu zamek w Lubawie z wiktem i opierunkiem, by mógł w spokoju prowadzić badania i pisać.
  • Józef Kemilk, dobre co napisałeś w komentarzu o fizyce kwantowej. Dokładnie tak. Każdemu, dodam, kto nie wierzy w czary przydałby się kurs, nieduży, ja też wiem mało, ale słowa "niemożliwe" już nie mam gdzie używać. Bo nawet w logice nie ma "niemożliwe", tylko "nie wynika" ?
  • Ciekawy esej, chociaż nie wyczerpuje moim zdaniem tematu. Poglądy chyba nie dalekowschodnie. Czy "na początku było Słowo" jest sprzeczne czy kompatybilne z teorią wielkiego wybuchu? Anie jedno, ani drugie, gdyż cytat mówi o czymś innym? Mianowicie o tym, że idea była przed światem materialnym. Pozdrawiam bez oceny
  • Józef Kemilk rok temu
    Marku, pewnie że inaczej interpretuję te słowa, bo czemu nie. Gdybyś mógł mi powiedzieć, czy cokolwiek w tej teorii jest zgodne z katolicyzmem? Będę ci wdzięczny.
  • Józef Kemilk Chyba nic, a przynajmniej mało co. Ale łatkę ci przypisano! Co mam powiedzieć? Mi PIS-owcy (ale nie tylko) wmawiają, że jestem stałym czytelnikiem wyborczej, kiedy ja kupiłem ją tylko raz w życiu (w wieku 19-tu lat); dla jednego artykułu popularnonaukowego i nawet nie przejrzałem całej. ?
  • Józef Kemilk rok temu
    Marek Adam Grabowski dzięki? Jeszcze by wyszło że zreformowałem Kościół?
  • Alienator rok temu
    Najpierw nauczyliśmy się ją zapisać, w pocie czoła ryjąc znaki w kamieniu,
    Na początku był język, zapis to znacznie późniejsze dzieje, gdy język zaczął wykraczać poza swoją pierwotną funkcję.

    Czyż zapis z Ewangelii i Teoria Wielkiego Wybuchu nie jest tym samym?
    Nie, zdecydowanie nie, nawet trochę. Utożsamianie Wielkiego Wybuchu z eksplozją jest o tyle niefortunne, że proces ten, tak jak rozumie i ujmuje go współczesna kosmologia, nie polegał na ekspansji w pustej przestrzeni, lecz dotyczył rozszerzenia się przestrzeni. Widzisz różnicę?

    Jeżeli jeszcze dodamy do tego teorię względności, czyli energia równa się masie pomnożonej przez prędkość do kwadratu, można być pewnym, że wszystkie te trzy rzeczy mówią o jednym i tym samym.
    Tego to w ogóle nie rozumiem. Wzór E=mc2 opisuje działanie grawitacji, a nie jakieś czary-mary.

    Tak szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, o co chodzi w tym tekście. Wydaję mi się, że Twoje wnioskowanie, jest efektem oparcia się na błędnych założeniach, które z kolei wynikają z potraktowania fizyki wyłącznie poprzez pryzmat języka.
  • Józef Kemilk rok temu
    Język i może był na początku (w sumie nie wiem), ale trzeba było jakoś zapisać informację. Odnosiłem się do zapisywania (utrwalenia) danych.
    Co do wielkiego wybuchu (czy też rozszerzania się przestrzeni i chyba zmniejszania objętości tego co się rozszerza - na logikę) to przyjmując, że coś takiego miało miejsce, to musiał być dźwięk i powinien się pojawić, gdy wypluwana (rozszerzająca się) masa przekroczyła barierę dźwięku (na ziemi 1 Mach). Nie było już próżni, bo wypluwana masa była szybsza od dźwięku (tak mi się zdaje na zdrowy rozum). Tak więc dźwięk powinien być (coś musiało się ze sobą zderzyć dla przykładu) i powinien być jakiś prowodyr tego co się stało (drgania?).
    E=mc2 to czary mary, mówiące o tym, że energia zawsze jest równa masie pomnożonej przez prędkość do kwadratu (i mówi o tym, że nic się nie traci, a więc wciąż jest tyle samo, tak jak i w przypadku tego wielkiego wybuchu - tyle samo wszystkiego tylko inaczej rozłożone).
    Co do wnioskowania, to wcale bym się nie zdziwił, że jest oparte na błędnych wnioskach, nawet byłbym tego pewien. Jednak moim zdaniem jest to ciekawa (przynajmniej dla mnie) teoria, że jesteśmy tylko jedną cząstką przemieszczającą się w nieskończonej liczbie wymiarów. Bo czemu nie? Oglądając film nie widzimy zdjęć (kadrów), tylko płynny obraz. Patrząc na siebie, nie widzimy pustych miejsc (a w nas większość przestrzeni jest pusta), tylko pełnego człowieka. My nie umiemy przemieszczać się w czasie, ale czasami mamy przebłyski, że coś się zdarzy (może to zapisana informacja?). Jeżeli czas jest wymiarem, to znaczy, że możemy się po nim poruszać, a jeżeli wielki wybuch był kiedyś tam, to znaczy, że on cały czas jest, bo czas jest wymiarem.
    A jako że jestem człowiekiem, co związane jest z ograniczeniami percepcji, ale też i kreatywnością, to coś takiego mi się stworzyło:)
    Pozdrawiam
  • Alienator rok temu
    Józef Kemilk Co do wielkiego wybuchu (czy też rozszerzania się przestrzeni i chyba zmniejszania objętości tego co się rozszerza - na logikę) to przyjmując, że coś takiego miało miejsce, to musiał być dźwięk i powinien się pojawić, gdy wypluwana (rozszerzająca się) masa przekroczyła barierę dźwięku (na ziemi 1 Mach). Nie było już próżni, bo wypluwana masa była szybsza od dźwięku (tak mi się zdaje na zdrowy rozum). Tak więc dźwięk powinien być (coś musiało się ze sobą zderzyć dla przykładu) i powinien być jakiś prowodyr tego co się stało (drgania?).
    Ciągle kojarzysz Wielki Wybuch z eksplozją, więc chyba jednak nie dostrzegasz różnicy, że zjawiska fizyczne zachodzą w przestrzeni, a nie poza nią.

    E=mc2 to czary mary, mówiące o tym, że energia zawsze jest równa masie pomnożonej przez prędkość do kwadratu (i mówi o tym, że nic się nie traci, a więc wciąż jest tyle samo, tak jak i w przypadku tego wielkiego wybuchu - tyle samo wszystkiego tylko inaczej rozłożone).
    To przed nawiasem to masło maślane, a dalej jeszcze więcej masła z domieszką demagogii. Robisz ze wzoru widły, a to po prostu wzór jest. Możesz dzięki niemu obliczyć energię np. pomidora. Załóżmy, że pomidor waży 150 gram. Więc:
    c2= 300000
    m=150
    E= 150*c2
    E=1 3500 000 000 000 000 J
    Żadna magia. Zasadniczo x=x1*x2. Jakbyś to wymyślił przed Einsteinem, to wtedy byłaby magia.

    W dalszej części w zasadzie to samo, ale ja nie o tym, bo rozumiem, że po prostu chciałbyś połączyć świat duchowy z materialnym. Sam dość sporo interesowałem się różnymi zagadnieniami m.in. spirytyzmem. Mam też za sobą kilka ciekawych doświadczeń, które, jak mawia klasyk, się fizjologom nie śniły, ale jednocześnie ufam nauce, ufam cyfrom, bo one w odróżnieniu od słów zazwyczaj nie kłamią. Dlatego chętnie pogadam o duchach i takich tam, ale nie mieszaj w to nauki, bo takiego fikołka po prostu nie da się zrobić.
  • Józef Kemilk rok temu
    Alienator ja nie wiem jak wyglądał wielki wybuch, ty zaś nawet wiesz, że nie było dźwięku i była przestrzeń. Jak była przestrzeń to jaki to początek? I rozumiem, że świat (przynajmniej na początku) rozszerzał się wolniej niż dźwięk?
    Ja tam nie wiem
  • Alienator rok temu
    Józef Kemilk Co Ty bredzisz? Jak była przestrzeń, jak Wielki wybuch dał początek przestrzeni. Nie rozumiesz, że materia, energia i oddziaływania są częścią zbioru i nie występują poza nim?
  • Józef Kemilk rok temu
    Alienator to musisz pisać jaśniej. Czyli wracamy do dynamicznie rosnącego punktu, którego prędkość "puchnięcia" jest niższa od prędkości rozchodzenia się w tym bąblu dźwięku? Bo gdyby była większa, to wystąpi "grzmot" .
    Wciąż nie rozumiem, dlaczego przy wielkim wybuchu nie było dźwięku.
  • Alienator rok temu
    Józef Kemilk Ponieważ dźwięk musi się w czymś rozchodzić, ale już pomijając, to nie przyszło Ci na myśl, że światło rozchodzi się znacznie szybciej niż dźwięk, więc technicznie to pierwsze było światło?
  • Józef Kemilk rok temu
    Alienator właśnie o tym pisałem. Gdy "puchnięcie" było szybsze od dźwięku, to dźwięk miał już w czym się rozchodzić i musiało nastąpić przekroczenie prędkości dźwięku i dźwięk. Zgadza się?
  • Alienator rok temu
    Józef Kemilk No, nie. Ciągle rozpatrujesz to z pozycji przestrzeni i zawartej w niej min. materii. I nie, na początku wszechświata dźwięk nie miał się gdzie rozchodzić, ponieważ roił się od cząstek elementarnych zwanych kwarkami.
  • Alienator rok temu
    ponieważ *wszechświat roił się
  • Alienator rok temu
    *w sensie składał.
  • Józef Kemilk rok temu
    Alienator biorąc pod uwagę, że ten punkt zawierał całość materii wszechświata, to chyba miał gdzie się rozchodzić. My chyba też jesteśmy wszyscy z kwarków, co nie? Gwałtowne reakcje, a taka podobno była, raczej nie są bezgłośne. Tak na marginesie to jedna z teorii i chyba ma braki, co do samego rozpoczęcia procesu "wielkiego wybuchu". Coś kiedyś dawno obiło mi się o uszy. Idę spać
    Dobrej nocy?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania