Teraz to ja jestem tą najgorszą

— No pomyśl! — krzyknęła, patrząc na mnie swoimi małymi, brązowymi oczami, które w tym momencie były opuchnięte i podkrążone —Czy to ma sens? Nie ma! — odpowiedziała sama sobie, pociągając nosem i ocierając mokre stróżki łez cieknące po policzkach.

— Wszystko ma sens — Przytuliłam ją, głaskając jej włosy.

— Nie ma, nie ma! — Rozhisteryzowana wymachiwała rękoma — Ona jest brzydka, a on? On jest najprzystojniejszym facetem na świecie! — mówiła to, chociaż nie wiedziała nawet kim była nowa dziewczyna jej byłego chłopaka.

Spojrzałam na nią współczująco, ponownie przyciągnęłam ją do siebie i pozwoliłam się wyżalić. Wiedziałam, jak bardzo go kochała i jak ciężkie musiały być to dla niej chwile, a ja – no cóż – byłam po to, aby przy niej być, bo co innego może zrobić w takim momencie najlepsza przyjaciółka? O, właśnie to.

Nie mogłam jednak zgodzić się z nią w stu procentach. Owszem, byli ze sobą bardzo długo, mieli wspólne życie, znajomych i ogólnie ujmując, w naszym kręgu uchodzili za parę idealną. Jednak jak było naprawdę?

Mimo opinii tylu osób, tylko nieliczni wiedzieli jak ich życie wyglądało naprawdę, a mówiąc prościej, wcale nie było tak kolorowo. Wieczne kłótnie i rozstania, sprzeczki z byle powodu i ogromna fala zazdrości powodowała, że ani on, ani ona nie byli szczęśliwi. Jedynie wśród ludzi potrafili zachować minimalną normalność.

Będąc przyjaciółką obydwojga, nie mogłam nie znać dwóch wersji jednego wydarzenia i czasem miałam dość tej sytuacji. A bo co ja miałam zrobić? Po której stronie stanąć, jeżeli oboje oczekiwali, że to właśnie ich stronę wybiorę?

Kiedy dowiedziałam się, że ich zerwanie jest już tym „ostatecznym”, bo mieli ich wiele, westchnęłam z ulgą. Czemu byłam pewna, że to już absolutny koniec? Bo wiedziałam, że on ma już inną. I ją znałam. Znałam nawet bardzo dobrze.

Wiedziałam, że to, co między nimi się utworzyło, trwało od samego początku, ale nie chcieli się do tego przyznać. Ona wolała ukrywać swoje uczucie i nadal być niezależną singielką, a on bojąc się odrzucenia, pozostawał w związku, który niszczył go psychicznie.

Może z boku wydaje się to prostym rozwiązaniem: rzucić dziewczynę i wziąć się za nową, ale tak naprawdę, nie było gorszej sytuacji w jakiej się znaleźli…

Bo ta „nowa” dziewczyna też miała coś do stracenia. Musiała wybierać pomiędzy przyjaźnią, a miłością.

Nagle z moich przemyśleń wyrwał mnie dźwięk SMS’a. Kaja podniosła głowę, wiedziała, że to on napisał.

— Musisz wybrać! Albo ja, albo on —powiedziała, łkając.

Nie wiedziała, że ja już wybrałam. Nie ważne, że chciałabym zatrzymać ich oboje, przecież nie byłam na tyle głupia, żebym nie zdawała sobie sprawy, że nie zatrzymam ich obojga.

Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, by po chwili poczuć się jednocześnie najlepiej i najgorzej na świecie.

„Ona da sobie radę, nie przejmuj się. Przecież wiesz, jak bardzo cię kocham”.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • serek 12.06.2016
    Czytając pobieżnie można utracić twój przekaz w treści, no to już kwestia percepcji. Opisałaś sytuację bardzo klasyczną, ta najlepsza przyjaciółka może "spowodować" zniszczenie, związku? Działa to w obie strony i wśród przyjaciół często występują rotacje partnerskie. Ciało migdałowate ma to w dupie, ale przecież jest niewinne. Pozdro
  • Specific_girl 12.06.2016
    Mimo przeczytania Twojwgo komentarza 6, a może i 7 razy, napisałeś to tak, że nie wiem sama co Ci odpisać, bo w sumie to za dużo z niego nie ogarniam. Owszem wśród przyjaciół występują rotacji partnerskie, czemu zadajesz pytanie, czy najlepsza przyjaciółka może spowodować zniszczenie związku? I ciało migdałowy, czyli ta owa przyjaciółka, jak dobrze rozumiem, wcale nie jest niewinna.
  • serek 12.06.2016
    Ciało migdałowate znajduje się w rdzeniu mózgu i zawiaduje podstawowymi funkcjami wynikającymi z ewolucji. Te podstawy to potrzeba: przetrwania, zaspokojenie głodu i prokreacja. Nie odbiegło to daleko mimo dalszego rozwoju mózgu. Skąd możesz wiedzieć który "związek" byłby udany, naturę intersuje tylko postęp w postaci potomstwa. Dalej sobie poradzi.
  • Specific_girl 13.06.2016
    No teraz rozumiem. Nie jestem aż tak zagłębienia w to, co jest w "nas".
  • niunia 13.06.2016
    Nie przejmój się, ja też niewiele rozumiem. Patrzysz szeroko i daleko, ci co cię hejtowali wiedzą że się pomylili. Pisz o takich kontrowersyjnych sprawach, one są obecnie rzeczywistością, a nie zakłamaną przeszłością.
  • Specific_girl 26.06.2016
    zastanawiam się, kim są owe anonimy :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania