Teraz

Pracowałem kiedyś w wielkim, nowoczesnym przedsiębiorstwie, mieliśmy wspaniałego dyrektora. Dbał o rozwój zakładu i pracownikom pozwalał dobrze zarabiać. Pewnego dnia nastąpiły zmiany w fabryce i nasz dyrektor został odwołany. Jego miejsce zajął prezes, złośliwi mówili, że dyrektora odwołali, bo miał na nazwisko Rusk. Pierwszą decyzją prezesa Polakowskiego była wymiana starego służbowego poloneza na luksusowe audi. Gabinet szefa został gruntownie wyremontowany i luksusowo wyposażony. Wspaniałe biura nowo powołanego Zarządu, umieszczono w dawnym miejscu działu zaopatrzenia i zbytu. Zaopatrzenie zreformowane i pomniejszone o połowę, umieszczono w budynku po byłych warsztatach Szkoły Przyzakładowej. Biura sprzedaży przeniesiono do ekskluzywnego biurowca bliżej centrum miasta. Produkcja w zakładzie, co dnia spadała, a jeszcze szybciej topniały nasze zarobki. Nadzieja w nas wstąpiła, jak naszą fabrykę, jako jedno z najlepszych przedsiębiorstw państwowych zaliczono do Narodowych Funduszy Inwestycyjnych. Mijały kolejne miesiące, dalej spadała produkcja i zatrudnienie. Zdążyliśmy zapomnieć, kiedy wprowadzono jakieś innowacje i nowe wyroby. Zdecydowaliśmy się całą brygadą, na poszukanie nowego miejsca pracy, naszą ofertę przyjął konkurent naszego przedsiębiorstwa. Wyjechaliśmy na zachód, tam nasze zarobki były wysokie i dostrzeżono nasz profesjonalizm. Część nasz sprowadziła swoje rodziny, a pozostali założyli nowe. Niczego nam nie brakowało, żyło nam się wygodnie.

Pewnego dnia osiągnąłem wiek emerytalny, miałem dużo czasu i wysoką emeryturę. Dopadła mnie jakaś nostalgia lub sentyment, zatęskniłem za krajem i rodzinnymi stronami. Rodziny dalszej też nie widziałem wiele lat i pięknego słonecznego dnia moje stopy stanęły na rodzinnej ziemi. Zobaczyłem ruiny, w miejscu gdzie stała nasza fabryka. Poszedłem na rynek miasta, a na nim pełno banków. Ludzie przechodzili obok mnie, lecz brakowało im radości życia z przed lat. Zobaczyłem nie to, czego oczekiwałem ujrzeć. Idę, rozglądam się i patrzę, własnym oczom nie wierzę. Dyrektor Rusk klęczy z kartką i prosi o wsparcie na wykup lekarstw.

- Musi mieć pan duże wydatki, na które nie starcza wysoka emerytura – zapytałem jak podszedłem.

- Fabryka była wszystkim, co miałem, moim dzieckiem, rodziną, przyszłością. Zarobki miałem niższe do waszych, jak mnie zwolnili świat się zawalił. Szukałem jakieś pracy i w moim wieku jej nie znalazłem – odpowiedział.

Obok klęczącego, leżą niezrealizowane recepty i wycena z apteki ile mają kosztować. Nigdy w życiu tak nie płakałem, jak wtedy, gdy to zobaczyłem. Klęczy porządny, wspaniały, znany mi człowiek. Podszedłem podniosłem go z kolan, udaliśmy się do apteki, wykupiłem leki.

Odprowadziłem go do domu, a tam czysto i bardzo skromnie. Zostało tylko miejsce do spania, stół i krzesło. Pozostałe rzeczy zostały sprzedane na jedzenie i leki. Zabrałem go do hotelu na ciepły dobry posiłek. Gdy jadł, ze ściśniętym gardłem uświadomiłem sobie, że taki posiłek nie jadł on od lat. Zakwaterowałem go w pokoju sąsiadującym z moim. Jak wypoczął zabrałem na zakupy nowej garderoby, bo ta jego była pocerowana i pochodziła z przed wielu lat. Rozmawiając obładowani zakupami doszliśmy do skwerku, przysiedliśmy na ławce. Ogrom problemów, jakich każdego dnia doświadcza społeczeństwo polskie, mnie przytłoczył. Powiadomiłem telefonicznie całą brygadę, mówiłem o problemach, jakie ma nasz były dyrektor. Brakuje mu pieniędzy na życie i nikt nie chce leczyć schorowanego starszego człowieka.

Wieczorem zapadła wspólna decyzja, mam zabrać ze sobą naszego dyrektora. Wszyscy złożymy się na jego utrzymanie, a Gabrysia jedyna kobieta z naszego zespołu zgłosiła chęć, przyjęcia pod swój dach naszego byłego szefa.

Przed wyjazdem zrobiłem jeszcze zdjęcia ruin naszej fabryki. Byłem już pewny, że wszyscy zrobiliśmy w odpowiednim czasie to, co dla nas było najlepsze.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Sasanka 11.03.2015
    Bardzo piękny i wzruszający tekst. Bardzo dobrze napisany, trudno o uwagi.
    Piątka.
  • Katerina 11.03.2015
    Był rzeczywisty, poza jednym faktem: Żaden człowiek nie jest tak wrażliwy na ludzkie cierpienie jak główny bohater i jego brygada :) Bardzo ładny i dobrze napisany, czytało się lekko :) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania