Testosteron w wersji damskiej

Niektóre dłonie

mogłyby ją zmieścić.

Ale teraz już nikt

nie trzyma nic tak delikatnie.

 

Więc rośnie jej bark,

nie wzdłuż ramienia,

tylko tak od środka.

 

Wychodzi poza krawędzie

czucia, jakby chciało,

a nie mogło.

 

Tam, gdzie buty stają się za duże,

a głos przypomina głos,

ale nie wie kogo.

 

W kieszeni nosi spinkę,

której nie zakłada,

bo nie chce przylgnąć

do żadnej wersji siebie.

 

Ale czasem śni,

że coś ją składa w ćwierć siebie,

i układa

między oddechem a źdźbłem światła.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania