The only such story cz. 2 (opowieść odcinkowa)
The only such story:
Odcinek 2: Spotkanie z Black F.L.A.G.
Rozdział 1
Jack wciąż myślał. Minęła niecała godzina, odkąd się położył, a on czuł się jakby zajmował się tym co najmniej kilkanaście godzin. Kiedy wydawało się mu, że nareszcie uda mu się zasnąć, został rozbudzony przez jakiś szmer dochodzący z drugiego pomieszczenia w jego „szałasie”. Natychmiast podniósł się ze swej pryczy, po czym sięgnął za pierwszą lepsza rzecz, która znajdowała się pod jego ręką i ruszył w stronę drzwi. Kiedy tylko znalazł się poza pomieszczeniem sypialnym, jego ciało, tak jak kilka godzin temu, zostało odepchnięte przez jakąś niewidzialną siłę i posłane na ścianę. Oszołomiony podniósł głowę i spojrzał przed siebie. Ku jego zdziwieniu, jego oczom ukazał się obraz Sacrifice. Przestraszona kobieta uśmiechnęła się w kierunku Tysona i powiedziała:
- Ojej przepraszam. Nie chciałam cię skrzywdzić.
Mężczyzna po chwili podniósł się, po czym spokojnym podszedł do dziewczyny.
- Spokojnie, może nie wyglądam, ale potrafię sobie radzić z bólem. Jeszcze jedna moja cecha jest taka, że od razu przechodzę do rzeczy, więc powiedz mi co tutaj robisz, w moim mieszkaniu, w środku nocy?
- Wybacz, że niepokoję twój sen, ale wraz z Jasonem, czyli Angelem, postanowiliśmy pomóc ci w odnalezieniu twych ukrytych supermocy.
- Hm… to interesujące, zważając na fakt, że w ogóle nie wiemy czy posiadam jakieś moce.
- Posłuchaj. Dr Francis, czyli Controlminder w ciebie wierzy. Ja i Jason również. Jedynym sceptykiem jest Soulstealer, ale do niego po prostu trzeba się przekonać. Mógłbyś nam pomóc i również uwierzyć, że twoje kilkuletnie przeżycie na pustyni nie było przypadkowe.
- Nie, to ty posłuchaj. To nie ty musisz poznawać całego świata na nowo. Nie pamiętam nic co działoby się zarówno w przeszłości, jak i dzisiaj.
- Jest coś takiego. To relacje międzyludzkie. One pozostały niezmienne i dzięki temu postaraj się zaufać swoim nowym znajomym.
- Niech ci będzie. Gdzie zamierzacie się udać?
- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. Czekamy na zewnątrz.
Uśmiechnęła się do niego, po czym odwróciła się na pięcie i wyszła. Jack sięgnął tylko po swoją starą kurtkę wojskową i założył ją. Zanim wyszedł, odwrócił się i spojrzał w lustro. Mimo tego, iż leżał nieprzytomny przez dziesięć lat jego twarz wydawała mu się nie starzeć. Jakby czas zatrzymał się dla niego w miejscu. – To chyba dobrze –uśmiechnął się pod nosem, po czym sięgnął po klamkę i wyszedł na zewnątrz.
Na zewnątrz czekała już na niego Sacrifice, która dosyć zauważalnie co rusz nerwowo spoglądała na mieszkanie Controlmindera oraz Akihiro.
- Boisz się czegoś?
- Po prostu, dwójka naszych opiekunów –tu wskazała w stronę mieszkań, uważa, że na zewnątrz jest zbyt niebezpiecznie i pewnie nie pochwaliliby naszego nocnego wypadu. Ach, no i oczywiście nie pochwaliliby również tego, że zabieramy ze sobą normalsa.
- Normalsa?
- Chodzi o ciebie. Normals to osoba, która nie przejawia żadnych ponadnaturalnych mocy.
- Rozumiem, ale czy jest nas więcej? Ach no i gdzie podziewa się nasz przyjaciel, Angel?
- Oczywiście, że Normalsów jest mnóstwo. Będziemy ci jeszcze o tym mówić w drodze do miasta…
- Miasta?
W tym samym momencie na horyzoncie pojawiło się światło. Były to dwa punkty światła, które zapewne były reflektorami jakiegoś pojazdu. Po chwili światło zbliżyło się do bramy obozu i dwukrotnie zgasiło oraz ponownie włączyło się.
Sacrifice wskazała w stronę świateł i powiedziała:
- Nasz transport.
Kiedy dwójka bohaterów znalazła się przy bramie Jack zaniemówił. Ów pojazd był naprawdę sporej wielkości. W swych rozmiarach przypominał Monster Trucka. Potężne koła stanowiły tylko mały dodatek do jeepowego nadwozia, a sześciu karabinów znajdujących się kolejno na masce, na dachu i na tyłach pojazdu wskazywały tylko na jego siłę. Cały przód był wzmocniony dodatkowymi rurami chroniącymi silnik, a środek zapełniony był przez specjalną klatkę, którą Jack pamiętał z wyścigów samochodowych.
Jason widząc minę mężczyzny uśmiechnął się i powiedział:
- Widzę, że sporo cię ominęło. Wskakuj trochę ci poopowiadamy.
Kiedy Tyson znalazł się już na tylnej kanapie pojazdu, wraz z Angelem i Sacrifice na przodzie pojazd ruszył. Jechał naprawdę z dużą prędkością, kiedy kierowca po prostu puścił kierownicę.
- Mamy chwilę drogi do Cleveland, więc opowiem ci co i jak. Widzisz Cleveland tak naprawdę nigdy nie wymarło. Po zakończeniu wojny w mieście zostali sami Normalsi, którzy stworzyli swoją buforową strefę wolną od mutantów. Rzecz jasna już kilkanaście dni później, mutanci mieli w mieście swoich ludzi, którzy szpiegują ich do tej pory. Istnieje podejrzenie, iż armia Stanów Zjednoczonych chce wypowiedzieć nam wojnę i nas wszystkich wyeliminować. Na szczęście, na daną chwilę są to tylko niepotwierdzone plotki. Mimo wszystko musimy się jakoś zabezpieczyć. Łapiesz?
- Tak, żadnych problemów.
- Co do dzisiejszego wypadu, niektórzy z nas, jak na przykład ja czy Sacrifice potrafimy ukryć swoje moce, niektórzy z nas natomiast nie potrafią tego robić. Na tych drugich, jeszcze za czasów Reżimu został wydany wyrok, który trwa do dziś. Zabić bez zbędnych formalności. Ci, którzy potrafią ukryć swoje moce mogą sobie pozwolić na luksus w postaci nocnych wypadów do miasta, najzwyczajniej w świecie pobawić się i poznać nowych ludzi. Być może, któryś z nas pozna dzisiaj osobę, która wpasowałaby się idealnie do naszej grupy mutantów. Wszystko o technologii opowie ci Amy.
- W końcu poznałem jej imię, miło.
- Nie czepiaj się Jack. Im mniej osób zna naszą tożsamość tym lepiej. W mieście natomiast po prostu musimy używać swoich imion, żeby nie zostać rozpoznanym. Technologia… Bardzo się rozwinęła na przestrzeni tych dziesięciu lat. Wydawać by się mogło, że mieszkamy w miejscu, które zalatuje średniowieczem. Robimy to wszystko po to, aby nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. I tak na przykład samochód ten sterowany jest przez wysoko rozbudowany komputer, który nie tylko obsługuje system jazdy, ale także system uzbrojeniowym. Warto dodać, że samochód ten posiada również system maskujący oraz nawigacyjny, co oznacza, że kiedy wezwiemy go z drugiego końca kraju, ten po nas przyjedzie. Jeden guzik, tyle możliwości.
Amy uśmiechnęła się, po czym spojrzała prosto w twarz mężczyzny.
- Co do infrastruktury. Jak słyszałeś rozwój technologiczny poszedł niesamowicie do przodu, co jest to spowodowane przeważnie dzięki mutantom. Natomiast infrastruktura miast uległa drastycznej zmianie. Po wybuchu wojny Normalsi nie byli w stanie poradzić sobie z biedą, oraz zniszczeniami po wojnie. Praktycznie co drugi budynek uległ zniszczeniu. W pozostałych budynkach zamieszkali zwykli ludzie, dręczeni zarówno przez tych złych, normalnych ludzi, jak i przez złych mutantów, którzy postanowili wykorzystywać swe moce przeciwko nim.
- Czyli te dziesięć lat śpiączki mogę podsumować jednym stwierdzeniem, bieda, słaba infrastruktura i genialne komputery.
- Dokładnie tak.
Zaraz po tym zdaniu w pojeździe zapanowała niezwykła cisza, a kiedy tylko na horyzoncie pojawiły się widoczne zarysy Cleveland, Jason podniósł rękę i powiedział:
- Bądźcie cicho. Mimo wszystko nasz pojazd jest bardzo charakterystyczny, a warta na pewno będzie się czepiać.
Kilka minut później, trójka znalazła się pod szlabanem, odgradzający pustynię od reszty miasta. Jason spokojnie zatrzymał się przed nim, a następnie ponownie zadziwił Jacka poprzez spuszczenie ciśnienia z podwozia, które natychmiast się opuściło. Strażnik spokojnym krokiem podszedł do pojazdu, po czym zapytał o paszporty. Angel szybko załatwił sprawę wyciągając z kieszeni jakiś skrawek papieru i podając go wartownikowi. Ten, pokazał tylko w stronę ludzi przy szlabanie, aby otworzyli drogę do miasta. Trójka bohaterów ponownie ruszyła, tym razem już po kilkunastu sekundach ponownie się zatrzymując pod jednym z budynków.
Budynek ten, wyglądał praktycznie tak samo jak wszystkie inne. Odrapany z tynku, kilkupoziomowy z widocznymi schodami, prowadzących do podziemi. Faktycznie, całe miasto wyglądało bardzo mrocznie. Było ciemne, a światło padało tylko ze święcącego księżyca. Budynki nie znajdowały się w rzędach, jak w przeszłości, ale zostały zastąpione przez budynki rozrzucone po całej ulicy, gdzie nie gdzie przegrodzone starym budynkiem ze zniszczonymi ścianami. Ulice puste, za wyjątkiem mrocznych ludzi zmierzających w różne strony, pośród budynków. Dzisiejsze Cleveland idealnie oddawało klimat ze starych filmów kryminalnych, w klimacie noir.
Jason, Amy oraz Jack wysiedli z pojazdu, po czym udali się w stronę budynku ze schodami. Tyson zainteresowany dokąd zmierzają, po prostu zapytał:
- W ogóle to dokąd się wybieramy?
- Bar. –odpowiedział Jason. –Właściwie jest to klub schadzek o nazwie „Mutant”, która jest bardzo wdzięczna i nieraz udawało się nam spotykać tam kilkunastu mutantów. Niekiedy dochodzi nawet do pojedynków, także kto wie, co cię dzisiaj tam czeka.
- Jeśli chcesz mi powiedzieć, że znowu będę musiał szukać swych mocy w stresowej sytuacji, to chyba podziękuję.
- Dokładnie to chciałem powiedzieć.
Angel uśmiechnął się, po czym zaprosił przyjaciół do środka.
Rozdział 2
Bar „Mutant” było to dosyć małe pomieszczenie, które w przeszłości z pewnością było zwykłą piwnicą. Nie dość, że w całym lokalu śmierdziało starą wilgocią, to światło dawały tu tylko dwie świetlówki zamontowane na suficie, oraz lampka nocna przy barze. W ogóle nie grała tu muzyka, a większość ludzi była podzielona na tych, którzy znajdowali się w lożach ze striptizerkami, oraz na tych, którzy spędzali swój czas przy barze. Wszyscy byli tu poubierani na ciemno, strasznie trudno było ich dostrzec. Kelnerki oraz barmanki ubrane były w stroje wojsk Reżimu – jednoczęściowy strój ze skóry, glany oraz przerażające maski, prezentujące wszelakie emocje, od radości, po płacz. Striptizerki były ubrane zaledwie w staniki oraz krótkie spódniczki ze skóry. Każda z nich miała na staniku swój identyfikator, wskazujący imię oraz wiek.
Angel, Sacrifice oraz Jack zajęli jedną z wolnych lóż. Nie trwało to długo, kiedy do ich stolika podeszła bardzo młoda, zaledwie dwudziestoletnia dziewczyna, która zaczęła tańczyć przed Tysonem. Mężczyzna początkowo był niechętny, dopiero kiedy Jason oraz Amy oddalili się w stronę baru, Jack rozluźnił się. Czuł jakby znowu miał osiemnaście lat.
- Osiemnaście lat… Kurwa, kiedy to było.
Po dłuższej chwili przyglądania się na taniec młodej striptizerki, wstał, a następnie zbliżył się do niej i zaproponował jej prywatną sesję. Młoda dziewczyna bez żadnych skrupułów twierdząco pokiwała głową, po czym oddaliła się wraz z Tysonem w stronę zaplecza.
Jason wraz z Amy podeszli do baru, gdzie zasiadało niewiele osób. Mężczyzna zbliżył się do baru i zamówił piwo. Identyczną czynność wykonała Sacrifice, która zamówiła drinka z colą. Para bohaterów usiadła, przy barze powoli sącząc swoje napoje.
W tym momencie Angel zwrócił uwagę na drzwi, które dopiero co się otworzyły. Do baru wszedł niesamowicie wielki człowiek. Jego wzrost wynosił co najmniej dwieście piętnaście centymetrów. Na twarzy posiadał wiele blizn o różnorakich kształtach. Miał bardzo długą brodę. Jego ramiona z całą pewnością mogłyby objąć bez problemu piętnastu normalnych ludzi. Nogi były bardzo umięśnione. Olbrzym był ubrany zielonoczarną bluzę w paski oraz w jeansy, które z pewnością były największym rozmiarem na rynku, mimo, że na olbrzymie sięgały zaledwie do kolan. Nie miał butów.
- Kłopoty. –powiedział Jason, po zobaczeniu olbrzyma.
Zaraz za olbrzymem do baru wszedł, młody, na oko dwudziestolatek o czarnych, długich, rozpuszczonych włosach i nienagannej urodzie. Ubrany był w czarną skórzaną kurtkę, biały T-shirt oraz w obcisłe jeansy. W przeciwieństwie do olbrzyma miał na nogach buty, lakierki, które wręcz niesamowicie błyszczały.
- Mark… -powiedziała Amy, która jakby z niedowierzaniem patrzyła w stronę młodego, dobrze ubranego mężczyzny.
Olbrzym wraz z młodym chłopakiem podeszli do baru. Momentalnie zauważyli, że oprócz nich znajdują się tu również Angel oraz Sacrifice. Młody chłopak kiedy ujrzał Amy szybko się wyprostował. Jego oczy rozbłysnęły. Położył on swoją ręką na ramieniu olbrzyma, po czym szepnął coś w jego stronę, w taki sposób, aby nikt nie mógł niczego usłyszeć. Wielki mężczyzna tylko się uśmiechnął, a następnie wykonał kilka kroków w stronę Jasona. W tej samej chwili do Sacrifice podszedł młody, przystojny mężczyzna.
- Witaj Amy. Dawno się nie widzieliśmy, prawda?
- Wiesz Mark, wolałabym uniknąć twojego spojrzenia. Nie pamiętasz już, co twój wzrok przyniósł Jasonowi?
- Oj tak… Doskonale pamiętam. Jedyna niespełniona przepowiednia. Jednakże nie wiem czy znasz pewne dosyć znane powiedzenie? Czekaj, jak to leciało? Ach, „co się odwlecze to nie uciecze”.
W tym momencie chłopak podniósł ręce w górę, a następnie sięgnął w stronę głowy Sacrifice. Amy natychmiastowo wystrzeliła w jego stronę polem siłowym odrzucając go na drugą stronę lokalu. Widząc to Angel szybko wyprostował swoje skrzydła i energicznie zaczął machać w kierunku olbrzyma.
W tym samym momencie, na zapleczu, Jack podziwiał młodą striptizerkę. Kiedy ta ściągnęła już z siebie skórzaną spódniczkę, mężczyzna usłyszał hałas.
- Hej, słyszałaś coś?
- Nie. Przesłyszało ci się.
Kiedy dziewczyna usiadła na kolanach Tysona, ten postanowił skorzystać z okazji i ją pocałować. Nagle jego plany zniweczył wielki hałas. Najpierw Jason wybił dziurę w ścianie, w pokoju, w którym znajdował się Jack, a następnie w pokoju pojawił się olbrzym, który wybił dziurę na szerokość swojej sylwetki.
- Przepraszam, że przeszkadzam… -zaczął Jason. – Mamy tu mały kłopot z wrogimi mutantami.
Po wypowiedzeniu tych słów olbrzym ponownie sięgnął po Jasona i cisnął nim w kierunku baru. Ten wylądował w wystawce z pustych butelek. Kiedy Tyson to zobaczył, natychmiastowo zrzucił z kolan striptizerkę i ruszył w stronę baru. W tym momencie kobieta zmieniła się z młodej i słodkiej striptizerki w bardziej dojrzałą kobietę. Miała długie, rude włosy oraz delikatne piegi na całej twarzy. Ubrana była czerwoną kurtkę oraz czarne skórzane spodnie.
Kiedy tylko Jack wykonał krok w stronę baru, kobieta wyciągnęła z kieszeni kurtki sznur, po czym zarzuciła go na gardło mężczyzny. Tyson zaczął walczyć o życie. Starał się sięgnąć pod sznur znajdujący się na jego szyi, jednak nie był w stanie. Postanowił zaatakować kobietę. Najpierw nadepnął na jej stopę, a kiedy ta odskoczyła, zerwał sznur i rzucił się na nią. Przez dłuższą chwilę walczyli na podłodze. W pewnej chwili kobieta przycisnęła jego barki do podłogi i powiedziała:
- Hej mały, nazywam się Lipstick.
Kobieta już chciała pocałować Jacka, kiedy ten nie wiadomo jakim sposobem położył ręce na jej barkach, po czym jego ręce zaczęły wibrować w dziwny sposób, a następnie odrzuciły sylwetkę kobiety.
- Ała! –wykrzyczała, po czym wściekła podniosła się i rzuciła w stronę Jacka nocną lampką. Ten zdołał uniknąć ciosu, po czym sięgnął za mały drewniany stolik i ponownie cisnął w stronę kobiety. Ta odskoczyła, a stolik roztrzaskał się o ścianę. Następnie podbiegła do Tysona i szybkimi ciosami uderzała go w korpus, po czym oszołomiła go jednym kopnięciem z półobrotu. Kiedy ta chciała już złożył swój śmiertelny pocałunek na ustach Jacka, nagle została uniesiona do góry i kilkukrotnie uderzona o ścianę. Padła nieprzytomna. Sekundę później mężczyzna podniósł się. Kręciło mu się w głowie, ale wciąż nie był pewny co do tego, co przed chwilą się wydarzyło. Tylko przez chwilę, ponieważ moment później Tyson ujrzał przed sobą sylwetkę Controlmindera.
- Niech to będzie dla ciebie nauczką, że nie wychodzi się z obozu bez mojego pozwolenia. –uśmiechnął się w kierunku Jacka, po czym odwrócił się w kierunku drugiej sali.
- Mam jedno pytanie. Kim oni są do cholery?
- Grupa Black F.L.A.G. To grupa terrorystów – mutantów. Działają na zlecenie swojego przywódcy, Apocalipse’a. Na szczęście nie widzę go tutaj. Jest on chyba najpotężniejszym mutantem jakiego znam. Potrafi rozsadzać ludzi oraz przedmioty wyłącznie za pomocą wzroku. Ta kobieta, a którą przed chwileczką walczyłeś, to Lipstick i zabija poprzez pocałunek. Olbrzymi mężczyzna rzucający obecnie Jasonem to Giant. Ludzki olbrzym. A ten młody mężczyzna ma pseudonim o imieniu Fear, a jego mocą jest ukazywanie złej przyszłości. Koniec wyjaśnień czas ochronić ten lokal przed kompletną dewastacją.
W drugim pomieszczeniu nie działo się za dobrze. Olbrzymi mutant wciąż ciskał Angelem, który wydawał się kompletnie bezbronny wobec potęgi kolosa. Sacrifice również była w defensywie. Stworzyła dla siebie dosyć duże pole siłowe, którym chciała ochronić również cywili. Młody mężczyzna, towarzysz kolosa wciąż rzucał w pole siłowe jakimiś przedmiotami.
- Daj spokój Amy. Przecież wiesz, że nie dasz rady uchronić ich wszystkich…
Jego monolog został zakłócony przez Controlmindera.
- Ona może i nie, ale ja z całą pewnością.
Fear gwałtownie odwrócił się w stronę starszego mężczyzny. Ujrzawszy go zaśmiał się po czym powiedział:
- Proszę, proszę. Sławny Controlminder. Zechcesz może ujrzeć swoją przyszłość?
- Zmuś mnie.
Młody mężczyzna zmienił obszar swoich zainteresowań z Sacrifice na Controlmindera. Amy zmęczona utrzymywaniem pola siłowego, po prostu upadła. Jack postanowił jej pomóc. Podbiegł do niej, wśród wielkiej ucieczki Normalsów, po czym zapytał:
- Sacrifice! Wszystko ok?
- Tak, potrzebuję tylko trochę odpoczynku.
- Za chwilę cię stąd wyciągnę.
Podniósł ją, po czym wyniósł na zewnątrz. Postanowił zostawić ją w samochodzie.
W tym samym czasie, Giant wyniósł w górę Angela, po czym wykrzyczał:
- Aniołek zostanie złamany!
Nagle Jason zdołał wetknąć palec w oko olbrzyma. Kolos zawył, po czym wypuścił z rąk swojego przeciwnika. Angel wzniósł się w powietrze, po czym za pomocą skrzydeł uderzył kilkakrotnie Gianta, który przewrócił się. W tym samym monecie w lokalu uniósł się niewiarygodny krzyk. Fear wraz z pomocą Lipstick zdołał dostać się do głowy Controlmindera. Młody mężczyzna pokazał mu jak umrze, a następnie Lipstick odwróciła go w swoją stronę i z ponowną pomocą Feara, złożyła na nim swój śmiertelny pocałunek.
- Pa, pa, staruszku.
Controlminder padł martwy na ziemię, a Jason ujrzawszy to sięgnął do swojego paska, w którym był ukryty komunikator.
- Francis padł, powtarzam, Francis padł. Potrzebujemy wszystkich możliwych sił.
Następnie wzniósł się w górę sięgając po ciało Controlmindera i wyleciał na zewnątrz. Od razu przy wejściu spotkał Jacka, który zdziwiony zatrzymał się w miejscu.
- Co się stało?!
- Controlminder nie żyje. Musimy pomścić jego śmierć.
Jason położył ciało martwego mutanta, obok regenerującej się Sacrifice.
- Co zamierzamy zrobić? –zapytał Jack.
- Za chwilę zobaczysz.
W tym samym momencie na zewnątrz pojawiła się trójka terrorystów. Zaraz po nich obok Jacka zjawił się jakiś cień oraz mały bardzo szybki nastolatek.
- Soulstealer oraz Speedster to usług. –powiedział ten drugi, po czym cała trójka dobrych mutantów rzuciła się w stronę Black F.L.A.G. Wszystko trwało kilka, może kilkanaście sekund. Soulstealer, który wciąż był pod postacią cienia szybko poradził sobie z Fearem. Speedster w kilka sekund stłukł Gianta dzięki swojej szybkości, a Angel zabrał Lipstick na darmowy przelot. Kiedy cała trójka Black F.L.A.G. ponownie znalazła się na ziemi, Fear wstał, po czym podniósł ręce w górę i wykrzyczał:
- Poddajemy się!
Następnie zaśmiał się i teleportował pozostałą dwójkę w nieokreślone miejsce.
- Cholera. Było tak blisko. –powiedział Soulstealer, po czym rozpłynął się w powietrzu.
- Trzeba będzie zorganizować pogrzeb. –dodał Jason, wsiadając do auta.
- Jak najszybciej. –dorzucił Speedster.
Rozdział 3
Następnego dnia.
Cała grupa dobrych mutantów przyszła pożegnać swojego dowódcę, a także przyjaciela. Jego grób wykopany był tuż za obozem, a w samym obozie jednogłośnie stwierdzili, iż należy mu się pomnik. Po krótkiej ceremonii, na której to każdy z mutantów zabrał głos, wychwalając swojego zmarłego przyjaciela, cała grupa ponownie zebrała się przy zgaszonym ognisku. Głos zabrał Akihiro:
- Nie wiem kto z was wpadł na pomysł, żeby udać się do miasta, ale wiedzcie, że zarówno Francis jak i ja nie pochwalamy tego. Straciliśmy naprawdę dobrego przywódcę, ale także przyjaciela. Nie twierdzę, że wina należy do was. Wina należy wyłącznie do Black F.L.A.G. Dlatego musimy się sprężyć i powstrzymać ich przed dalszym sianiem chaosu. Jakieś pomysły?
- Co możemy zrobić? Bez swojego przywódcy i nauczyciela jesteśmy za słabi. –stwierdził Jason.
- To błąd. –odpowiedział Jack. – Ktoś mądry powiedział mi wczoraj, że jeśli Francis w nas wierzy to i my powinniśmy. To bardzo mądre słowa, a ja chyba mam nawet plan co możemy zrobić, aby powstrzymać F.L.A.G. przed dalszym sianiem chaosu. Musimy znaleźć nowych przyjaciół.
- Nowi mutanci? Hm… interesujący pomysł. To bardzo dobry pomysł. –stwierdził Japończyk. Wszyscy z obozu przyjęli ten pomysł z aprobatą. Następnie Akihiro wstał i dodał:
- Nie ma czasu do stracenia. Dzisiaj wieczorem zaczynamy rekrutację na nowych bohaterów Stanów Zjednoczonych. Soulstealer osobiście wszystkiego dopilnuje.
Tymi słowami spotkanie dobiegło końca.
W tym samym czasie, w bliżej nieokreślonym miejscu.
- Jestem głęboko zawiedziony. Nie dość, że patrol nie wyszedł, to nie potrafiliście zabić ani jednego normalsa. Dodatkowo wasze pojawienie się w tym całym barze sprawiło mi nie lada kłopoty. Giant ma dożywotni zakaz wstępu do miasta. Jesteście z siebie zadowoleni?
- Wybacz szefie. Staraliśmy się.
- Wybaczyć wam? Nie dość, że nie słuchacie rozkazów to wczoraj zabiliście jednego z najlepszych mutantów jakiego znałem. Controlminder nie był zwykłym mutantem, miał być naszym ubezpieczeniem na wypadek wojny z ludźmi. Musicie ponieść konsekwencje. Macie jednak szczęście, że zapewne wczorajsze spotkanie nie było ostatnim spotkaniem z grupą tych dobrych bohaterów biegających w obcisłych ciuszkach. Będą chcieli zaszkodzić naszej organizacji, a ja jako przywódca, nie mogę sobie na to pozwolić. Dlatego dziś w nocy wyruszycie na patrol. A waszym zadaniem będzie zrekrutowanie kilku złych mutantów. Mam nadzieję, że tym razem obejdzie się bez niepotrzebnych przygód. Zrozumieliśmy się?
- Doskonale.
- W takim razie świetnie. Ah i jeszcze jedno… Lipstick, jak się miewa nasz stary przyjaciel Jack?
- Spokojnie, po naszym następnym spotkaniu nie będzie już problemem…
Co miała na myśli Lipstick? Jakich mutantów spotkają na swojej drodze Black F.L.A.G. oraz grupa Jacka? Czy dojdzie do kolejnej walki na śmierć i życie? Odpowiedzi na te i kolejne pytania znajdziecie w trzecim odcinku:
The only such story.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania