TO

https://www.youtube.com/watch?v=ya8dkXsakN8&ab_channel=MrRiiuk

 

- Nie jesteś nawiedzona - powiedział kiedyś Edo - To twoja choroba sprawia, że przychodzą do ciebie dusze.

Nie wiem kiedy TO po raz pierwszy się odezwało... Może już w szkole podstawowej, gdy z koleżanką nie nauczyłam się recytować wiersza o ptaszkach. Polonista mieszkał w długim, drewnianym baraku obok szkoły. W jego domu było mnóstwo kapci i butów. Wówczas TO szepnęło: - Tutaj leżą buty z Oświęcimia. Później TO przyszło, gdy mama dostała zawału. Była wczesna jesień. Spałam u kuzynki (tej od ormowca), której sąsiadką była pani od gruszek. Pani od gruszek zmarła kilka lat wcześniej w niewyjaśnionych okolicznościach. Przyjaźniła się bardzo z moją babcią. We wsi mówili, że zatruła się czadem, bo w kuchni leżały zdechłe kurczaki. Był piękny jesienny poranek. Słońce wzeszło i przebijało przez gołe gałęzie jesionów. Już miałam skręcić do furtki, gdy nagle na podwórku pani od gruszek zobaczyłam kobiecą postać. Sunęła powoli do drogi. Ubrana była jak pani od gruszek w pomarańczowy serdak, ciemną spódnicę do połowy łydek i kozaki. Na głowie miała zieloną chustkę. Włoski na moim przedramieniu uniosły się, poczułam dotkliwe zimno prawie na całym ciele. TO szło w tym samym kierunku, co ja. Gdy doszłam do kobiecej postaci, spojrzałam szybko w jej stronę i niemal zamarłam z przerażenia, takiego widoku się nie spodziewałam: pod zieloną chustką zobaczyłam zupełnie czarną twarz. Zaczęłam szybko biec do domu. Po kilku metrach, gdy poczułam się bezpieczniej, odwróciłam się, ale „zjawy” już nie było.

 

Wczoraj położyłam się po 21:00. Znowu przyszło TO. Wcześniej chciałam sobie zrobić dobrze. Młody siedział w drugim pomieszczeniu przy komputerze. Przewróciłam się na bok i poczułam TO, jego silny nacisk na plecy. Nie wiem już czy miałam orgazm, czy nie. Położyłam się na brzuchu i TO objęło mnie całym swoim ciałem. Nie bałam się, już w ogóle się go nie bałam. Może TO zdobyło moje ciało, ale nie zdobyło duszy – gdzieś w oddali zobaczyłam dobrego kolegę. Podawał mi dłoń.

 

EDO

 

Moja druga miłość platoniczna (pierwsza była w podstawówce). Pierwsza fizyczna. Po roku intensywnego romansu awansował na przyjaciela. Tak naprawdę miał na imię Edward. Edem nazwała go bratanica Marta – córka starszego brata, który w stanie wojennym wyemigrował do Szwecji. Młodszy brat Eda czyli mój wujek Zbyszek mieszka obecnie w Kanadzie. Zbyszek awansował na wujka przez związek małżeński z Aliną siostrą cioteczną ojca mojego.

 

Z Edem było tak, że za bardzo wtrącali się w nasz związek jego mama i właśnie starszy brat Andrzej. Mama Eda też mieszkała w Szwecji. Myśleli, że lecę nie na Eda tylko na jego mieszkanie. Ot mentalność niektórych warszawiaków. I tak powoli zaczęło się wszystko psuć.

 

Gdy byłam na studiach pielęgniarskich, Edo wynajął pokój młodszemu ode mnie studentowi, Pawłowi, na którego rzuciłam się błyskawicznie. Paweł – słodki jak ten batonik, niesamowicie piękny i przystojny. Herling-Grudziński pisał w „Innym Świecie”, że kobiety gorzej znoszą głód fizyczny i seksualny. Coś w tym jednak jest.

 

Edo – dobre, wielkie i ciepłe monstrum, z którym lubiłam ściskać się na „niedźwiedzia”, mieszkał na Bielanach w starym bloku na ostatnim, dziesiątym piętrze. Był starszy ode mnie o dwadzieścia lat. Miał prawie dwa metry wzrostu i tyleż samo w pasie. Pracował w Łazienkach Królewskich jako ogrodnik. Edo nie miał własnych dzieci, ale dzięki niemu na świat przychodziły kwiaty. Kochał roślinki i miał do nich dobrą dłoń.

 

Obcy się go bali, całkiem niepotrzebnie, gdyż naprawdę był bardzo dobrym, pogodnym, inteligentnym człowiekiem z dużym poczuciem humoru.

 

Jego matka – arystokratka z Przemyśla, po wojnie trzy razy próbowała dostać się na

 

medycynę. Za czwartym podejściem przyjęli ją w końcu na rehabilitację.

 

Ojciec był szlachcicem ze Lwowa. Bezpartyjny oficer wojska polskiego po trzydziestu latach małżeństwa postanowił wziąć rozwód, zostawił rodzinie mieszkanie, a dzieciom „przedstawił” nową, drugą małżonkę, swoją sekretarkę. Gdy mieszkałam u Eda, pewnego dnia wyczułam w przedpokoju coś dziwnego. Wyczułam, że to dusza ojca Eda. Nie umiem tego dobrze wytłumaczyć.

 

I stał w przedpokoju duch jego. Oparty o starą komodę i ubrany w oficerski mundur, powiedział:

 

– Kocham ich bardzo, zawsze kochałem. Powiedz im to.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania