Tęsknię
bez obecności twojej umieram
wyciągam nogi
słowa z uwagą przebieram
daj znak choćby
na słupie ogłoszeń
przybędę jak rycerz z przyłbicą
w czarnym kapturze
słońce rozświetli zbroję
będę błyszczał jak pięć złotych w trawie
jeśli nie chcesz nie myśl tak o mnie
nie myśl o Don Kichocie
zbroję schowam w szafie wspomnień
mogło być dobrze
jak bobrom zimą w żeremi
samotność wali do drzwi
otwórz szkoda ich
Następne części: tęsknię
Komentarze (3)
Ciekawa metafora.
„będę błyszczał jak pięć złotych w trawie ” — brzmi trochę tanio. Może lepiej zmienić na:
„będę błyszczał jak pierścień złoty w trawie ”
Końcowy zaimek to jak gołe pięty wystające spod przykrótkiej kołdry:
„samotność wali do drzwi
otwórz szkoda ???”
->
„samotność wali do drzwi
otwórz szkoda ł??”
Ale wiersz bezpiecznie się unosi na spadochronie :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania