Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

The one house story - fragment 1

Kiedy myślimy o licytacjach, każdy zapomina o licytacjach komorniczych. Rzeczy zabrane ludzie, którym zabrano z różnych powodów, wszystko co mieli. Na jednej z licytacji domów. Chata, która dawno zaginęła gdzieś w odmętach dokumentacji. Kupiona przez młode małżeństwo, znajdująca się w lesie za miastem, gdzieś daleko na uboczu. Bez sąsiadów, bez nikogo kto mógłby kiedykolwiek przeszkodzić w codziennym życiu. Kilka dni po opłaceniu wszystkiego, co było trzeba, wystarczyło spotkać się z prawnikiem i podpisać ostatni dokument. Mąż był już pod domem, żona i prawnik mieli zaraz przyjechać. Późna godzina dziewiętnasta, praktycznie dwudziesta. Do tego zbierało się na mocną burzę. Dojechał pod adres spotkania, zadzwonił telefon. Żona chciała upewnić się, że dotarł na miejsce.

 

- Hej, kochanie – usłyszał głos w komórce – słuchaj, są straszne korki. Mogę się spóźnić, w razie czego spytaj się go. Czy sam możesz podpisać te dokumenty?

- No dobra – westchnął – rozejrzę się jeszcze po okolicy. Może znajdę jakiś skarb albo coś – zaśmiał się, lekko.

- Dobra rób, co chcesz tylko się nie zgub. Kocham cię, pa – rozłączyła się.

 

Mężczyzna wyszedł z samochodu. Zaczął chodzić wokół, drewnianego budynku. Już marzył, o wyremontowanym domu. Szczęśliwej rodzinie, radosnych dniach i bez żadnych smutków. Podszedł do wejścia, nacisnął klamkę od drzwi, zamek był otwarty. Wszedł do środka, mrok pokrywał cały dom. Wyciągnął z kieszeni, małą latarkę. Udało się oświetlić, stary zamieszkały głównie przez pająki pokój. W środku nie było wielu rzeczy mała i duża szafa, przejście prowadzące do piwnicy i obraz. Ogromny obraz z namalowanym wisielcem, po drugiej stronie wisiał sznur, jednak bez ciała. Z piwnicy, dobiegł dziwny dźwięk. Jakby coś, spadło z dużej wysokości. Nie puszka czy karton, lecz coś ciężkiego. Broń, cegła może komputer. Zszedł do piwnicy, wiele stopni były bardzo zniszczone. Na wprost, wisiała skrzynka elektryczna. Poszedł w jej kierunku, podłoga była dziwnie wilgotna. Przegnite deski i dziwny nietypowy zapach, unoszący się w powietrzu. Otworzył skrzynkę, korki były ręcznie wykręcone, wkręcił wszystkie. Lekkie, mrugające światło rozświetliło piwnicę. Chałupniczo robione szafki z desek i metalowych rur. Słyszał coraz więcej, szybkich szczurzych kroków. Spojrzał na podłogę. Krew, stara i świeża krew, wsiąkająca w betonową podłogę. Przerażony mężczyzna wrócił na parter. Chciał zadzwonić, chwycił za telefon. Wyłączony, żadna próba włączenia nic nie dała. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, zaczął przeszukiwać szafki. Mała szafka z trzema szufladami, dwie najniższe były puste. W najwyższej był pistolet i stary notatnik. Wyciągnął go, przeżółknięte kartki poklejone ze sobą. Zapisane wszystkie kartki.

 

10.11.1982

 

JEST CORAZ GORZEJ, ZOSTAŁO MI OSTATNIE CIAŁO. NISZCZY SIĘ I JESZCZE TA CHOLERNA POLICJA. KURWA CORAZ CZĘŚCIEJ SIĘ TU PAŁĘTAJĄ. MUSZĘ ZNALEŹĆ SZANSĘ, BY ZŁAPAĆ CHOCIAŻ JEDNEGO. ONI WSZYSCY, CHODZĄ WE DWÓJKĘ. KURWA, POTRZEBUJE NOWEGO CIAŁA. NIE CHCE UMIERAĆ, NIE WIEM, ILE MI ZOSTAŁO CZASU. JA NIE CHCE UMIERAĆ.

 

Odłożył notatnik i jak najszybciej chciał wyjść. Chwycił za klamkę, drzwi były zamknięte. Starał się, je wyważyć barkiem. Nic to, nie dało. Poszedł po pistolet, wycelował i wcisnął spust. Nic, magazynek był pusty. Coraz bardziej zdenerwowany. Uświadomił sobie, o jeszcze jednych drzwiach, zaraz po drugiej stronie były zamknięte drzwi. Klamka pokryta była krwią, zaś same drzwi. Były poszarpane i zniszczone. Otworzył je, znów mrok. Włączył latarkę i zobaczył obrys, nieruszającego się człowieka.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania