Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

To było tak.

To było tak. Nad morzem znajdowała się grupka ludzi. Byli młodzi i weseli. Dokładnie tego dnia świętowali osiemnaste urodziny swojego znajomego.

Słońce zachodziło. Wszyscy trzymali w dłoniach butelki piwa. Rozmawiali, co chwila wybuchając głośnym śmiechem. Na piaszczystej ziemi rozłożone mieli ręczniki.

Z głośnika dochodziła głośna muzyka. Z dala od nich siedział nieznajomy. Przypatrywał się im. Na głowie miał kaptur. Rzucał na jego twarz cień.

W jednej kieszeni trzymał telefon a w drugiej kluczyki od auta. Swoją uwagę razem ze wzrokiem przeniósł na morze. Ten szum działał na niego relaksująco. Jednak nie na tyle aby pozbyć się wszystkich natrętnych myśli.

Poprzedniego roku stracił żonę razem ze swoim dzieckiem. W tym roku, na Boże Narodzenie umarł jego ojciec. Jedyna bliska mu osoba po stracie żony i dziecka. Zmarł na raka płuc.

Firma nieznajomego została zamknięta. Nie radził sobie na rynku. Zatrudnił się jako kasjer w sklepie. Pracował kilkanaście kilometrów od swojego miejsca zamieszkania.

Jedyne co mu zostało, to życie w osamotnieniu. W swoim domu miał rzeczy córki i żony.

Będąc samemu często pił whisky z lodem. Ten rytuał picia whisky pod wieczór stał się czymś w rodzaju lekarstwa na uśmierzenie jego cierpienia. Jednak było to chwilowe stłumienie negatywnych emocji.

Teraz siedząc na piasku, obserwował morskie fale. Przez chwile zastanawiał się czy nie wbiec w fale morskie i nie zanurzyć się w słonej wodzie.

Postanowił oszczędzić sobie kąpieli w morzu. Powoli wstał i zgarbiony wrócił do swojego samochodu. Otworzywszy je, włożył kluczyki do stacyjki.

Uruchomiwszy auto, wybrał stację radiową. Z radia dobywał się głos osoby mówiącej coś o pogodzie.

Ruszywszy w stronę swojego mieszkania, był zatopiony w myślach. Często powracał pamięcią do chwil, gdzie razem ze swoją rodziną siedzieli przy wspólnym stole. Grali w warcaby czy inne gry planszowe.

Te piękne chwile zachowały się w jego głowie. Pamiętał jak uczył swoją córeczkę jeździć na rowerze. W pamięci zachowały się również wspomnienia jak razem ze swoją żoną uczyli swoje dziecko chodzić.

Po policzkach ściekały mu łzy. Będąc na miejscu, bez pośpiechu wyjął z auta kluczyki od mieszkania. Idąc po schodach, minął kilkunastoletnie dziecko i jego rodziców. Matkę i ojca, trzymających się za ręce.

Nie zwrócił na nich najmniejszej uwagi. Po otworzeniu drzwi od mieszkania, zamknął je za sobą. Nie zdjął butów ani kaptura ze swojej głowy. Udał się prosto do salonu.

Siadłszy na fotelu spoglądał na zasłonięte żaluzje. Gdy wstał podszedł do drzwi prowadzących na balkon. Otworzywszy je usłyszał gołębie. Podszedł na skraj balkonu. Spojrzał w dół. Ostatni raz w swoim życiu obejrzał się za siebie, jakby chciał coś dostrzec. Po czym zeskoczył z balkonu znajdującego się na ósmym piętrze wprost na ziemię. A potem… czy jest coś po tym?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • zsrrknight 06.07.2023
    całkiem niezłe
  • Hiro 06.07.2023
    Dziękuję za komentarz. Bardzo się cieszę, że moja historia się Tobie spodobała.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania