Tęsknię, tatusiu

Stałam przed lustrem, udając, że interesuje mnie moje własne odbicie. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. Myślałam o rodzicach. Mamę widziałam tylko wieczorami, gdyż wcześniej pracowała. Tak było od dziecka. Kiedy byłam młodsza, opiekowała się mną babcia, ale niestety zmarła, gdy miałam dziesięć lat i od tamtej pory muszę radzić sobie sama. Taty nie miałam w ogóle. OK, musiałam mieć, ale nigdy go nie widziałam. Kiedy próbowałam poruszyć ten temat z mamą albo zbywała mnie milczeniem, albo pytała o szkołę. Tak było zawsze. Po jakimś czasie przestałam pytać, jednak tęsknota za ojcem, którego nigdy nie znałam, znowu powróciła. Postanowiłam dzisiaj nie odpuścić i wyciągnąć z mamy prawdę.

- Annabeth, wróciłam! - usłyszałam nagle jej wołanie.

Rzuciłam okiem na zegar wiszący na ścianie. Była ósma wieczorem. Westchnęłam i poszłam się z nią przywitać.

- Cześć, mamo.

- Cześć, córeczko. Jak minął dzień?

- Jak zawsze tak samo - odparłam. - Mamo, nie mogłabyś któregoś dnia się zwolnić i spędzić go ze mną? Tęsknię za tobą. Matki moich rówieśników jakoś znajdują dla nich czas, a ty? Od dziecka dorastam sama. Byłam w okresie dojrzewania, męczyłam się z tym sama. Jestem w okresie buntu i co? Męczę się z tym sama!

Mój głos nieznacznie się podniósł, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Wyrażałam teraz żal, jaki tak często odczuwałam.

- Rano wychodzę do szkoły, wracam do domu, a ciebie nie ma. Zakuwam do późnej nocy, a ty w ogóle się tym nie przejmujesz! A o tacie nawet nie chcesz słyszeć! Nie pomyślałaś, że chciałabym poznać prawdę? Nie jestem już małą dziewczynką, do cholery! Mamo, mam szesnaście lat! Chcę poznać prawdę! Chcę mieć prawo wypowiedzenia się!

Kobieta patrzyła na mnie wyraźnie zszokowana i lekko przestraszona moim wybuchem.

- Nie mogę ci nic powiedzieć, kochanie. Bardzo bym chciała, ale nie mogę.

- Dlaczego? - zapytałam. - Podaj mi chociaż jeden konkretny argument.

- Doznałabyś wstrząsu. Mogłabym cię stracić. A tego nie chcę.

- Nie chcesz? - Spojrzałam jej prosto w oczy. - Przecież nie ma cię całymi dniami, więc to czy wracasz do pustego domu, czy do mieszkania, w którym ktoś jest, nie powinno ci robić różnicy.

Byłam tak rozgoryczona i rozżalona, że ledwo miałam kontrolę nad własnymi słowami.

- Annabeth, proszę, przestań… - głos miała spokojny, ale wiedziałam, że moje słowa ją zabolały.

- Co mam przestać? Mam przestać mówić to, co czuję? Mam nie mówić prawdy?

Obie przez chwilę milczałyśmy. W końcu opadłam na krzesło zrezygnowana.

- Chcę tylko poznać prawdę. Czy to tak wiele? Jeżeli mi nie powiesz, sama się dowiem. Nie żartuję. Pragnę poznać mojego tatę. Nawet nie wiem jak ma na imię, jak wygląda... Nic nie wiem.

Głos nieznacznie mi drgnął.

- Nie mogę ci nic powiedzieć, córeczko. Wybacz - matka nadal przystawała przy swoim.

- Dobrze - westchnęłam pokonana. - W takim razie dojdę do prawdy sama. Znowu sama. W porządku, przywykłam.

Odwróciłam się i pobiegłam do swojego pokoju, gdzie rzuciłam się na łóżko. Nienawidziłam całego świata.

* * *

Następnego dnia, kiedy mama wyszła do pracy, postanowiłam dokonać przestępstwa. Nigdy nie lubiłam grzebać w niczyich rzeczach, w mojej mamy zwłaszcza, jednak tym razem nie miałam innego wyboru. Przeszukałam szafkę, komodę, biurko, nawet zajrzałam pod łóżko, lecz nie znalazłam niczego, co by mogło zwrócić moją uwagę. Zrezygnowana udałam się do kuchni, jednak tam również nic nie znalazłam. W desperacji zajrzałam do piekarnika i aż mi szczęka opadła. Tuż przy ścianie leżała dość gruba koperta pełna listów. Odkąd sięgałam pamięcią, owy piekarnik nie działał, jednak mama nigdy nie pozwoliła go wynieść na złom. Już teraz wiedziałam dlaczego. Usiadłam przy stole kuchennym i drżącymi dłońmi otworzyłam kopertę. W środku były trzy listy i druga koperta. To ona była najgrubsza. Wzięłam do rąk jeden z trzech.

„Droga Sally,

Tak bardzo chciałbym zobaczyć naszą małą Beth, ale obawiam się, że nie dam rady przyjechać. Starzeję się. Przykro mi, że tak wyszło. Gdybym wiedział, nigdy bym się na to nie zgodził. Proszę, wybacz mi. Twój na zawsze oddany Wiliam”.

Nie rozumiałam. Na co nigdy by się nie zgodził? Co moja mama powinna mu wybaczyć? Patrzyłam na te litery, czując ukłucie w sercu. Pisał identycznie jak ja teraz. Sięgnęłam po drugi list.

„Kochany Wiliamie,

Nie mam Ci czego wybaczać. To nie jest Twoja wina. Nikt nie mógł tego przewidzieć. To ja przepraszam, że nie ma mnie przy Tobie, chociaż wiem, że powinnam być. Zwłaszcza teraz. Beth zrobiła się jakaś dziwna, nie umiem sobie z nią poradzić. Nie wiem już co robić. Odwiedzę Cię któregoś dnia. Twoja Sally”.

List odłożyłam, czując złość. A więc tak! Ona mogła go odwiedzać, a ja nie? Wszyscy wszystko wiedzieli, tylko nie ja! Ze mną dzieje się coś dziwnego? Oczywiście, skąd masz wiedzieć, skoro siedzisz całymi dniami w pracy! Wstałam i zaczęłam nerwowo przemieszczać się po kuchni. W końcu ponownie usiadłam, postanawiając przeczytać ostatni list, który okazał się być od mojego taty.

„Najdroższa Sally,

Dziękuję za Twoje odwiedziny. Co do Beth, mam nadzieję, że zastosowałaś się do mojej rady i zaczęłaś poświęcać jej więcej czasu. Nie powinnaś jej zaniedbywać, zwłaszcza teraz, kiedy jest w okresie buntu, gdy najbardziej potrzebuje matki. Życie to nie tylko praca. Zawsze Ci to powtarzałem. Proszę Cię, nie skrzywdź jej, tak jak Twoi rodzice Ciebie. Ona na to nie zasłużyła. Kocham Was. Twój Wil”.

Ten list przeczytałam trzy razy i za każdym razem w mojej głowie pojawiało się coraz więcej pytań. Dlaczego nigdy go nie poznałam? Jakim cudem rozumiał mnie lepiej od matki? Dlaczego to wszystko wyglądało tak, jak wyglądało? Z westchnieniem wstałam i odłożyłam kopertę na miejsce. Było tak, jakby nikt jej nie otwierał.

„To się nazywa precyzja – pomyślałam”.

* * *

- Mamo, możemy porozmawiać? – spytałam, kiedy tylko się pojawiła.

Nawet nie pozwoliłam jej się rozebrać. Chciałam wiedzieć wszystko.

- Oczywiście. – Usiadłyśmy w pokoju. – O co chodzi?

- O tatę. O mnie, ciebie i tatę – odpowiedziałam. – Dlaczego nie mogłam go zobaczyć? Dlaczego ty mogłaś, a ja nie? Dlaczego on był jedyną osobą poza babcią, która mnie rozumiała? Dlaczego nie dostosowałaś się do jego rady? Dlaczego nie poświęcisz mi choćby jednego dnia? Mamo, czy tak trudno jest powiedzieć szefowi, że masz w domu córkę, która też cię potrzebuje? Co miały znaczyć słowa, że on cię nie ma za co przepraszać? Co zrobili twoi rodzice? W ogóle o co w tym wszystkim chodzi?

Patrzyłam na nią wyczekująco, jednak moja mama była chyba w zbyt głębokim szoku.

- Czy… Czytałaś… - stwierdzenie, nie pytanie.

- Tak, czytałam – odpowiedziałam spokojnie. – Czytałam i chcę poznać prawdę.

- Dobrze – westchnęła pokonana. – Przynieś tą kopertę, wszystko ci opowiem.

Posłusznie poszłam do piekarnika po listy. Wreszcie miałam czegoś się dowiedzieć. Gdy wróciłam do pokoju, mama zgasiła telewizor. Usiadłam.

- Kiedy się urodziłaś, dowiedzieliśmy się, że twój tata jest bardzo ciężko chory. Już wtedy dużo pracowałam, dlatego ta wiadomość bardzo nas wszystkich zmartwiła. Ani ja, ani tata nie chcieliśmy, żebyś patrzyła, jak z każdym dniem uchodzi z niego życie, dlatego postanowiliśmy, że zamieszkamy w różnych częściach miasta. On zamieszkał w Vauxhall, ja zostałam tutaj. Mijały lata, a ja, jeśli tylko mogłam, odwiedzałam Twojego ojca. Bardzo się kochaliśmy i oboje marzyliśmy o dziecku, jednak jego choroba zrujnowała nam życie. Od tamtej pory zaczęłam pracować jeszcze więcej, żeby nie myśleć o tym, że Wiliam – mój mąż, a twój tata umiera.

Zamilkła na moment. Czekałam cierpliwie na ciąg dalszy.

- Myślałam, że pracując, jakoś sobie ulżę, będzie mi łatwiej. Niestety nie. A najgorzej było, kiedy wracałam, a ty mnie o niego pytałaś. Nie mogłam ci powiedzieć. Bałam się twojej reakcji.

Zaległa cisza, a ja czułam się tak, jakby serce miało mi wyskoczyć z piersi.

- Czy tata… Czy on… - głos uwiązł mi w gardle.

- Przykro mi, Beth.

To wystarczyło. Poczułam jak grunt usuwa mi się z pod nóg. Tata umarł, a ja… A mnie nie pozwolono go zobaczyć. Zaczęłam płakać. Płakałam tak, jak jeszcze nigdy i nie docierały do mnie żadne słowa pociechy, chociaż mama usiłowała mnie uspokoić.

- Proszę cię, Beth, tak mu nie pomożesz. Powinnaś zobaczyć coś jeszcze.

Wskazała na coś, czego na początku przez łzy nie widziałam. Z trudem spojrzałam na to coś, czym okazała się być druga koperta. Drżącymi rękami ją rozerwałam. W środku znalazłam dość obszerny list i plik banknotów. Dostrzegłam, że mama wpatrzyła się w telewizor, udając, że coś ją bardzo w nim interesuje. Wiedziałam, że zrobiła to tylko po to, bym mogła w spokoju przeczytać list.

„Moja ukochana córeczko,

Nie wiem, kiedy ten list trafi do Twoich rąk. Jeśli stanie się to, zanim umrę, to proszę, przekonaj mamę, żeby pozwoliła Ci mnie odwiedzić. Jeżeli będzie to po mojej śmierci, to przeczytaj uważnie poniższe słowa.

Widziałem Cię tylko kilka razy. Jak byłaś bardzo malutka i może troszkę starsza. Pewnie tego nie pamiętasz. Byłaś taka słodka, kiedy biegłaś do mnie, nieświadoma tego, że jestem chory. Nie przerażał Cię nawet mój wygląd. Byłaś tylko dzieckiem, więc miałaś prawo niczego nie rozumieć. Po jakimś czasie przestałem Cię odwiedzać. Nie miałem siły. Lekarze wciąż usiłowali mnie ratować, ale ja już miałem dość wszelkich operacji, badań, które były na nic. Jedyne, czego pragnąłem to umrzeć.

Mama opowiadała mi, jak rośniesz, jak się rozwijasz, chociaż z tego co było mi wiadomo, więcej wiedziała od wychowującej Cię babci, niż sama widziała. Pracowała całymi dniami, chociaż tłumaczyłem jej, że przede wszystkim powinna się opiekować Tobą. Przecież pieniędzy jej nie brakowało, obie miałyście wszystko. Ale ona była uparta jak Twoi dziadkowie, którzy robili tak samo. Zostawiali małą Sally pod opieką niańki, a sami szli do pracy. Miałem nadzieję, że ona taka nie będzie. Jednak się myliłem. Gdyby nie moja choroba, bylibyśmy pewnie teraz szczęśliwą rodziną, jednak niestety, los chciał inaczej.

Wiem, że nigdy mnie nie poznałaś, jednak proszę, mimo wszystko nigdy o mnie nie zapomnij.

Kocham Cię.

Twój zawsze Cię kochający tata.

PS. W kopercie zostawiam Ci plik banknotów. Mama opowiadała mi o Twoim największym pragnieniu. Niech ono nie będzie tylko marzeniem. Niech się spełni. Bądź najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi”.

Drżącą ręką odłożyłam list.

- Mamo… - wyszeptałam. – Dlaczego mi nigdy nie powiedziałaś?

- O czym? – zaskoczona odwróciła się w moją stronę.

- O dziadkach? Że byli tacy okrutni? No i o wszystkim?

- Nie chciałam cię martwić.

Kiwnęłam głową, schowałam list do koperty z banknotami.

- Mogę odwiedzić grób taty? – zapytałam. – Gdzie on się właściwie znajduje?

- Zawiozę cię – odezwała się mama cicho.

Pół godziny później znalazłyśmy się na miejscu, mama podprowadziła mnie do grobu, poczym oddaliła się, żebym mogła zostać sama. Uklęknęłam, wpatrując się w krzyż.

- Tato… - Mój głos brzmiał dziwnie obco. – Przeczytałam Twój list. Dopiero dzisiaj… Nie wiem, co mogłabym powiedzieć. Nawet nie pamiętam, jak wyglądasz. Wiem jedynie, że mam charakter pisma po Tobie. Cieszę się, bo miałeś naprawdę ładne pismo. Żałuję, że Cię nie zobaczyłam. Tak bardzo Cię potrzebowałam… I nadal potrzebuję… Wiem, że patrzysz na mnie z góry… Wiem, że… bardzo mnie kochałeś… Że próbowałeś mi pomóc na odległość… Dziękuję…

Głos mi się załamał, zaczęłam płakać. Mimo łez spływających po twarzy strumieniami kontynuowałam dalej:

- Bardzo cię kocham. Tak bardzo, że nie umiem tego opisać. Nie mam żalu do ciebie. Mam tylko żal do mamy o to, że nigdy mi nie powiedziała. Gdyby zrobiła to wcześniej, może jeszcze zdążyłabym cię zobaczyć. A tak? Teraz tylko mogę patrzeć w niebo, wypatrywać cię wśród gwiazd. Wiem, że gdzieś tam jesteś i na pewno jesteś szczęśliwy. Dziękuję ci za to, że chociaż cię przy mnie nie było ciałem, to zawsze byłeś duchem. I dziękuję… za spełnienie mojego marzenia. Żałuję, że nie pojedziesz tam ze mną… Zawsze chciałam, żebyś… pojechał razem ze mną… Po prostu dziękuję ci za wszystko.

Odwróciłam się, usiłując zapanować nad kolejną falą łez.

- Jeszcze kiedyś cię odwiedzę. Obiecuję. Żegnaj, tatusiu.

Podeszłam do mamy. Obie w milczeniu wróciłyśmy do domu. Tej nocy długo nie spałam, myśląc o tacie. W końcu nad ranem zasnęłam, a ostatnie, co przemknęło mi przez myśl, to: „Tęsknię, tatusiu”.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Amy 09.01.2016
    Czytałam to opowiadanie już wcześniej i już wtedy mi się podobało, ale że to portal pisarski, trochę się poczepiam. :)

    "Kiedy byłam mniejsza, opiekowała się mną babcia, ale niestety zmarła, kiedy miałam dziesięć lat i od tamtej pory muszę radzić sobie sama."
    Wyeliminowałabym jedno "kiedy" i zastąpiła je "ggdy". Unikniesz w ten sposób powtórzenia. Poza tym może lepiej byłoby napisać "młodsza", bo mniejsza to bardziej ze wzrostem mi się kojarzy. Nie wiem czy to jest błąd, ale ja bym to zmieniła. Byłoby więc tak:
    "Kiedy byłam młodsza, opiekowała się mną babcia, ale niestety zmarła, gdy miałam dziesięć lat i od tamtej pory muszę radzić sobie sama."
    Możesz oczywiście zamienić kolejność "gdy" i "kiedy" :D

    "Taty nie miałam w ogóle. Właściwie miałam, ale nigdy go nie widziałam."
    Powtarzasz słowo "miałam" - dwa razy w tym zdani i raz w poprzednim. Nie wiem też czy określenie "właściwie" jest tu odpowiednie, bo przecież ojca ma każdy, a wydaje mi się, że to słowo wskazuje na to, że tak nie jest. Moja propozycja:
    "Taty nie miałam w ogóle. Okay, musiałam mieć, ale nigdy go nie widziałam."
    Powtórzenia nadal są, ale nie mam pomysłu, czym je zastąpić. :( Pewnie sama coś wymyślisz. :)

    "Kiedy próbowałam poruszyć ten temat z mamą, albo zbywała mnie milczeniem, albo pytała o szkołę."
    Bez przecinka przed pierwszym "albo"

    "Po jakimś czasie przestałam pytać, jednak tęsknota za ojcem, którego nigdy nie znałam (przecinek) znowu powróciła."

    "- Cześć, córeczko. Jak minął tobie dzień?"
    Powinno być "ci" a nie "tobie", ale że to jest wypowiedź matki, a Polacy często, niestety, ten błąd popełniają, chyba może być. ;D

    "Mamo, nie mogłabyś któregoś dnia się zwolnić i chociaż jednego dnia mi poświęcić?"
    Powtórzenie.

    "Mój głos nieznacznie się podniósł, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Wyrażałam teraz żal (przecinek) jaki odczuwałam."
    Dodałabym określenie "żal, jaki tak często odczuwałam". Jakoś tak pasowałoby mi to tutaj.

    "- Nie chcesz? - spojrzałam jej prosto w oczy. - Przecież nie ma cię całymi dniami, więc to, (bez przecinka, bo przed "czy" nie stawiamy) czy wracasz do pustego domu, czy do mieszkania, w którym ktoś jest (przecinek) nie powinno ci robić różnicy."
    "spojrzałam" powinno być z wielkiej litery, bo ta czynność nie odnosi się bezpośrednio do mówienia.

    "Ja w końcu opadłam na krzesło"
    Wyrzuciłabym "ja", bo skoro piszesz w narracji pierwszoosobowej, to przecież wiadomo, że chodzi o ciebie. Ale dziwnie to zabrzmiało, :D Ale na pewno wiesz, o co chodzi. ;)

    "- Nie mogę ci nic powiedzieć, córeczko. Wybacz - moja matka nadal przystawała przy swoim."
    Chyba bez "moja", bo przecież wiadomo, że twoja, ale nie wiem.

    "Odkąd sięgałam pamięcią (przecinek) owy piekarnik nie działał, jednak mama nigdy nie pozwoliła go wynieść na złom."

    "Życie, (bez przecinka) to nie tylko praca."

    "Dlaczego bardziej rozumiał moje położenie ojciec niż matka?"
    To tylko moja subiektywna opinia, ale napisałabym tak:
    "Dlaczego/jakim cudem rozumiał mnie lepiej od matki?"

    "Dlaczego to wszystko wyglądało tak (przecinek) jak wyglądało?"

    "- Oczywiście – usiadłyśmy w pokoju. – O co chodzi?"
    Po "oczywiście kropka, a "usiadłyśmy" z wielkiej litery.

    "Ani ja (przecinek, bo spójnik kolejny raz powtarza się w zdaniu) ani tata nie chcieliśmy, żebyś patrzyła (przecinek) jak z każdym dniem uchodzi z niego życie, "

    "Ja czekałam cierpliwie na ciąg dalszy."
    Znowu bez "ja".

    "Myślałam, że pracując (przecinek) jakoś sobie ulżę,"

    "Jeśli stanie się to, zanim umrę, to proszę, przekonaj mamę, żeby pozwoliła Tobie mnie odwiedzić."
    "Ci" zamiast "Tobie".

    "Mama opowiadała mi (przecinek) jak rośniesz, jak się rozwijasz, chociaż z tego co było mi wiadomo, więcej wiedziała od wychowującej Cię babci (przecinek) niż sama widziała."

    "żeby mogła zostać z nim sama."
    "żebym mogła zostać sama"

    "Nawet nie pamiętam (przecinek) jak wyglądasz. Jedynie wiem, że mam charakter pisma po Tobie."
    Zamieniłabym kolejność słów "jedynie" i "wiem".

    Szkoda mi tej rodziny. Czy tak trudno było zrozumieć dorosłym, że przecież nawet gdy jest się chorym, można być szczęśliwym? Przez własną głupotę tylko pogorszyli sprawę. Smutne.
  • Celtic1705 09.01.2016
    Amy Zastosuję się do Twoich rad i na pewno je zedytuję, jak tylko znajdę chwilę. :) Ale cieszę się, że się Wam podobało.
  • little girl 09.01.2016
    Przeczytałam... i zrobiło mi się tak smutno. Świetnie przedstawiłaś tą historię, czułam w niej taki realizm, za co gratuluję :)
  • Neli 09.01.2016
    Bardzo ładnie opisane, czytało się dobrze, towarzyszyły mi emocje podczas czytania. Jednak bardzo dziwne było to, że matka tak postanowiła nie zbliżać się córce do ojca. Wydawało mi się to takie sztuczne trochę. Dam +4 za to ~5
  • KarolaKorman 20.01.2016
    Było kilka niedociągnięć. Zdziwiło mnie skąd wziął się w piekarniku list od mamy do taty i odpowiedź na niego. Po drugie mam wyłączyła telewizor, a za moment piszesz, że patrzyła w niego i wydaje się czytelnikowi, że jest wciąż włączony i cóż to musiała być za choroba, że mama ukrywała ojca przed dzieckiem pozbawiając je rodzica. Mimo to opowiadanie jest wzruszające ładnie napisane i dam 4 :)
  • Celtic1705 20.01.2016
    Opowiadanie napisałam dość dawno, a nie tak dawno robiłam w nim korektę, więc cieszę się, że mimo jeszcze drobnych niedociągnięć się Wam podobało. :)
  • Alicja 04.02.2016
    To jest świetne. Smutne opowiadanie, dające do myślenia. Powinniśmy docenić to co mamy, bo możemy to stracić. 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania