Poprzednie częściTo może być coś (1)

To może być coś (12)

BANDA PRZEBRANYCH BATMANÓW OSZUSTÓW

 

- Tęsknie za rodzicami – odparł Piotrek. Stał przy oknie w salonie i patrzył na ogród. Była już druga połowa marca. Za oknem jeszcze ostatkiem sił gościła zima i prószył śnieg.

- Bądź mężczyzną – nie pękaj – odpowiedział mu Maciek, który siedział przed telewizorem i patrzył jak dwudziestu dwóch facetów ugania się za jedną piłką.

- Moi rodzice mieszkają w Kalifornii. Śnieg to widzą tylko jak przyjeżdżają na święta do Polski.

- Czyli nie tęsknisz za rodzicami tylko ci dupa zmarzła po prostu. Było tak od razu mówić – stwierdził przyjaciel.

- Mogłoby już się zrobić cieplej.

- Jeszcze trochę – odpowiedziała mu Karolina.

Piotrek się przysiadł obok niej na kanapie.

- Co tam robisz? – Zajrzał jej przez ramię.

- Oglądam katalog od potencjalnej florystki.

- Może młody by się tym zajął – odparł Piotrek.

Spojrzał na Maćka, który właśnie łapał się za głowę, która na twarzy miała wyraz przerażenia. Najwyraźniej jedenastka, której kibicował znowu straciła gola. Był tak wpatrzony w telewizor, że nawet nie zauważył, że się o nim mówi.

- Młody uznał, że się na tym nie zna.

- Nie możesz im dać namiarów na wszystkich, których miałaś na swój ślub?

- Mój Młody mnie zostawił na trzy tygodnie przed ślubem – może lepiej nie kusić losu.

- Przecież Maciek nie zdradzi. Nie jest szalony. Teść by go zabił.

- Myślę, że śmierć byłaby tu najbardziej lekką opcją.

Oboje popatrzyli na Maćka, który w ciągu dalszym nie słyszał, że się o nim mówi.

- Słuchaj, mogłabyś pożyczyć mi swój fajny samochód? – Piotrek zwrócił się do Karoliny.

- To zależy.

- Od?

- Nie chcesz go przypadkiem po to żeby pojechać z jakąś nieznajomą nad Wisłę?

- Ha! Ha! Ha! Uśmiałem się po pachy.

- No co, nie byłby to twój pierwszy raz. A ten samochód jest naprawdę wygodny do takich rzeczy.

- Oooo… – uwagę Piotrka przyciągnęła ostatnia część wypowiedzi Karoliny. – Widzę, że koleżanka sprawdzała.

- Nie twój interes.

Karolina jak zwykle zaczerwieniła się na twarzy, wstała i wyszła z salonu. Wróciła po chwili z torebką. Poszukała kluczyków i dokumentów.

- Proszę – powiedziała kiedy już znalazła i wręczała Piotrkowi.

- Dzięki. Muszę pozałatwiać parę rzeczy na mieście a jak już zdążyliśmy ustalić za bardzo mi dupa zmarzła. – wziął od niej rzeczy i odłożył katalog który przeglądała wcześniej. - Wszystkie te kwiaty są takie same.

- No i dlatego właśnie ja się tym zajmuje a nie Maciek. Faceci się nie znają.

- A młoda też się nie zna, że sama nie może?

- Jestem jej świadkową i od tego jestem żeby jej pomagać. Poza tym nie wiem czy wiesz, ale ona studiuje medycynę. Trochę to czasochłonny kierunek studiów.

- A ty?

- Co ja?

- Skończyłaś już jakieś studia?

- Rok temu przerwałam naukę.

- Co studiowałaś?

- Psychologie.

- I czemu przerwałaś?

- Bo się okazało, że się na nadaję, nie wiem czy za dużo w życiu przeszłam, czy po prostu to nie dla mnie.

- I co planujesz?

- Nie wiem, nie ma pomysłu. Rzuciłam studia, zajęłam się organizacją ślubu. Nie zastanawiałam się nad tym co dalej.

- A mnie się czepiasz, że nie wiem co chce.

- Różnica jest taka, że ja byłam przekonana, że to jest to co chce robić a wyszło inaczej.

- A co byś chciała robić?

- Nie wiem – powtórzyła. - Dalej bym chciała pomagać, ale nie wiem jak.

- I tak siedzisz i nic nie robisz – podsumował.

- Sprzątam, gotuje, piorę, wożę Twoją dupę wszędzie. To faktycznie nic. Typowe, faceci nie doceniają.

- Jesteś wspaniałą gosposią, doceniam, najbardziej wożenie mnie wszędzie.

- Spadaj za nim odbiorę ci kluczyki – pogroziła mu.

- Spadam, nie drażnię już cię – powiedział wstając z kanapy, pochylił się i ku jej zaskoczeniu dał jej buziaka w policzek na pożegnanie.

- Jedziesz na siłownie? – odezwał się nagle Maciek, mecz się skończył.

- Akurat teraz nie.

- Szkoda, to trudno.

- Nie, nie, nie, żadne trudno, chcesz się ruszyć w końcu?

- Tak, pomyślałem, że mógłbym zrzucić co nieco przed ślubem – Maciek złapał się za swój brzuch.

- Skąd ta zmiana? - Piotrek spojrzał na niego zaskoczony. – Bardzo pozytywna – dodał szybko.

- Tak po prostu – odparł wymijająco.

- To przez Gośkę? – spytała Karolina. – Ona chyba tylko żartowała, chciała pozbyć się Ciebie z salonu, żebyśmy mogły zostać same.

Maciek wzruszył ramionami.

- Żadne żartowała, nie zniechęcaj go – zaprotestował Piotrek. – Chce podjąć dobrą decyzję to trzeba go bardziej motywować.

- Jak się dobrze czuje w swojej skórze to niech ma sobie ten brzuszek – teraz Karolina zaprotestowała.

- Nie, nie, nie – upierał się. – Wstawaj – rzucił do przyjaciela. -Muszę coś załatwić, zrobić małe zakupy, ale potem trening.

- Nie, nie będę Ci zmieniać planów – stwierdził Maciek.

- Stary, moje plany nie ulegną dużej zmianie w porównaniu ze zmianą twojego życia. Idę po torbę na siłownie i ty też idź po jakieś ciuchy – odezwał się nieznoszącym sprzeciwu tonem.

Maciek się wahał, ale w końcu wstał i poszedł na górę za przyjacielem. Wrócili wieczorem, Piotrek pełen energii a Maciek wstanie przypominającym Karolinę po treningu z Kamilą. Gośka czekała na narzeczonego w salonie zdenerwowana, nie chciała żeby odebrał jej ostatnie słowa jako krytykę jego wyglądu, podobał jej się taki jaki był. Chłopak padł na kanapę, głowę położył na jej kolanach.

- Ja się stąd dziś nie ruszam.

- Kochanie – odezwała się nieśmiało – wiesz, że ja Ciebie kocham takiego jakim jesteś?

- To dobrze – powiedział słabym głosem. – Bo chyba następnego treningu nie przeżyje.

- To był żart, dla mnie nie musisz się męczyć.

Jedyna odpowiedź jaka padła ze strony narzeczonego to ziewnięcie, chłopak poprawił się i zamknął oczy.

- Coś ty mu zrobił? – spytała Karolina Piotrka.

- Ja nic – oburzył się – Była możliwość treningu z trenerem personalnym i on z tego skorzystał.

Gośka zaciągnęła narzeczonego do sypialni i położyła grzecznie spać po czym wróciła na dół pełna wyrzutów sumienia.

- Muszę myśleć co mówię, macie takie kruche ego – ostanie słowa skierowała do Piotrka.

Spojrzał tylko na nią, ale nic nie opowiedział, zmienił temat na leżące dalej w salonie katalogi z kwiatami.

- Coś już wybrałyście?

- Nie – odparła przyszła panna młoda – Nic do mnie nie przemawia.

- To kwiatki, one nie przemówią – rzucił za nim pomyślał, na szczęście Karolina go uratowała.

- Wiem! – krzyknęła podrywając się z fotela – Ale my głupie jesteśmy – dodała sięgając po telefon.

- Co się stało? – spytała Gośka.

Przyjaciółka jej nie odpowiedziała, gdzieś dzwoniła, po chwili ktoś odebrał.

- Jesteś w domu? Nie śpisz? – poczekała na odpowiedź po czym dodała – To za chwilę u Ciebie będziemy. Zbieraj się – rzuciła już do Gośki.

- Gdzie?

Ale Karolina jej nie słuchała, była już w przedpokoju i zakładała buty, przyjaciółka poszła w jej ślady, po chwili były przy samochodzie, kiedy przypomniało się jej, że nie ma kluczyków. Cofnęła się z garażu do domu i w holu spotkała opierającego się o szafkę Piotrka, który w ręku trzymał to co jej brakowało.

- Pomyślałem, że ci się przyda.

- Dzięki – rzuciła i wróciła do auta.

Długo nie jechały, Gośka rozpoznała po okolicy do kogo przyjechały.

- Jesteśmy u Klaudii – powiedziała zaskoczona.

- Tak, pomyśl chwilę o tym. Klaudia jest po ogrodnictwie, zna się na roślinkach a przez całe studia pracowała w kwiaciarni.

- To duży projekt, nie tylko kwiatki dla panny młodej – przez Gośkę przemawiał sceptycyzm.

- Pogadajmy, zobaczymy co ona na to.

Karolina wysiadła i poszła do bloku w którym Klaudia wynajmowała mieszkanie. Dziewczyna była zaskoczona propozycją, ale po chwili zaczęła myśleć jakby to zorganizować, jakie by chciała kwiaty Gośka, na kiedy trzeba by było je zamówić. Za nim się pożegnały przyszła panna młoda była zadowolona z pomysłu przyjaciółki.

 

Pod koniec marca Gosia z Maćkiem byli na spotkaniu z księdzem. Ich powrót do domu byli wstanie usłyszeć wszyscy sąsiedzi w okolicy, towarzyszył im bowiem głośny trzask zamykanych drzwi. Piotrek z Danielem aż odwrócili wzrok od telewizora gdzie właśnie leciała relacja na żywo z meczu Legii i w którym właśnie padła bramka dla wojskowych. Karolina siedziała u siebie, ale i u niej było wyraźnie słychać huk drzwi. Zeszła na dół zaniepokojona żeby sprawdzić co się stało. Znalazła wszystkich w salonie. Gosia z założonymi rękami siedziała na kanapie. Nie trzeba był geniusza żeby stwierdzić, że była wściekła. Maciek siedział obok lekko uśmiechnięty.

- Co jej zrobiłeś? – spytała przysiadając się na oparciu fotela w którym siedział Piotrek.

- Czemu od razu ja? – obruszył się Maciek.

- Bo to zawsze wasza wina.

- To nie ja. To ksiądz.

- To też facet, widzisz – to zawsze wasza wina – uśmiechnęła się szeroko.

- Zasugerowała mu – podjął Maciek – że chce mieć świadkową niewierzącą to powiedział jej co o niej myśli. I zdecydowanie nie było to miłe. Aż dziw, że ksiądz tak się odezwał.

- A co powiedział?

- Że chyba sobie żarty robi i się spytał z jakiej planety się urwała, był przeraźliwie oburzony i na koniec dodał, że obraża Boga.

- Myślałem, że coś niecenzuralnego czy coś w tym stylu – wtrącił Piotrek wychylając się z za Karoliny.

- Aż tak nie, ale cały dygotał z oburzenia i ton jakim mówił zostawiał wiele do życzenia. Próbowała z początku mu spokojnie tłumaczyć , że to jej najlepsza przyjaciółka, że to jej siostra i tak dalej. Że to ważne a prawo kanoniczne na to pozwala. Stwierdził, że jego prawo nie obchodzi, że są niepisane zasady i ich mamy przestrzegać. Gośka jeszcze na spokojnie próbowała tłumaczyć jakie to ważne i chyba pomyślał, że może coś na tym ugrać, skoro jej tak zależy, więc zasugerował, że jest dziura w dachu i tym wyprowadził ją z równowagi.

- Powiedziałam, żeby proboszcz sprzedał mercedesa to będzie ich stać na cały nowy dach – odezwała się w końcu.

- Co na to ksiądz?

- Coś zaczął, że to nie moralne tak wytykać innym, że to był prezent i jest niezwykle ważny dla parafii i parafian.

- Na pytanie jak się przysługuje parafianom ksiądz nic nie odpowiedział – wrócił do opowiadania Maciek. – Gośka dodała, że możemy wziąć ślub tu w kościele, ale zapłaci co łaska a jej łaska to jeden złoty. I tu mu się ulało.

- Co jej odpowiedział? – spytał Piotrek.

- Że sobie żartuje, że oni tu za darmo nie pracują, nie prowadzą działalności charytatywnej.

- Powiedziałam mu, że jego zasranym obowiązkiem jest pomagać innym, ma głosić słowo Boga i udzielać sakramentów. Powinien żyć skromnie i w poszanowaniu dla drugiego człowieka.

- Stwierdził, że skoro jest tak wyszczekana, i tu żeby nie było cytuje księdza, to nie moje słowa, to jej nie udzieli ślubu ani nawet nie przyjmie do spowiedzi.

- Co raz ciekawiej – odezwał się po raz pierwszy Daniel. – Co na to moja grzeczna córeczka?

- Że jestem niewierząca i mam w dupie jego spowiedź i sakrament. Chciałam wstać i wyjść, ale zaczął na mnie krzyczeć, nazwał mnie oszustką i że będę się smażyć w piekle. Odparłam mu, że jeśli tak to obok w kotle będzie on i proboszcz, że są bandą przebieranych Batmanów.

- Aha, i co ze ślubem?

- Będzie cywilny – odparła już spokojniej. – Moglibyśmy iść do innego kościoła, ale w jednym miał racje, to oszustwo, nie wierzymy w Boga, nie powinniśmy brać ślubu kościelnego.

- Jak się moja matka o tym dowie… - zaczął Daniel.

- Oj, musi się w końcu dowiedzieć – przerwała mu Gośka, ale szybko jej ta pewność siebie przeszła.

- Ty jej to powiesz, mnie w to nie mieszaj.

Matka Daniela była bardzo wierzącą osobą, nie zależnie gdzie była w niedziele musiała być w kościele, we wszystkie mniejsze i większe święta również. W piątek nie jadła mięsa a na wigilijnym stole nigdy nie było alkoholu. Zawsze w zgodzie z tradycjami i dziesięcioma przykazaniami. Wychowała dzieci a przynajmniej starała się wychować w wierze, było to dla niej naprawdę ważne, wszystkie były ochrzczone, przystąpiły do komunii i bierzmowania. Kiedy do rodziny dołączyła Karolina też usłyszała, że powinna przyjąć sakrament chrztu.

Teraz nie pomagał fakt, że przez lata była okłamywana i żyła w przekonaniu, że się jej udało. Będzie ciężko to odkręcić. Maćka mama była również wierząca, ale żyjąc przez lata u boku męża ateisty nie oszukiwała się, że syn naprawdę wierzy w Boga, wiedziała, że nie chodzi do kościoła choć była bardzo mile zaskoczona kiedy oznajmili, że biorą ślub kościelny.

- Zawsze mogę to zwalić na Karolina – stwierdziła po chwili Gośka.

- A co ja mam z tym wspólnego?

- Powiem, że koniecznie chce Ciebie na światka i dlatego nie mogę wziąć ślubu kościelnego.

- Nawet się nie waż! – zagroziła jej.

- A ty jaką rolę odegrałeś w całej tej dyskusji? – spytał przyjaciela Piotrek.

- Ja… Ja… udawałem, że mnie tam nie ma.

 

W pierwszy dzień kwietnia, w prima Aprilis były urodziny Daniela, jego matka jak tylko dostała skurczy i wiedziała, że urodzi powiedziała, że taki dzień nie wróży nic dobrego, miała termin za tydzień a on zaczął od rana pchać się na świat. Ostatecznie nie mogli narzekać na syna bo wyrósł na świetnego adwokata, miał jakieś również inne biznesy, dobrze zarabiał i był co najważniejsze dobrym człowiekiem. Dziś wraz z domownikami wybrali się do restauracji na obiad, dołączył do nich tylko Dawid z Igą, poznali ją niedawno, w sylwestra, ale było tak otwarta i sympatyczna, że mieli wrażenie, że znają ją od dawna.

Teraz właśnie skończyli jeść obiad zastanawiali się nad jakimiś deserami kiedy w kierunku ich stolika, a w zasadzie trzech złączonych w jeden, szło troje kelnerów z tortem z zapalonymi świeczkami i butelką szampana w coolerze. Widząc to wstali i zaczęli mu śpiewać sto lat, dołączyli nawet do nich inni goście restauracji. Daniel nie krył zaskoczenia, bo rezerwując nic nie wspominał o urodzinach. Gośka wiedząc jakie miejsce na spotkanie wybrał ojciec podjechała tam z narzeczonym i nanieśli małą poprawkę zaznaczając, że to są jego urodziny. Zamówili na tą okazję tort i poprosili o wniesienie z nim szampana kiedy już zjedzą obiad.

Daniel zdmuchnął świeczki, doniesiono tacę z kieliszkami i strzelił korek butelki szampana, wznieśli toast. Nie siedzieli długo, nie przenieśli tej imprezy gdzie indziej, bo była niedziela, następnego dnia na większość z nich czekała praca. Po zjedzeniu tortu i wypiciu szampana solenizant poszedł za to wszystko zapłacić, nie czekał na kelnera tylko za namową przyjaciela poszedł do kelnerki, bardzo ładnej blondynki, która też ich między innymi obsługiwała.

- Myślisz, że zagada do niej albo ona do niego? – spytała Iga.

- Nie wiem, ale dałem jej szanse – uśmiechnął obserwując Daniela.

- Jest sporo młodsza – zauważyła Gośka.

- Przeszkadza Ci to? Na pewno nie jest młodsza od Ciebie, to powinno wystarczyć.

- Nie potraktuje go poważnie.

- Nie musi, byle gdzieś wyszedł i się z kim spotkał, przespał – stwierdził Dawid.

Daniel stał i rozmawiał z kobietą znacznie dłużej niż trwa płacenie rachunku.

- Czemu taki facet jest ciągle sam, nie mogę się nadziwić, że się nigdy nie ożenił.

- Miał żonę – stwierdziła Gośka.

- Ale ile lat temu to było. Wieki minęły.

- Miał żonę? – zdziwił się Piotrek.

- Tak – opowiedziała mu Karolina.

- Kiedy?

- Poznał ją na studiach. Więcej może Dawid powiedzieć.

- Była ambitna jak on, jednak nie była tak dobra jak on. Nie dostała się na aplikację, więc wyjechała do swojego rodzinnego miasteczka. Wtedy właśnie zaczęło coś między nimi iskrzyć tyle, że ona się uparła na powrót do domu, bo czuła, że w Warszawie poniosła porażkę i nie ma czego tu szukać. Wyjechała. Później było jak w jakiejś romantycznej komedii – powróciła po dwóch latach, bo nie mogła przestać o nim myśleć. Na jej szczęście on o niej też. Spotkali się i postanowili, że już więcej się nie rozstaną.

- Wzięli ślub, byłam nawet na nim z mamą – dodała Karolina. - Nie wiele, co prawda pamiętam, miałam jedenaście lat. Jeszcze tego samego roku zdiagnozowano u niej nowotwór. Dwa lata później już nie żyła.

- Kinga – podsumowała Gośka. – Fajna z niej była dziewczyna, bardzo ją lubiłam.

- Tak. Pamiętam ją zawsze jako uśmiechniętą, miłą osobę, też ją lubiłam.

- Myślicie, że cały czas sobie z tym nie radzi, że nikogo sobie nie znalazł? – spytała Iga.

Wszyscy wzruszyli ramionami, nikt nigdy z nim o tym nie rozmawiał, on unikał tematu.

- Tego samego roku, co zmarła ona, zmarł mój tata – powiedziała po chwili Karolina. – Później mama, ja miałam profesjonalną pomoc specjalistów a Daniel nigdy z nikim nie chciał o tym gadać. Nigdy nie przyjął niczyjej pomocy, zajął się pracą, niedługo po jej śmierci założyli własną kancelarię – wskazała na Dawida - i tylko to go obchodziło. Zajął się zarabianiem pieniędzy i coraz to nowszymi projektami. Zamienił ból w ciężką pracę. Po drodze jeszcze mnie przygarnął i się mną zajął. Zawsze szukał czegoś, żeby odwrócić uwagę od siebie i swoich problemów.

- To musi być ciężkie w tak młodym wieku pochować żonę – stwierdził Maciek.

- Musi być ciężko w młodym wieku pochować kogokolwiek bliskiego – poprawił go Piotrek patrząc na Karolinę. – Trzeba być cholernie silnym.

- Dzięki – odparła mu – ale nie byłam, miałam wsparcie, on nie. A teraz zmieńmy temat bo wraca.

Daniel wrócił do stolika i pokazał Dawidowi paragon na którego drugiej stronie był zapisany numer telefonu.

- Taki był twój cel? – spytał przyjaciela kiedy zdał sobie sprawę, że taki był powód wysłania go do kelnerki.

- Mój cel zostanie spełniony kiedy z niego skorzystasz.

Zebrali się od stolika, pożegnali przed restauracją z Dawidem i Igą po czym poszli do samochodu. Maciek, który napiłam się szampana, najmniej, tylko zmoczył usta, prowadził, obok niego usiadł Piotrek a z tyłu Daniel ze swoimi dziewczynami. Jak tylko ruszyli Karolina dostała sms-a, wyjęła telefon i zobaczyła nadawcę: Piotrek. „Jesteś”.

 

Dwa dni później z samego rana Karolina z Gosią wybrały się do urzędu załatwić sprawę ślubu, dowiedzieć się o wolne terminy i możliwości, wróciły w wyjątkowo dobrych humorach. Urzędnik z którym załatwiały sprawy od razu sprawdził, że mają wolne w danym dniu i że bez większych problemów będzie zgoda na ślub poza urzędem. Aczkolwiek muszą poczekać na oficjalną odpowiedź.

- Jak tylko dadzą znać, będziemy musiały dać do drukarni tekst do zaproszeń i już je wysłać. Mam nadzieję, że nie będzie już niespodzianek żadnych. – Gośka planowała kolejne kroki kiedy wróciły do domu. – Ta managerka z hotelu, myślę, że nie będzie robić problemu. Mają jeszcze jedną sale. Najwyżej więcej każe sobie zapłacić, ale… – weszła właśnie do salonu kiedy Daniel ją uciszył.

- Cicho!

Rozmawiał przez telefon, w tej chwili zakrył jedną ręką mikrofon w słuchawce żeby jego rozmówca nie słyszał, że nie jest sam.

- Rozmawiam z mamą – dodał szeptem.

Przez dłuższą chwilę słuchał co ma jego rozmówczyni do powiedzenia, kilka razy chciał się odezwać, ale najwyraźniej nie miał szansy na to żeby przebić się przez monolog swojej matki. Dopiero po kilku minutach udało mu się odezwać.

- Nikt nie chciał po prostu ranić twoich uczuć. Wszyscy wiemy jakie to dla ciebie ważne, ale zrozum też, że to jest kwestia wiary, nie można nikogo zmusić. Albo się wierzy albo nie.

Znowu nastała cisza, dobrze się wsłuchując dziewczyny były wstanie usłyszeć wzburzony głos babci mimo, że stały parę metrów od Daniela. Musiała krzyczeć do słuchawki.

- Nie, mamo, nie mogłem jej inaczej wychować. Bo sam nie wierzę. Daniel zamknął oczy szykując się na kolejny atak. Ten jednak nie nastał.

- Mamo? – spytał się do słuchawki. – Nie chciałem cię zranić, ale taka prawda. Szanuję twoje uczucia i poglądy i twoją wiarę, ale sam jej nie podzielam. Mam nadzieję, że zrozumiesz.

Jego rozmówczyni już nie odezwała się, trzymał przez chwilę słuchawkę przy uchu w nadziei, że się jeszcze to zrobi. W końcu zabrał telefon od ucha.

- Rozłączyła się. Widać nie rozumie.

Gośka stała przez chwilę bez ruchu.

- Załatwiłeś to za mnie? – spytała po chwili. – Mówiłeś, że mam ciebie w to nie mieszać.

- Wiem, ale pomyślałem, że to moja mama i sam to załatwię poza tym to twój wielki dzień, powinnaś się cieszyć przygotowaniami do niego a nie martwić i zadręczać.

Gośka uśmiechnęła się szeroko i rzuciła do ojca żeby go przytulić.

- Kocham cię tato.

- Ja ciebie też córciu.

- Rozumiem, że na Wielkanoc zostajemy w domu? – wtrącił Karolina.

- Chyba tak – odpowiedział jej cały czas przytulając córkę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Grisza ponad rok temu
    Ja w kwestii formalnej: co to jest "oszóstów"?
  • Alison87 ponad rok temu
    Błąd którego z jakiegoś powodu Word nie wyłapał. Ale nie widzę opcji korekty opublikowanego tekstu, więc go chyba nie zmienię.
  • Alison87 ponad rok temu
    Już poprawione

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania