Poprzednie częściTo może być coś (1)

To może być coś (4)

ZAPOMNIANE ZDJĘCIE

 

Następnego dnia Gośka miała bardzo dobry humor od rana. Była z Maćkiem od pięciu lat, znali się od dziecka, choć początkowo widywali się rzadko i nie wywierali na sobie większego wrażenia. Był od niej starszy, mieszkał w Gdańsku i był synem dobrego znajomego Daniela. Profesor Szewczyk zaraz po studiach zaczynał jako nauczyciel historii w jednym z Warszawskich liceów, w między czasie szykował się do doktoratu. Szkoła w której się zatrudnił była również tą samą do której chodził Daniel, wyjątkowo ciężki, ale inteligentny i mądry uczeń. Tylko zachowanie... Cała kadra nauczycielska pisała mu czarne scenariusze ze względu na jego uciążliwość i częstość wizyt u dyrektora. Kiedy się jeszcze okazało, że jego dziewczyna jest w ciąży to całkiem w niego zwątpili. Profesor Szewczyk nie odbiegał w tym od innych, jego opinia pokrywała się z całą radą pedagogiczną dlatego też mocno się zdziwił jak parę lat później będąc na wykładach gościnnych w trakcie doktoratu spotkał go jako studenta. Po krótkiej rozmowie na korytarzu uczelni szybko dostrzegł jak bardzo ten młody człowiek zostając ojcem dojrzał.

Po kilku takich przypadkowych spotkaniach w murach Uniwersytetu Warszawskiego postanowili się spotkać, do profesora właśnie przyjechała żona z synem i mieli iść na spacer i obiad, Daniela córka była w podobnym wieku więc uznali to za dobry pomysł. Kiedy obronił doktorat postanowił kontynuować swoją karierę naukową już poza stolicą i wyjechał do rodzinnego Gdańska, do rodziny. Jednak znajomość panów przetrwała i co jakiś czas będąc w swojej okolicy umawiali się na obiad. Tak zaczęła się znajomość Gosi i Maćka.

Syn nigdy nie miał ambitnych planów zdobywania tytułów naukowych jak jego ojciec, chciał tylko by mówiono na niego „pan mecenas”. Zapragnął koniecznie wyjechać na studia do Warszawy i uczyć się na dawnej uczelni na której studiował jego tata. Na prośbę starego przyjaciela Daniel go przygarnął do swojego domu. Taki układ bardzo pasował rodzicom młodego chłopaka, ponieważ obawiali się, że pozbawiony wszelkiej kontroli zamiast uczyć się będzie balował, mimo, że nigdy nie sprawiał większych problemów wychowawczych mieli obawy co będzie jak zostanie sam sobie. Dla Maćka też było to dobre rozwiązanie, ponieważ chcąc studiować prawo, możliwość mieszkania z jednym z lepszych adwokatów w kraju była wspaniałą opcją. W tej chwili robił już aplikację w kancelarii Daniela, był wyjątkowo dobrym studentem, więc nie musiał się nawet o to prosić.

Tak, więc teraz wracał do domu. Jego tata wylądował w szpitalu z powodu udaru mózgu, dlatego też Maciek początkowo na parę dni pojechał do Gdańska. Profesor Szewczyk w miarę szybko wyszedł ze szpitala, wymagał jednak rehabilitacji by móc wrócić do pełnej sprawności. W związku z tym Maciek został dłużej niż planował by pomóc rodzicom i tak z kilku dni zrobiło się kilka tygodni. Kiedy miał pewność, że jest dobrze i sobie poradzą postanowił wrócić do Warszawy. Bardzo już tęsknił za dziewczyną i nie chciał też nadużywać życzliwości Daniela, bo przecież powinien pracować. Słyszał też o tym co spotkało Karolinę, co prawda nie wiedział jakby miał jej pomóc, ale chciał okazać swoje wsparcie.

Był ciepły sierpniowy dzień kiedy wrócił, dlatego wieczorem wszyscy usiedli w ogrodzie, ciesząc się swoim towarzystwem a Daniel szykował kolację na grillu. Maciek opowiadał co u ojca, jak się czuje i jak idą postępy w rehabilitacji. Później zeszli na luźniejsze tematy, trochę pożartowali oraz powspominali stare czasy. Przytaczając jedną z historii z liceum Maćkowi się przypomniała rozmowa z przyjacielem.

- Rozmawiałem dziś z Piotrkiem, nie wiem czy go kojarzycie. Syn profesora Dworczaka.

- Ja znam - stwierdził Daniel - one zresztą też – wskazał nóżką kurczaka na Gosie i Karolinę.

- Ja nikogo nie kojarzę – odparła Gosia a Karolina przytaknęła jej przeczącym kiwnięciem głowy.

- Znacie, tylko pewnie nie kojarzycie. W pierwsze nasze wspólne wakacje byliśmy w Sopocie u moich rodziców. Wyskoczyliśmy do Gdańska, pamiętacie? Spotkaliśmy się wtedy właśnie z tym o to złodziejem córek. – Daniel wskazał na Maćka. – I jego rodzicami. W knajpie byli też profesor Dworczak z żoną i synami.

- Starszy to Piotrek. I nie jestem żadnym złodziejem – Maciek się oburzył.

- Aaa... to ja już chyba coś kojarzę – Karolinę nagle olśniło. – Zaraz wracam.

Zerwała się od stołu i szybko pobiegła do swojego pokoju. Podeszła do regału i zaczęła ściągać książki Agaty, jeden kryminał za drugim. Pamiętała, że w tamte wakacje miała ze sobą jedną książkę. Czytała ją głównie w podróży, bo tak to nie było czasu – Daniel zadbał, aby się nie nudziły na wczasach. Do tej książki coś schowała i nigdy nie wyjęła, ponieważ to było w sumie kradzione. W końcu między stronami „Morderstwa w Orient Expresie” znalazła to.

- Mam! – zawołała, gdy znów była w ogrodzie.

- Skąd to masz? – zapytał zaskoczony Maciek, kiedy zobaczył, co przyniosła. – Tyle go szukałem. Śmiałem się z niego, że jak mnie wkurzy to pokaże je jego rodzicom, później zniknęło. Byłem przekonany, że to jego sprawka. Skąd je masz?

- Jak byliśmy wtedy w tej knajpie, urwaliśmy się później dorosłym i poszliśmy na plażę. Strasznie mi się spodobał Piotrek, nawet można powiedzieć, że się w nim zauroczyłam, ale on miał dziewczynę a nawet jakby nie miał to ja nigdy nie umiałam podrywać chłopaków. W każdym razie następnego dnia byliśmy na obiedzie u ciebie. W twoim pokoju, na biurku leżały zdjęcia z jakiejś imprezy na plaży. I właśnie to zdjęcie. Bardzo fajnie na nim wyszedł, no i było jedyne gdzie był sam, bez dziewczyny. – Karolina popatrzyła przez ramie Maćka na zdjęcie. – Gdyby nie papieros było by idealne.

- Właśnie chodziło o tego papierosa. Jego rodzice nie wiedzieli, że pali a gdyby się dowiedzieli było by kiepsko.

Karolina wzięła od Maćka zdjęcie. Popatrzyła na młodego przystojnego chłopaka, który się na nim uśmiechał.

- Nie mogłam mieć chłopaka to sobie, chociaż zdjęcie wzięłam. Całkiem o nim zapomniałam.

- To będziesz miała okazję go sobie doskonale przypomnieć.

- Jak to?

- O tym właśnie chciałem pogadać. Zaraz po maturze wyjechał z rodziną do stanów, później wrócił do Polski na studia, które obiecał skończyć ojcu, zatrzymał się u dziadków. Aktualnie znowu jest w Ameryce, ale chce wrócić na stałe do kraju. Nie chce wracać do Gdańska, tym bardziej, że nie chce już siedzieć dziadkom na głowie, poza tym jedyna osoba z którą tak naprawdę przetrwała jego znajomość to ja a ja mieszkam tu. Zanim znajdzie pracę przydałby mu się jakiś kąt do zamieszkania. A tu są jeszcze dwie puste sypialnie. – Maciek przybrał proszącą minę.

Daniel uśmiechnął się i odwrócił do grilla. Od razu postanowił się zgodzić, ale chciał zasiać trochę niepewności. Bardzo lubił Maćka czasem jednak nie mógł się powstrzymać przed małymi złośliwościami w jego kierunku. Strasznie był zazdrosny o Gosie. Była jego córeczką a on ją dotykał, całował i pewnie robił znacznie gorsze rzeczy, o których Daniel nie chciał nawet myśleć. Jedyne, co mógł zrobić to być czasem złośliwy.

Maciek był dobrym chłopakiem, bez mrugnięcia oka przeszedł przez prawo na UW, teraz na aplikacji też pokazał, że jest naprawdę dobrym materiałem na świetnego prawnika. Dobrze wychowany, inteligentny, mądry chłopak. Lepszego dla własnej córki chyba nie można znaleźć, ale czy to coś zmienia jak w grę wchodzi córeczka tatusia? Raczej nie wiele. Maciek zdawał sobie z tego sprawę, więc znosił cierpliwie wszystko i starał się szanować Daniela i jego uczucia.

- Dobrze. Po starej znajomości z jego ojcem może tu zamieszkać na tyle ile będzie chciał. Profesor Dworczak przez krótki okres pracował na UW, wykładał prawo karne, kiedy ja studiowałem. Nie są to miłe wspomnienia, aż dreszcz przechodzi. Prywatnie jest dużo sympatyczniejszy.

- Powiedźmy jak, dla kogo. Znam go trochę z innej strony. Jako ojca. Co prawda nie mojego, ale mam podstawy żeby wierzyć w opinię, jaką wystawia mu Piotrek.

- Zawsze był surowy dla studentów.

- Dla synów również.

Profesor Dworczak wykładał prawo na Uniwersytecie Warszawskim, uczył Daniela, co więcej był on jego ulubionym studentem o czym Daniel dowiedział się dopiero po tym jak obronił pracę magisterską, bo nigdy nie było mu dane tego odczuć. Był to bardzo wymagający i nie ustępliwy profesor, wtedy jeszcze doktor prawa, który nie okazywał sympatii nikomu, zawsze poważny i surowy. Kiedy Daniel odbierał dyplom uczelni pierwszy raz zobaczył jego uśmiech i usłyszał właśnie, że był jego ulubieńcem i zawsze wierzył, że coś osiągnie.

Zaraz po zakończeniu przez Daniela studiów również i on pożegnał się z uczelnią i wraz z rodziną przeprowadził się do Gdańska gdzie ściągnął go jego przyjaciel profesor Szewczyk. Tam osiągnął tytuł profesora i w zasadzie zakończył swoją karierę naukową kiedy po latach dostał propozycje pracy w Stanach i gdzie do dziś mieszkał.

Mięła już połowa sierpnia, został dzień do przyjazdu Piotrka a za dosłownie dwa dni były urodziny Gosi. Ona właśnie spędzała czas ze swoim chłopakiem za którym tak bardzo się stęskniła.

- Wzięłabyś się za naukę.

Daniel wszedł do salonu gdzie Gośka siedziała z Maćkiem oglądając film.

- Kto? - zaskoczyło ją to pytanie.

- Ty.

- Zauważyłeś, że są wakacje?

- I co z tego, poza obowiązkowymi praktykami nie zajrzałaś do żadnej książki, zaraz nowy rok.

- Bez przesady, jeszcze prawie dwa miesiące, poza tym powtórzę - są wakacje - podkreśliła mocno ostatnie słowo.

- Wiem, nie zmienia to faktu, że mogłabyś się wziąć za naukę, tym bardziej, że idzie ci topornie.

- Bez przesady, potknęła mi się noga, ale wszytko nadgoniłam. Czepiasz się, bo nie studiuje prawa.

- To żeś wymyśliła. Czepiam się, bo nie zaliczyłaś roku a teraz nie widzę, żebyś się w ogóle zajmowała nauką.

- Gdyby to było prawo…

- Nie gdybaj już, bo nie ma to znaczenia.

- Wszyscy tutaj wiedzą, że ma – do salonu weszła Karolina.

- Bzdura – Daniel nie dawał za wygraną.

- Żadna bzdura. Zawsze chciałeś żeby poszła w twoje ślady.

- Mogłabym dziesięć razy każdy rok powtarzać byle to było prawo.

- Jasne - odparł kpiąco.

- Jasne, że jasne. Każdy rodzic był by zadowolony gdyby jego dziecko dostało się na medycynę. Nawet jakby musiało rok powtarzać. Tylko nie dotyczy to mojego ojca, którego zawiodłam. I nawet jak będę neurochirurgiem, kardiotorakochirurgiem czy jeszcze jakimś innym to i tak będziesz rozczarowany, bo nie będę panią mecenas.

Ostatnie słowa wypowiedziała przez zaciśnięte ze złości zęby. Wstała i wyszła z pokoju. Daniel nie wiedział, co ma powiedzieć, jeszcze nigdy nie usłyszał tak przykrych słów. Karolina zauważyła jego zakłopotanie.

- Kardio-co? – wtrącił Maciek.

- Kardiotorakochirurgiem – odpowiedziała mu Karolina.

- A co robi ten ktoś?

- Zapytaj wujka Googola.

Później Karolina zwróciła się do Daniela:

- Może nie chciałeś jej zranić, ale tak jest. Nigdy naprawdę się nie ucieszyłeś z jej osiągnięć, jeśli dotyczyły one jej studiów. Może on zostanie kiedyś twoim zięciem - Karolina wskazała na Maćka - to mu przekażesz kancelarię.

- A ty niby wiesz co to znaczy? – jeszcze raz wtrącił Maciek.

- Wiem, oglądam Chirurgów – Karolina wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.

Daniel siedział jeszcze przez chwilę i analizował to, czego się przed chwilą dowiedział. Nigdy nie chciał zranić córki. Owszem skrycie liczył, że pójdzie na prawo, ale już od dawna wiedział, że ma odmienne zainteresowania. Nie sądził, że aż tak bardzo widać jego lekkie rozczarowanie. Pomyślał, że faktycznie może mają racje i należy coś z tym zrobić. Wstał i poszedł na górę do Gosi.

Relacja między Gosią a Danielem była wyjątkowa. Przez długi czas byli tylko oni, tworzyli małą rodzinę, silną i pełną miłości. Nie byli dla siebie nigdy do końca po prostu ojcem i córką. Byli kumplami, przyjaciółmi. Szanowali swoje wzajemne zdanie, decyzje. Byli idealni. Zresztą nie problem być dobrym ojcem dla dziecka, które przynosi tylko piątki, jest grzeczne i ambitne. Daniel z racji tego, że był młody to też znacznie lepiej pamiętał jak to było, gdy on był w jej wieku. Prosto było być jego córką i również prosto jej ojcem.

Daniel przysiadł na łóżku obok Gosi. Nie bardzo wiedział, co ma powiedzieć, jego rodzice nigdy nie przyznawali się do błędu, nie przepraszali. Zawsze miał do nich żal, że nie umieją przyznać nikomu racji jak ją ktoś inny miał a oni byli w błędzie. Wiedział, że musi to zrobić, nie może się wymigać wychodząc z założenia, że on jest ojcem to nie ma obowiązku przeprosić. Mała Gosia była uczona, że jak coś źle zrobi to przeprasza. I tak jej zostało do dziś. Nie może okazać się hipokrytą. Jakie to głupie, że czasem tak ciężko nam jest przeprosić i przyznać się do błędu. Zwłaszcza tym bardziej jak ktoś nam jest bardzo bliski.

- I nie udało mi się – wypalił.

- Słucham? – Gośka nie wiedziała, o co ojcu chodzi.

- Chciałem być idealny. Zawsze wszystko, co robię – robię tak żeby było jak najlepiej. Zawsze byłem ambitny, miałem plany, pełen obraz tego jak będzie wyglądać moje życie. Obraz był idealny. Niestety los sprawił, że cały ten obraz legł jak domek z kart.

Gośka domyślała się, że chodzi o nią, ale nie rozumiała, do czego to zmierza.

- Musiałem totalnie zmienić ten obraz. Dopiero nowy, zmodyfikowany był naprawdę idealny. Zrozumiałem to jak tylko wziąłem ciebie w ramiona. Nie chciałem przez to rezygnować ze wszystkiego, z moich planów. Poprawiłem je tak żebyś i ty się w nich zmieściła. Czasem po prostu zapominam, że moje plany nie koniecznie w dalszym ciągu są zgodne z twoimi i muszę je jeszcze trochę zmodyfikować.

Daniel wziął w swoje ręce dłonie Gosi i popatrzył jej w oczy.

- Oczywiście, że jestem z ciebie dumny. Nie ważne, co będziesz w życiu robić. Kocham ciebie. Jesteś moim Króliczkiem i to się nigdy nie zmieni.

Daniel przez chwilę patrzył na Gosię nic nie mówiąc, po czym wziął głęboki oddech i powiedział:

- Przepraszam.

Gosia w tym momencie się rozpłakała i przytuliła do ojca.

- Jesteś idealnym tatą. Możesz to sobie dopisać do listy swoich sukcesów. Tylko jedna kwestia pozostaje.

- Jaka?

- Nie mów na mnie Króliczku, jak byłam mała to był urocze a teraz już nie koniecznie.

- Pomyślę.

- Kocham ciebie tato.

- Ja ciebie też córciu.

Tymczasem na dole Maciek skorzystał z okazji, że jest sam z Karoliną, miał do niej ważną sprawę. Co prawda na razie panowała totalna cisza, nie bardzo wiedział jak ma się do tego zabrać.

- Naprawdę się dobraliście z Gośką – Karolina nie wytrzymała i przerwała milczenie.

- Słucham? – spytał zaskoczony.

- Macie problemy z wysławianiem.

Ponieważ Maciek nie odpowiedział nic tylko patrzył się zaskoczony ciągnęła dalej.

- Jak chcesz coś powiedzieć, o coś spytać to wal.

- Aż tak było widać?

Karolina tylko przytaknęła głową i uśmiechnęła się.

- Bo ja nie chciałbym być nie taktowny. Nie było mnie tu jak to się stało, no jak Robert zerwał z tobą zaręczyny. Gośka mówiła, żebym nie przyjeżdżał i zajął się ojcem. Wspomniała też, że nie znosisz tego najlepiej, czego nie widać, więc nie wiem za bardzo jak się trzymasz.

- Dobrze. Znaczy to boli, ale w środku. Będę żyć. Chyba nie zbierałeś się tak, żeby spytać się o moje samopoczucie?

- Nie. To znaczy interesuje się tym jak się czujesz, żeby nie było. Po prostu coś zaplanowałem jakiś czas temu. Wtedy miałaś być już po ślubie i w ogóle wszystko było dobrze. Teraz nie wiem czy jak zrobię to, co bym chciał to czy będzie to na miejscu.

- Co to za plany?

- Chodzi o urodziny Gosi. Zresztą, choć to ci pokaże.

Pociągnął Karolinę za rękę w stronę schodów i na piętro.

- Poczekaj u siebie, zaraz przyjdę.

Minął się na korytarzu z Gosią i jej tatą po czym zniknął w pokoju. Karolina poszła do siebie, przysiadła na biurku zaintrygowana całą tą sytuacją. Po chwili wszedł Maciek, przed wejściem do sypialni obejrzał się jeszcze czy nikt nie nadchodzi po czym zamknął drzwi i podszedł do Karoliny. W ręku ściskał małe pudełeczko. Podał je Karolinie.

- Chcesz mi się oświadczyć? – Karolina otworzyła pudełeczko, był w nim śliczny pierścionek z białego i żółtego złota z trzema małymi brylantami.

- No pewnie, tylko czekałem aż ten dupek pójdzie w odstawkę.

- Jest naprawdę śliczny. Chcesz się jej oświadczyć w urodziny?

- Tak, taki miałem przynajmniej plan, ale nie wiem czy to wypada. Dopiero, co odwołałaś swój ślub i…

- I dupa – przerwała mu. – Naprawdę pasujecie do siebie z Gośką. Bardziej niż myślisz. To słodkie, że się moimi uczuciami przejmujesz, ale to wasze życie, miałeś takie plany to je realizuj. Naprawdę nie załamie się widząc wasze szczęście. Będę się cieszyć razem z wami.

- Na pewno?

- Tak. Na pewno.

Maciek odetchnął z ulgą.

- Dzięki. – Wziął pudełeczko i już miał wyjść z pokoju, kiedy Karolina go zatrzymała.

- Daj mi go.

- Czemu?

- Chcesz, żeby Gośka go znalazła? A i pamiętaj, że dając jej ten pierścionek wbijesz tępą siekierę w serce Daniela. Zrób to tradycyjnie, poproś najpierw o rękę córki.

- Myślisz?

- Tak myślę. Zapunktujesz.

- Myślałem, że on już mnie uwielbia.

Maciek uśmiechnął się szeroko i podał pudełeczko Karolinie. Cieszył się, że wszystko pójdzie z planem, myślał o tym już od dawna. Jeszcze przed wyjazdem do Gdańska wypatrzył pierścionek, niestety nie było go na niego stać. Będąc u rodziców pożyczył od nich pieniądze na ten cel. Bał się tylko o Karolinę. To mogłoby nie być dla niej miłe w takiej sytuacji. Jej związek się rozpadł i miałaby patrzeć jak ktoś inny jest szczęśliwy.

Następnego dnia wieczorem Maciek szykował się do wyjazdu na lotnisko.

- O której jest planowany przylot?

- Dwudziesta pierwsza dwadzieścia. Na pewno nie chcesz ze mną jechać?

- Nie Kotku. Muszę jeszcze coś zrobić na jutro. Nacieszcie się sobą przez chwilę, w końcu to twój najlepszy przyjaciel a dawno się nie widzieliście.

Gosia dała Maćkowi buziaka na do widzenia i wróciła do kuchni. Następnego dnia miała urodziny, więc szykowała obiad i coś słodkiego na wieczór. Miało być kameralnie, tylko parę osób, domownicy, najbliżsi przyjaciele.

Chwilę po dwudziestej drugiej Maciek był już z powrotem z Piotrkiem. Karolina nie spodziewała się nawet, że ten ładny chłopczyk, którego pamiętała wyrósł na naprawdę przystojnego mężczyznę. Wysoki, dobrze zbudowany, ciemne blond włosy, brązowe, ciemne oczy. Kiedy się uśmiechał to na pewno nie jedna kobieta czuła jak zaczyna jej serce szybciej bić. Na sobie miał dość obcisłą koszulkę i dżinsy. Włosy potargane po długiej podróży, ogólnie wyglądał jakby ktoś go zgniótł i wyrzucił. Jednak nie wyglądał źle, dodawało mu to nawet uroku. Nie był już tym niewinnym młodym chłopczykiem, był wspaniałym mężczyzną. Karolina musiała się sama przed sobą przyznać, że zrobił na niej ogromne wrażenie i że po raz pierwszy w życiu na widok mężczyzny naszły ją myśli o tym żeby znaleźć się z nim sam na sam i robić rzeczy o których nie wypada na głos mówić.

- To Daniel - przedstawiał po kolei domowników Maciek.

- Dziękuje za możliwość zatrzymania się u Pana - Piotrek wyciągnął rękę do gospodarza.

- Nie ma za co - Daniel ją uścisnął.

- To moja dziewczyna - przedstawił dalej Maciek Gosie.

- Umniejszałeś jej w sowich opowieściach, jest jeszcze piękniejsza - Piotrek i do niej wyciągnął rękę szeroko się uśmiechając.

- Dziękuję - odparła Gośka odwzajemniając gest.

Zanim Maciek zdążył przedstawić Karolinę gość sam do niego podszedł, nie podał jej ręki, ale objął ramieniem jeszcze szerzej się uśmiechając.

- Możesz wywalić to stare zdjęcie, jest nie aktualne, wiele zyskałem z wiekiem - odezwał się nie ukrywając skromności.

Czuła jak płoną jej policzki, a dotyk jego dłoni na jej ramieniu wywołał dziwne uczucie, z jednej strony niebywała przyjemność z drugiej poczuła się bardzo nie komfortowo. Szybko wyrwała się z jego objęcia.

- Widzę, że już wszystko powiedziałeś - zwróciła się do Maćka. - Karolina - przedstawiła się nowo przybyłemu gościowi wyciągając do niego rękę.

- Piotrek - wziął delikatnie jej dłoń i zamiast uścisnąć to pocałował.

Dotyk jego ust wywołał dreszcz, który przeszedł przez całą rękę do barku jakby ktoś uderzył w nerw.

Usiedli do późnej kolacji w jadalni, Piotrek zajął miejsce obok Karoliny nic nie wspominał już o zdjęciu, ale wystarczyło, że co jakiś czas się do niej uśmiechnął a ją zalewała fala gorąca i wiedziała, że robi się czerwona na policzkach. Była wdzięczna, że nikt albo tego nie widzi, albo nie komentuje.

Po kolacji udała się do siebie i położyła na łóżku. Cały czas przed oczami miała Piotrka, czuła cały czas jego rękę na swoim ramieniu, jego usta na dłoni. Pomyślała, że chciała by czuć te usta coraz wyżej i wyżej a dłoń coraz niżej i niżej. Fantazjowała by dalej, ale przeszkodziło jej pukanie do drzwi. Zerwała się z łóżka, czując się jakby ktoś ją przyłapał na czymś nieprzyzwoitym. Poprawił bluzkę i włosy tak jakby przed chwilą coś robiła a nie tylko fantazjowała.

- Proszę.

Wszedł Maciek.

- Jesteś na mnie zła?

- Czemu? - zaskoczył ją pytaniem.

- Nie odezwałaś się już przez resztę wieczoru. Przepraszam, że powiedziałem mu o zdjęciu.

- Nie chodzi o zdjęcie. To było by nawet zabawne gdyby nie...

- Gdyby nie co?

- On... - zaczęła, ale nie wiedziała jak to powiedzieć - spowodował, że poczułam się... - Nie umiała tego określić, pomijając, że czuła się skrępowana.

- Jak? - dopytał.

- Jak dziewczyna z reklamy AXE - dodała i padła z powrotem na łóżko zakrywając twarz dłońmi. Czuła, że znowu płoną jej policzki.

- On tak działa na dziewczyny - Maciek przysiadł obok niej. - Wie jak się zachować, co powiedzieć. Dodatkowo niebywale przystojny. Niestety za bardzo to wykorzystuje.

- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytała się zerkając na niego z pomiędzy palców.

- Że to kobieciarz. Nie jest złym człowiekiem, ale ma swoje słabości.

- Słabości, ładnie to ująłeś.

Karolina wstała z łóżka i podeszła do okna, jej pokój był od strony ogrodu, w którym teraz stał Piotrek i palił papierosa.

- Uważaj na niego.

Ona zapatrzona przez okno nie zareagowała od razu, po chwili dopiero spojrzała na Maćka.

- Uważaj na niego - powtórzył. - Zostawił nie jedno złamane serce za sobą. Jeśli nie interesuje cię niezobowiązująca, przelotna znajomość oparta na seksie to unikaj go.

- Jasne - odwrócił się do okna, ale jego już nie było.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania