To coś
Muzeum Chochliksa I i pierwsza fabryka żartoliksu
– Czy ktoś mi powie, gdzie jesteśmy? – Przewodniczka spojrzała na gromadę urwisów ze szkolnej wycieczki i pokazała na chochlika w ogromnych okularach. – Może ty?
– Jesteśmy w pierwszej fabryce, w której produkowano żartoliks.
– Dobrze. A co to jest żartoliks?
– Magiczna substancja, którą dobrowolnie dzielą się z nami ludzie.
– Doskonała odpowiedź. Chochliks I był naukowcem. Jako pierwszy wykazał zależność między promieniowaniem, używaniem elektroniki i wydzielaniem przez ludzi esencji życia, a potem wydestylował płyn, który jest podstawą naszej wspaniałej cywilizacji. Obecnie mamy fabryki żartoliksu na całym świecie, a dynastia Chochliksów zapewnia stabilność jego dostaw, i przez to daje chochlikom możliwość ciągłego rozwoju.
Pałac Chochliksów, kilka kilometrów dalej
– Liczby nie kłamią, wasza miłość. Chochliki są coraz bardziej tłuste i leniwe. Nie chcą już robić figli, skoro mają żartoliks za darmo. I tak jest któryś kwartał z rzędu.
– Zanim kłoś się połapie, upłyną wieki. Mają ten swój Rzym? Mają. Mają luksusy? Mają. Mów lepiej, co z ludźmi.
– Właśnie wprowadzili na rynek kolejne procesory.
– No i dobrze. Im szybsza elektronika, tym więcej naszego drogiego złocistego płynu. Ach jak ja go bardzo lubię. Na tym trzeba się skupić. Zrozumiałeś?
– Tak jest. – Sługa się skłonił w pas. – I jest coś jeszcze, wasza miłomściwość.
– Taak?
– Satelity pokazały obecność naturalnego żartoliksu. Jest lepszy.
– Nie rozumiem.
– Nasz jest syntetyczny, ale wysysa z ludzi energię.
– Dlatego bierzemy go tylko troszeczkę.
– No tak. I ludzie produkują go więcej, gdy używają szybszych telefonów albo komputerów. To się wszystko zgadza. Ale mamy też anomalię. Ktoś go wytwarza sam z siebie. Jak chochliki to zobaczyły, to nie mogły uwierzyć.
– Dlaczego?
– Jest go więcej i jest o wiele czystszy. Wszystko poza skalą.
– Skoro jest, to go użyjcie.
– No, tak, ale produkuje go tylko jeden człowiek. I robi to w gniewie.
– I co z tego?
– On lubi zabijać innych.
– No to róbcie tak, żeby zabijał.
– Tylko że naturaliści chcą z nim walczyć. Zwołują po karczmach, żeby jechać na wielką wojnę. Mówią, że ten człowiek to nasza zagłada. Ciągle wracają do legendy o dziecku, które wszystko zmieni.
– I bardzo dobrze. Niech sobie mówią, niech sobie jadą, płaskoziemcy jedni, przynajmniej spokój z nimi będzie. Ta nowa broń ma procesory, tak? No to trzeba tak robić, żeby wszyscy się ciągle bili. Dostaniemy żartoliks z obu stron i każdy będzie zadowolony.
– Tak jest, wasza mądrość.
– A teraz podajcie mi pieczoną muchę z poziomkami. Trufle mi się znudziły.
– Już podaję, wasza skromność. – Zielony chochlik w rzymskiej todze skłonił się przed nagim władcą, którego wachlowało liściem aż trzech niewolników.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania