Poprzednie częściTo może być coś (1)

To może być coś (15)

URWANY FILM

 

Następne parę dni spędzili poznając Danielle. Okazało się, że kiedy już nie musi się martwić o ojczyma, matkę czy dach nad głową na obczyźnie to jest wesołą, wiecznie uśmiechniętą osóbką. Okazało się też, że jest strasznie gadatliwa, więc cały czas było ją słychać. Daniel stwierdził, że musiała bardziej pójść w ojca, ponieważ Agata raczej nie była osobą, która miała coś do powiedzenia. Danielle była też inteligentna co też zostało przypisane w zasługi jej ojca a nie matki.

Do pokoju, który zajęła dokupiono fotel, stolik, szafkę nocną i komodę. Kiedy dziewczyna się tam rozgościła zrobiło się całkiem przytulnie. Szybko poczuła się jak u siebie w domu, Gośka nie pozwoliła czuć się jej obco. Przyjęła młodszą siostrę bez zająknięcia, nie miało znaczenia, że nigdy wcześniej jej nie znała a nawet nie wiedziała o jej istnieniu. Wciągnęła ją też w przygotowania do ślubu. Danielle też bardzo polubiła starszą siostrę i przyszłego szwagra, więc chciała pomagać jak najwięcej. Tak więc razem z Klaudią i Magdą, w piątkę jeździły po sklepach szukając kreacji dla dziewczyn na ślub.

Dopiero po tygodniu, kiedy każda miała już suknie, buty i wszelkie inne dodatki przyjaciółki mogły odsapnąć. Pomijając wszystko Gośka musiała się trochę zająć też swoją wyższą edukacją. Karolina w końcu wybrała się na basen na który zdeklarowała się Kamili chodzić. Pojechała z Piotrkiem, przy siłowni na którą chodził była też właśnie pływalnia. On poszedł ćwiczyć, ona pływać, umówili się za półtorej godziny przed siłownią. Kiedy Karolina wychodziła z basenu ktoś jej zaszedł drogę, nie widziała twarzy, bo była zasłonięta wielkim bukietem czerwonych róż. Dopiero po chwili chłopak zabrał róże z przed nosa i zobaczyła jego twarz – twarz której miała nadzieję więcej nie oglądać.

- Cześć – rzucił nieśmiało Robert.

Nic nie odpowiedziała – zatkało ją.

- Byłem u ciebie w domu. Gośka powiedziała, że jesteś tu na basenie.

Dalej milczała.

- Chciałem cię już dawno zobaczyć. Dobrze wyglądasz.

Cisza. Po chwili się zreflektował i podał jej kwiaty.

- Proszę, to dla ciebie.

Zszokowana wzięła od niego bukiet.

- Co ty tu robisz? – wydusiła z siebie.

- Chciałem pogadać. Możemy usiąść na chwile? – Robert wskazał na ławeczkę stojącą niedaleko.

Karolina jeszcze zszokowana poddała się jego naciskowi na ramie i podeszła do ławki a nawet usiadła na niej.

- Chciałem cię przeprosić – zaczął Robert jak tylko usiedli. – Popełniłem błąd.

- Słucham? – Karolina nie wierzyła własnym uszom.

- Głupio wyszło. Chyba się przestraszyłem i dlatego podjąłem jakieś irracjonalne decyzje. To był błąd.

Nic nie powiedziała, z otwartymi ze zdziwienia ustami patrzyła się na Roberta.

- Dagmara to naprawdę świetna dziewczyna, ale nie kocham jej. Przepraszam.

- Czego ty oczekujesz teraz ode mnie?

- Ja wiem, że cię zraniłem, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz. Kiedyś.

- Że ci wybaczę? – Karolina powtórzyła za nim.

- Wiem, że nie dziś, że potrzeba czasu. Ale mam nadzieję, że w końcu się to stanie.

- A jak ci wybaczę to co? Liczysz, że dam ci szanse?

- Wiem, że nie zasługuje, ale jeśli dasz mi szanse to ci udowodnię, że cię kocham.

Karolina coraz bardziej nie mogła uwierzyć swoim uszom.

- Zostawiłeś mnie! Trzy tygodnie przed ślubem! – podniosła głos.

- Wiem. Przepraszam. Wybacz mi a ci udowodnię, że możemy być szczęśliwi.

Jeszcze niedawno dałaby wszystko za te słowa, ale teraz opadły emocję i rozum wziął górę.

- Nie! – na zbyt głośno i dosadnie odpowiedziała, szybko się zreflektowała. - Nie będziemy ani razem, ani szczęśliwi. To znaczy możemy być szczęśliwi, ale nie razem.

- Czemu? Masz kogoś? Jeśli nie to daj mi szanse. Proszę. Udowodnię ci, że zasługuję. Kocham cię. Wiem, że potrzeba czasu, ale proszę…

- Nie – przerwała mu Karolina.

- Wiem, że możemy być jeszcze szczęśliwi. Kochaliśmy się i nie uwierzę, że już nic z tych uczuć nie zostało.

- To uwierz. Zraniłeś mnie, zdradziłeś. Nie wrócę do ciebie.

- Masz kogoś? – spytał ponownie.

Nic nie odpowiedziała. W tej samej chwili na widoku pojawił się Piotrek, kiedy zobaczył Karolinę to się do niej uśmiechnął. Robert podążył za jej wzrokiem i spojrzał na chłopaka.

- To twój facet? – spytał niepewnie.

- Tak – szybko i krótka odparła, lecz mało przekonywująco.

- Jasne – Robert jej nie uwierzył. – Chcesz mnie spławić albo zranić. Ale proszę…

- To jest mój facet – przerwała mu.

Musi w to uwierzyć żeby dał jej spokój. Oddała mu kwiaty i wstała.

- Przepraszam, ale za późno – powiedziała jeszcze na odchodne.

- Proszę, zaczekaj – wołał za nią Robert.

Karolina podeszła do Piotrka.

- Teraz coś zrobię, ale proszę nie komentuj i zachowuj się naturalnie.

Za nim zdążył się odezwać objęła go i pocałowała. Kiedy skończyła złapała go za rękę i odeszli.

- Nie pytaj się – poprosiła.

Resztę drogi powrotnej spędzili w totalnej ciszy. Dopiero w domu, za nim wysiedli z samochodu Piotrek odważył się odezwać i to od razu z grubej rury, zaryzykował pytaniem:

- Co to miało znaczyć?

- Miałeś nie pytać – przypomniała mu.

- A ty mnie nie całować, nie żebym się skarżył. Więc co to było?

- Widziałeś chłopaka z kwiatami?

- Tego gogusia z wielkim bukietem róż? Trudno było nie zauważyć był wielki. Ten bukiet oczywiście. Jakiś cichy wielbiciel?

- Robert – odparła krótko.

- Twój ex-narzeczony?

- Tak.

- Czego chciał?

- Wybaczenia. Musiałam mu powiedzieć, że jesteśmy razem, że nie jestem wolna, bo inaczej nie dałby mi spokoju. Tylko, że jak wskazałam Ciebie to mi nie uwierzył. Więc mu udowodniłam. Przepraszam, że cię wykorzystałam.

Piotrek uśmiechnął się szeroko.

- Tak to możesz mnie wykorzystywać częściej.

Karolina pomyślała, że z chęcią by to robiła, ale później sobie też wyobraziła jego reakcję, jak ją bierze w swoje silne ramiona, wplata dłoń w jej włosy, drugą obejmuje w pasie i przyciska jej wargi do swoich. Na samą myśl dostała dreszczy. Miała ochotę potrząsnąć głową jak na kreskówkach, żeby pozbyć się tych myśli, gdyby to tylko było takie proste.

W domu zastali Gośkę z siostrą w salonie, przerwały rozmowę na widok Karoliny.

- Przepraszam, że mu powiedziałam. Byłam zaskoczona, ale później pomyślałam, że jak tam pojedzie to może tak się złoży, że zobaczy Ciebie z Piotrkiem.

- I tak się stało.

- Co chciał?

- Żebym mu wybaczyła i żebyśmy wrócili do siebie.

- Serio?

- Miał wielki bukiet róż.

- Widziałam właśnie, ale przecież ty nie lubisz róż! Spławiłaś go?

- Tak, powiedziałam mu, że jestem z Piotrkiem.

- Zawsze do usług – wtrącił chłopak, który wyszedł właśnie z kuchni z obiadem. – Ustalę cennik, ile za chodzenie za rękę, ile za całowanie, mogę przynieść kwiaty, nawet większe.

- Całowaliście się? – spytała Gośka.

- Nie! – zaprzeczyła Karolina za nim on zdążył coś powiedzieć. – Bez przesady, po prostu powiedziałam, że jest moim chłopakiem i poszliśmy razem.

- Uwierzył?

- Tak – nie chciała przyznać czym tak naprawdę go przekonała.

- To dobrze, niech spada.

W tym momencie zadzwonił telefon Gośki, odebrała i szybko się rozłączyła.

- To nasza taksówka – zwróciła się do siostry.

- Wychodzicie gdzieś?

- Tak, spotkać się z tatą, załatwił Danielle pracę u siebie na recepcji.

- O fajnie.

- Nie chce siedzieć wam wiecznie na głowie, będę miała swoje pieniądze to będę mogła coś wynająć.

- Nie gadaj głupot, możesz tu mieszkać.

Poszły do przedpokoju się ubrać.

- Maciek pracuje w jadalni – dodała Gośka wychylając głowę z holu przed wyjściem.

- Dobrze – odparła Karolina.

- Później jedziemy spotkać się na kolacje z moimi teściami – przypomniała.

- Tak, pamiętam.

Nie miała nastroju na wyjścia towarzyskie po spotkaniu Roberta. Rodzice Maćka przyjechali na weekend do Warszawy, liczyli na spotkanie w święta Wielkanocne, kiedy to przyjechali by do dziadków Gosi. Niestety po rozmowie Daniela z rodzicami nie dostali na nie zaproszenia, wręcz byli tam nie mile widziani, zostali w Warszawie. Państwo Szewczyk postanowili sami odwiedzić dzieci, mimo propozycji by zatrzymali się u nich odmówili, woleli się nie narzucać tym bardziej, że była to dość spontaniczna decyzja, wybrali hotel. Mają przyjechać do miasta po południu, Maciek odbierze ich z dworca zawiezie do hotelu a później są umówieni wszyscy na rodzinną kolację. Ostatnie na co w tej chwili miała ochotę.

Karolina usiadła na kanapie, Piotrek włączył telewizor i znalazł jakiś serial komediowy.

- Chcesz obiad? – spytał.

- Nie mam ochoty.

Oglądali przez chwilę telewizję kiedy stwierdził nagle:

- Byłem z podobną dziewczyną – na ekranie pojawiła się aktorka grająca jakąś prostytutkę.

- Byłeś z dziwką?

- Nie, byłem z podobną dziewczyną, nie była dziwką, ale też nie była święta. Nigdy nie musiałem płacić za seks.

- Powinieneś się przebadać na choroby weneryczne – stwierdziła złośliwie Karolina.

- Co to miało znaczyć? – spytał podejrzliwie.

- No sam powiedziałeś, że nie była święta, no i jeszcze ta nieznajoma nad Wisłą – zaczęła się tłumaczyć, bo nie była do końca przekonana, że powinna mówić co jej powiedział Maciek, nawet jeśli to prawda.

Chwilę patrzył na nią podejrzliwie, ale w końcu odpuścił.

- Badałem się – odparł całkiem poważnie.

- Naprawdę? – spytała zaskoczona.

- Pod koniec pobyty w stanach. Na cały komplet w tym też HIV. Okazało się, że jedna dziewczyna, którą przeleciałem miała jakieś świństwo.

- No, jak się bierze co pod ręką – powiedziała za nim zdążyła się ugryźć w język.

- Nie była taka.

- Zapewne była damą.

- Byłem pierwszym facetem z którym spała bez zobowiązań.

- Zniszczyłeś ją, zbezcześciłeś.

- Ja nikogo do niczego nigdy nie zmuszałem, nie robiłem nic czego by nie chciała. Jeśli się później z tym źle czuła to nie moja wina. Nie wrzuciłem jej do drinka tabletek gwałtu.

- Jesteś niewinny, po prostu cię wykorzystały, ta zakażona, ta podobna do prostytutki i ta z nad Wisły – szybko zaczęła wyliczać, żeby nie było, że wie coś więcej.

Piotrek poirytowany wywrócił oczami.

- To jak to twoim zdaniem robię? One nie chcą a i tak ze mną idą. Czary?

- Pokażesz te twoje białe zęby w uśmiechu, twoje spojrzenie, naprężysz mięśnie, czarujesz jakimiś słodkimi słówkami i ulegają.

Nic nie powiedział tylko się na nią patrzył, prosto w oczy, potem coś się zmieniło w jego spojrzeniu, uśmiechnął się. Wstał z fotela i szybkim ruchem ściągnęła koszulkę, zbliżył się do niej i pochylił. Poczuła jak muska ją swoim policzkiem o jej policzek zbliżając się do jej twarzy. Złapał też ją za dłoń i przysunął do swojego torsu. Poczuła ciepło jego ciała, zapach jego perfum i jak jej szepcze do ucha:

- O tym mówiłaś?

Przesunął jej dłoń w dół z torsu na brzuch i dalej. Poczuła koniuszkami palców jego spodnie i że przesuwa rękę niżej. Wyrwała się z pod niego i stanęła szybko na nogi.

- Nie o to chodziło?

Dalej się uśmiechał prostując się, zbliżył się do niej. Znowu doszedł do niej jego zapach, zrobiła krok do tyłu, ale on był szybszy i objął ją.

- Po co się opierasz? – spytał po czym znowu się uśmiechnął.

Jedna z jego rąk zjechała niżej i poczuła ją na pośladku, przysunął ją bliżej siebie. Miała wielką ochotę na to żeby mu pozwolić, ale zdrowy rozsądek wziął górę.

- Nic z tego – odepchnęła go.

Chłopak nie naciskał tylko odwrócił się i sięgnął po koszulkę.

- No więc widzisz, do niczego nikogo nie zmuszam. Jakby nie chciały to by nie poszły.

Karolina odczekała aż się ubrał i dopiero jak zajął miejsce na fotelu usiadła na kanapie.

- Niech ci będzie. I co z tą rzeżączką czy kiłą czy jeszcze czymś innym?

- Musiała złapać gdzieś później, ja jestem czysty.

- Na razie, ale radze ci uważać za nim małe co nieco ci odpadnie.

- Co jak co, ale na pewno nie jest małe, zresztą widziałaś – uśmiechnął się szeroko.

- Nie przyglądałam się – skłamała.

- Mam ci udowodnić?

- Wierze, wierze na słowo – dodała szybko.

- Jesteś pewna?

- Jak znowu zaczniesz się przede mną rozbierać dostaniesz w jaja – ostrzegła.

- A to jednak nie będę próbował nawet.

- Znasz ten ból?

Piotrek tylko przytaknął ruchem głowy.

- To jednak któraś ci odmówiła? – zażartowała

- Nie, broniłem Maćka.

- Broniłeś Maćka?

- Tak, zamiast niego ja oberwałem.

- Czym się i komu tak naraził?

- Swoim wyglądem kolegą ze szkoły – słowo koledzy umieścił w cudzysłowie z palców. Ponieważ jej mina dawała mu do zrozumienia że chciałaby więcej informacji kontynuował historie. – Maciek był kujonem, który chodził w okularach i ciągle w książki się gapił. Nie miał w szkole dziewczyny i nawet nie umiał do żadnej zagadać.

- Coś pamiętam – stwierdziła Karolina przypominając sobie czterookiego Maćka, dawno go nie widziała w okularach, bo zamienił je parę lat temu na soczewki.

- Koledzy o których wspomniałem to dwa gnojki, które siały postrach w szkole. Najpierw prośbą później siłą wyłudzali pieniądze. Niestety zaczepili Maćka.

- To było w podstawówce?

- Tak. Stanąłem w jego obronie. Zamiast on ja oberwałem.

- Naprawdę? – spytała nie do końca przekonana.

- Tak. W przeciwieństwie do Maćka byłem bardziej wysportowany.

- Daleko ci było do tego jak teraz wyglądasz – stwierdziła Karolina pamiętając również wygląd Piotrka z przed lat.

- Masę zrobiłem dopiero będąc w stanach, ale od małego grałem w piłkę, od wiosny po jesień nie schodziłem z roweru i trenowałem różne sztuki walki, w żadnych się co prawda nie odnalazłem, ale nauczyłem się bić. No i miałem kilka bójek na swoim koncie już wtedy.

- To miło.

- Dałem się skopać po jajach za kumpla i tylko miło?

- Chciałbyś na pewno żeby od razu jakiś pean na twoją część wymyślić?

- A nie? Uratowałem jego życie.

- Życie? Ja myślę, że tylko kieszonkowe.

- Nie doceniasz mojego czynu. On na pewno to docenia.

- Możliwe – Karolina uśmiechnęła się do niego po czym zawołała Maćka.

- Co tam? – odkrzyknął jej z jadalni.

- Możesz na chwilkę? – spytała.

Po chwili pojawił się w salonie.

- Pamiętasz jak Piotrek cię w podstawówce obronił przed dwoma chłopakami co ci chcieli zabrać kieszonkowe?

Maciek przez chwilę zastanawiał się jakby próbując sobie coś przypomnieć.

- Nie bardzo – odpowiedział po namyśle.

- Młodszy Nowak z tym swoim kumplem Mariuszem czy jak mu tam było. W szkole w męskim kiblu chcieli cię pobić.

Maciek spojrzał na niego niepewnie.

- A może i coś było.

- No nie osłabiaj mnie. Wziąłem na siebie wszystkie pięści, które byłyby dla ciebie.

- Ja tam bym im oddał kieszonkowe i nikt by mnie nie pobił – wzruszył ramionami.

- Muszę zmienić przyjaciół – stwierdził zrezygnowany. – Na takich co bardziej mnie doceniają.

Piotrek wstał z fotela i wyszedł do kuchni wynieść talerz po obiedzie..

- Naprawdę nie pamiętasz?

- Pamiętam – uśmiechnął się Maciek. – Słyszałem jak się przechwalał.

- Czemu wy się w ogóle przyjaźnicie? Byliście całkiem inni, sportowiec i kujon.

- Znamy się od zawsze, poza tym słyszałaś, uratował mi życie – zaśmiał się i wrócił do jadalni.

Jakiś czas później Maciek wyjechał na dworzec po rodziców, później do domu wrócił Daniel z dziewczynami. Danielle była zadowolona z pracy, cieszyła się, że zarobi pieniądze i podszlifuje swój polski, bo mimo, że go znała, czasem brakowało jej słów, nie wszystko rozumiała. Dziewczyny poszły się odświeżyć, Daniel też się przebrał i zszedł do salonu.

- Ty się nie szykujesz?

- Jeśli to nie problem wolałabym zostać w domu.

- Słyszałem o Robercie.

- Właśnie dlatego nie mam nastroju.

- Może zostanę?

- Nie ma takiej potrzeby, naprawdę, spędźcie miło czas, przeproś ode mnie Państwo Szewczyk, ale nie mam ochoty na spotkania towarzyskie.

- No jak uważasz.

Siedziała na kanapie w salonie, obok leżał Dyzio opierając pysk o jej kolana i oczekując pieszczot kiedy reszta domowników zbierała się do wyjścia.

- Napijesz się piwa? Tak na odreagowanie stresu – zagadał do niej Piotrek, który niespodziewanie pojawił się w salonie, kiedy to już usłyszała odjeżdżający samochód

- A co ty tu robisz?

- Wolałem zostać. Nie chce żebyś siedziała sama i się dołowała.

- To miłe, ale nie potrzebne.

- Potrzebne, potrzebne – odparł Piotrek. – To jak z tym piwem? Napijesz się?

- Tak, po proszę – odparła po chwili zastanowienia.

Piotrek zniknął i po chwili wrócił podając Karolinie kieliszek.

- Myślałam, że będziemy pić piwo.

- No bo będziemy – pokazał dwie butelki, które miał w drugiej ręce. – Zauważyłem, że lubisz pić piwo z tego kieliszka.

- Takie małe dziwactwo.

Karolina uśmiechnęła się w duchu. Jakoś lubiła ten kieliszek. Był duży i mieściła się w nim naraz cała butelka. Zawsze picie z kieliszków kojarzyło się jej z elegancją i nawet jak była młodsza na przyjęciach sok czy wodę piła właśnie z kieliszków tak jak dorośli wino.

- Nikt o tym jeszcze nie pamiętał – powiedziała po chwili. – Nawet Robert – dodała już w myślach.

Piotrek uśmiechnął się do niej otwierając butelkę i nalewając piwo tak żeby nie powstała piana.

- Zapamiętałeś też, że nie lubię piany czy tak ci wyszło?

- Umiem obserwować. A teraz wypijmy twoje zdrowie. Żebyś się już nie martwiła i nie rozpamiętywała tego dupka.

Stuknęli się butelką i kieliszkiem…

Kiedy Karolina rano otworzyła oczy musiała je od razu przymrużyć bowiem przez okno wdzierało się ostre słońce. Dopiero po chwili dostrzegła w tym coś dziwnego. Jej sypialnia miała okna wychodzące na zachód, więc jakim cudem tak silne poranne słońce zagląda przez jej okna. Poczekała aż oczy przyzwyczają się do okoliczności i usiadła na łóżku. Łóżku które zdecydowanie nie było jej, w pokoju, który zdecydowanie nie był jej. Rozejrzała się po nim. Ze zdumieniem zauważyła, że na podłodze przed łóżkiem leży jej ubranie – jej spodnie, bluzka i nawet jej stanik. Ze zgrozą zerknęła pod kołdrę i zobaczyła, że jedyne co jej się ostało to majtki i ma jeszcze na sobie męską koszulkę – koszulkę, którą doskonale znała z widzenia – głównie widziała ją na Piotrku.

Powoli odkręciła głowę w prawo i stwierdziła, że w tym zdecydowanie nie swoim łóżku nie jest sama. I mimo to, że odkąd otworzyła oczy zaczęła sobie zdawać sprawę co to wszystko znaczy to widok Piotrka wystraszył ją na tyle by wyskoczyć z łóżka. Szybko się jednak uspokoiła, bo nie chciała go obudzić. Powoli zgarnęła swoje porozrzucane części garderoby i cichutko opuściła pokój. Kiedy zamknęła za sobą drzwi biegiem puściła się do swojej sypialni.

- Boże coś ty zrobiła! – karciła się w duchu.

Musieli wczoraj za dużo wypić i to o wiele za dużo i nawet jeszcze więcej. Nic nie pamiętała. Domyślała się tylko, że na pewno nie wylądowała w jego łóżku po to żeby spać. Zamknęła się w łazience, przepłukała twarz zimną wodą by sprawdzić czy się jej to wszystko przypadkiem nie przyśniło. Za bardzo w taki cud zresztą nie wierzyła. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze.

- Głupia. Głupia. Głupia i puszczalska idiotka. I jeszcze tak się upiłaś, że nic nie pamiętasz.

Po krótkiej samokrytyce, poszła wziąć prysznic.

Kiedy już się umyła i ubrała postanowiła, że będzie już do śmierci unikać Piotrka. Bo jak ma spojrzeć w oczy facetowi, który ją wykorzystał? Było jej tak strasznie wstyd. Po to miała zasady żeby się tak nie czuć, żeby nie dochodziło do takich sytuacji. Ale sama sobie winna, czuła się podle, nie zapanowała nad tym ile wypiła i proszę, ma za swoje.

Po chwili zreflektowała się jednak, że nie da rady się przed nim ukrywać, bo mieszkają pod jednym dachem. Musi stawić temu czoła i nie dać mu satysfakcji. Była jeszcze nadzieja, że tak samo jak ona i on wypił za dużo i nie będzie nic pamiętać.

Po kilku minutowej walce ze sobą pod drzwiami pokoju nacisnęła klamkę i opuściła bezpieczny teren. I oczywiście pierwszą osobą na jaką wpadła był Piotrek. Wyglądało na to, że też wziął prysznic i się ogarnął.

- Cześć – jego głos był radosny, na twarzy malował się szeroki uśmiech.

Przez zaskoczenie jakim był jego widok Karolina nie odpowiedziała nic. Nie myślała, że tak szybko na niego wpadnie.

- Chyba masz moją koszulkę.

Nic nie powiedziała, kiwnęła tylko głową, ale się nie ruszyła.

- Mogę?

Znowu odpowiedziała tylko znikomym kiwnięciem głowy i dopiero po chwili ruszyła się i zagłębiła się w czeluści swojego pokoju po koszulkę. Kiedy oddawała ją Piotrkowi ten się uśmiechnął i odparł:

- Nie będę jej teraz prał żeby nie stracić twojego zapachu.

Karolina odwróciła się napięcie i wręcz uciekła na dół, byle dalej od niego. Nie mogła słuchać tych tandetnych tekstów i patrzeć na niego. Była jedną z wielu a on dla niej? Drugim facetem. Czuła się źle sama ze sobą.

Spodziewała się zastać na dole bałagan po wczorajszym wieczorze aczkolwiek nie było widać śladu po żadnej mini imprezie dla dwojga. Miała tylko nadzieję, że nie sprzątnął tego Daniel, bo miałaby kolejny powód do wstydu gdyby on się o wszystkim dowiedział.

Usiadła przerażona na kanapie, na stoliku przed nią leżał jej telefon, rytmicznie mrugał sygnalizując iż ktoś próbował się dodzwonić lub wysłał jej krótką wiadomość tekstową. Wzięła do ręki i odczytała sms-a od Gośki, która informowała, że wrócą później niż planowali, odwieźli rodziców Maćka do hotelu i poszli jeszcze na drinka do hotelowego baru. Wrócili do domu kiedy ona już dawno rozłożyła nogi przed chłopakiem i musieli zastać bałagan w salonie. Co za wstyd.

Resztę dnia spędziła w swojej sypialni, próbowała coś zjeść, ale po kontakcie jedzenia z jej żołądkiem musiała jak najszybciej się znaleźć w łazience by je zwrócić. Wolała nie drażnić swojego organizmu i resztę dnia przespała. Czekała też na moment w którym przyjdzie do niej Daniel z wykładem o nadużywaniu alkoholu, wiedziała, że po tym jak wyzerowała sama butelkę wina był wściekły. Domyślała się, że po tym co zastał w salonie nie będzie lepiej. Jednak on nic nie komentował.

 

Przez parę dni unikała Piotrka jak ognia. Starała się nie przebywać w jednym pokoju razem z nim, nie rozmawiać, nawet nie patrzeć na niego. Co gorsza gdzieś tam w środku jej głowy pojawiały się myśli, że żałuje nie tego, że w ogóle do czegoś doszło, ale tego, że nic nie pamięta. Piotrek jej się tak podobał i tak ją pociągał, że gdzieś w środku była zła, że totalnie nie wie jak to było. Na pewno nie byłaby rozczarowana.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania