To może być coś (5)
FLASZKA ZA RĘKĘ
W sobotę rano, w związku z urodzinami Gosi było trochę pracy. Sama solenizantka szalała w kuchni, postanowiła, że wszystko ugotuje, tylko tort miał być kupiony. Karolina zajęła się sprzątaniem a Maciek z Danielem szykowali ogród. Większa ilość gości będzie wymagała większego stołu i większej ilości krzeseł. Piotrek cały czas spał i nikt go nie budził, był wyczerpany po podroży.
Zbliżało się południe, kiedy w końcu wstał, Karolina właśnie wyjmowała z szafki w jadalni talerze na obiad, trzeba było cała zastawę przetrzeć z kurzu. Trzymała akurat dwa egzemplarze z porcelany, kiedy do pokoju wszedł Piotrek.
- Może w czymś pomogę?
W odpowiedzi usłyszał brzęk tłuczonej porcelany.
Karolina szybko otrząsnęła się i schyliła żeby pozbierać to, co pozostało z talerzy.
- Zaczekaj, ja to zrobię, jeszcze się skaleczysz.
Piotrek podszedł i złapał ją za dłoń. W tym samym momencie do jadalni wszedł Maciek.
- Wszystko w porządku?
Karolina skorzystała z okazji, szybko wstała.
- Tak, wszystko w porządku, ucierpiały tylko talerze.
- To dobrze, jadę odebrać tort i jeszcze po małe zakupy.
- Nie!! – Karolina krzyknęła, jej reakcja aż ją samą zaskoczyła. – Nie – dodała już znacznie ciszej. – Ja pojadę.
Podbiegła do Maćka i wyrwała mu z ręki listę zakupów za nim zdążył się odezwać. Chciała się stamtąd ulotnić jak najszybciej. Prawie biegiem dotarła do samochodu.
- Co się ze mną dzieje?
Oparła głowę o kierownice i poczekała aż się uspokoi.
Po powrocie starała się unikać Piotrka a już zwłaszcza jego dotyku. Odetchnęła z ulga dopiero jak znalazła się w swoim pokoju razem z Gośką – szykowały się przed przyjściem gości.
- Ależ ty wyglądasz, można by pomyśleć, że to twoje święto.
Karolina popatrzyła na siebie w lustrze. Faktycznie wyglądała naprawdę dobrze, jak mało kiedy. To wszystko przez Piotrka – odpowiedziała sobie w duchu. Gdzieś podświadomie chce dla niego dobrze wyglądać. Podkręciła lokówką włosy, podkreśliła makijażem swoje zielone oczy, założyła zwiewną, czerwoną sukienkę z dość sporym dekoltem. I ten element ją zaniepokoił, wybrała ją automatycznie, ale to była przesada, jej podświadomość aż za bardzo wprost mówiła, czego oczekuje. Żeby było skromniej nałożyła sweterek zakrywając tym samym ten jasny manifest jej pragnień.
Piotrek tak jak wspomniał to Maciek był kobieciarzem, zostawił za sobą nie jedno złamane serce. Nie czuł się winny, nigdy nikomu nie obiecywał wierności czy miłości, zawsze mówił wprost czego się mogą spodziewać. Widział jak działa na kobiety, jak podkreślić swój wygląd, co powiedzieć, jak się zachować.
Mimo to miał swoje zasady. Nie odbijał dziewczyn innym chłopakom, nie ruszał sióstr ani przyjaciółek swoich kumpli, nie zabierał się za dziewczyny, które były cnotliwe. Nie chciał mieć na sumieniu zdrad, rozpadów związków, anie odbierać wianków. Karolina była przyjaciółka jego najlepszego kumpla co oznaczało, że była nietykalna.
Piotrkowi się jednak spodobała choć była inna od dziewczyn, które do tej pory trafiały w jego gusta. W ogóle jej nie pamiętał z nastoletnich lat, tamtą imprezę pamiętał, co się działa na niej i po niej. Jednak Karoliny nie przypominał sobie wcale. Teraz nie dał by rady o niej zapomnieć. Stał w ogrodzie i nie mógł oderwać od niej wzroku. Było w niej coś wyjątkowego, była inna niż wszystkie z którymi był. Patrzył jak sukienka na wietrze podkreśla jej kształty. Była krąglejsza niż gustował zazwyczaj, ale była bardziej kobieca i ponętna. Podobał mu się jej uśmiech i jej oczy, w ciemno zielonym odcieniu.
Kiedy znaleźli się przez chwilę blisko siebie, ale wystarczająco daleko od innych pozwolił sobie na komplement.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuje - po czym znowu zalała ją fala gorąca i zrobiła się czerwona na policzkach
Przez chwilę stał w miejscu i na nią patrzył, dopóki nie zawołał go Maciek.
Piotrek założył dżinsy i koszule, kilka guzików od góry było odpiętych, nie za dużo, żeby nie pokazać aż nadto, ale na tyle by zauważyć pięknie opalony tors i zarys mięśni. W tej bardziej eleganckiej wersji prezentował się równie wspaniale ja w wygniecionej koszulce dnia poprzedniego. Ten widok, jego towarzystwo, jego zapach znowu spowodowało, że miała ochotę fantazjować o jego rękach i ustach na jej ciele.
- Ogarnij się kobieto – powiedziała sama do siebie pod nosem.
Na urodzinach było nie wiele osób, kameralnie. Poza domownikami przyszła siostra Daniela – Kamila, rok starsza od niego. Była aktywną osobą, trenowała taniec, od klasycznego walca po nowoczesny hip-hop, pracowała jako instruktorka, ale umiała też i to naprawdę dobrze grać w piłkę nożną, siatkówkę czy inne sporty zespołowe. Nie wyobrażała sobie żeby w dniu wolnym od pracy obejść się bez porannego joggingu i choćby godziny spędzonej na jakimś innym sporcie. Niestety była wiecznie samotna, nie spotkała na razie żadnego faceta, który by jej pasował i za nią nadążał.
Była też kolejna z sióstr Daniela, Weronika. Starsza od nich obojga. W młodości pracowała jako modelka teraz zresztą też w dalszym ciągu siedziała w tej branży. Mimo upływu lat wyglądała bardzo dobrze i miała bardzo duże powodzenie u mężczyzn. Nikt nie nadążał za tym, z kim w danym momencie była. Ani też gdzie była. Jej praca wiązała się z częstymi podróżami.
Poza rodziną wśród gości były jeszcze tylko przyjaciółki – Klaudia i Magda.
Dochodził już wieczór, wszyscy byli najedzeni, popijali wino i zajadali się słodkościami, kiedy Maciek postanowił zdecydować się na swoją niespodziankę.
- Potrzebuje pierścionek – zagadał do Karoliny, gdy tylko miał okazję. – Gdzie go schowałaś?
- Przyniosę ci.
- Spoko, sam wezmę i tak muszę iść na górę po prezent dla Daniela.
- Schowałam go w komodzie, w szufladzie z bielizną. Dalej chcesz iść sam?
Maciek się tylko uśmiechnął i gestem wskazał Karolinie drogę.
- Co masz dla Daniela?
- Kilku letnią prawdziwą szkocką, taką z wyższej półki.
- Dobrze, to, co lubi.
Kiedy już byli na górze a Karolina dała mu pudełeczko poczuł dopiero jak go skręca w środku.
- Myślisz, że powie tak?
- Myślę, że na pewno. Nie denerwuj się. Głowa do przodu, pierś do góry czy tam na odwrót i idziemy.
- Bardzo ją kocham.
Karolina popatrzyła na Maćka, ewidentnie był zdenerwowany, wręcz można powiedzieć, że przerażony. Podeszła i go przytuliła.
- Będzie dobrze, słyszysz? Na pewno się zgodzi.
Puściła go i podeszła do drzwi.
- No chodź, nie ma, co tu tak stać.
W ogrodzie wszyscy byli pogrążeni w rozmowie, śmiali się, jedli i pili. Maciek stanął na tarasie i nie ruszył się dalej. Karolina chciała mu jakoś pomóc, ale nie bardzo wiedziała, co mogłaby zrobić, przecież nie uklęknie przed Gosią i nie powie, że w imieniu Maćka prosi ją o rękę. Pchnęła go lekko w plecy, ale on ani o centymetr się nie ruszył.
- Hej, wy dwoje chodźcie do nas. – Gośka zauważyła parę na tarasie.
- No już, Maciek idź i się oświadcz. Będzie dobrze – Karolina po cichu zwróciła się do chłopaka.
Popatrzył na nią i zachęcony jej słowami, uśmiechem i gestami ruszył z tarasu.
- Co tam masz? – Gośka zauważyła torebkę na prezent.
- To… To prezent dla twojego ojca – w końcu zebrał się w sobie.
- Dla mnie? – spytał zaskoczony Daniel.
- Tak, w zasadzie to łapówka.
Maciek podszedł do niego.
- A co chcesz w zamian?
- Chciałem prosić o rękę Małgorzaty – wyciągnął prezent do Daniela.
Ten dopiero po chwili go wziął. To była ostatnia rzecz, jakiej się spodziewał. Patrzył zaskoczony na Maćka i nie odezwał się słowem. Nie chciał nikomu oddawać swojej jedynej małej córeczki.
- Nie! – krzyknął w myślach. – Nigdy w życiu! Łapy precz od mojej dziewczynki!
- Bardzo ją kocham i chciałbym spędzić z nią resztę życia, obiecuję, że będzie ze mną bezpieczna, będę o nią dbał tak jak ty, będzie najważniejsza.
- A bujaj się! – Daniel wciąż się buntował w myślach. – Nigdy, przenigdy, idź w cholerę! – Jednak na głos powiedział:
- Jeśli tylko ona będzie chciała.
Maćkowi spadł jeden kamień z serca, ale w porównaniu z tym drugim był to tylko mały kamyczek, ziarnko piachu.
Podszedł do Gosi, która siedziała zaskoczona, z łzami w oczach. Tak samo jak ojciec nie spodziewała się tego. Nic nie wyczuła, nie zauważyła, żeby coś kombinował. Taka niespodzianka.
Maciek klęknął przed nią i wyciągnął pierścionek.
- Bardzo ciebie kocham, jesteś dla mnie całym światem, wsparciem i ostoją, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Rozjaśniasz mi każdy dzień, każdą złą chwilą. A kiedy jest dobrze to z tobą jest jeszcze lepiej.
Wziął głęboki oddech.
- Zrobisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Gośka wybuchła mieszaniną śmiechu i łez, wszystko ze szczęścia.
- Tak, oczywiście, że tak.
Maciek wsunął jej na palec pierścionek po czym zatwierdzili tą „transakcję” pocałunkiem.
Gosia nie była jedyną osobą, która się popłakała, towarzyszyły jej wszystkie panie przy stole, ale również Daniel nie wytrzymał. Ciężko było powiedzieć czy to szczęście i wzruszenie czy czarna rozpacz.
Karolina pogratulowała obojgu i niestety poczuła, że musi się stamtąd szybko ulotnić. Znalazła pretekst żeby pójść do kuchni po szampana. Kiedy tylko się odwróciła od stołu popłynęły jej pierwsze łzy. Nie wzruszenia. Nie szczęścia. Krył się w nich żal, smutek i tęsknota. W kuchni wybuchła już płaczem na całego, wrócił ten sam ból, ból rozpierający każdą jej komórkę. Myślała, że już ma to za sobą, że już go opłakała i krzyżyk mu na drogę, koniec, kropka, rozdział zamknięty. Zaręczyny jej przypomniały o tym, co ona straciła, o miłości, szczęściu, zdradzie, kłamstwie i porzuceniu. Poczuła się tak samotna.
Nie zauważyła nawet jak do kuchni wszedł Piotrek. Podszedł i ją przytulił. Było mu jej tak strasznie żal, nie znał jej praktycznie w ogóle, tylko tyle, co słyszał od Maćka, ale coś w niej wzbudziło w nim dziś dawno zapomniane emocję, nie spodziewał się, że jeszcze kiedykolwiek jakaś dziewczyna w nim coś ruszy.
Karolina pozwoliła mu się przytulić, oparła głowę na jego ramieniu i płakała. Nie ruszył jej teraz jego dotyk, zbytnio była pogrążona w swoim bólu.
- Przepraszam.
Karolina powoli się uspokajała, odsunęła się od niego.
- Nie musisz, każdy ma prawo na chwilę słabości.
- Nie wiem czy ci Maciek wspominał coś o mnie poza tym, że mam twoje zdjęcie.
- Coś tam wspominał.
Karolina otarła twarz chusteczką, którą jej podał.
- Mniej więcej miesiąc temu miał być mój ślub. O tym wspomniał?
- Tak pobieżnie coś tam mówił.
- Mój narzeczony zostawił mnie na trzy tygodnie przed ślubem dla innej.
- To dobrze się stało.
- Słucham? – spytała zaskoczona.
- Znajdzie się inny, który będzie Ciebie wart. Najwyraźniej to nie on. Jesteś piękną, młodą kobietą, szkoda czasu na opłakiwanie faceta, który nie dorasta ci do pięt.
- Nie znasz go.
- Nie muszę. Miał Ciebie i wypuścił. To mi wystarczy
- Mnie też nie znasz.
- Chciałbym poznać bliżej.
Popatrzyła na niego, prosto w oczy, nie odwrócił wzorku, stali tak chwilę i Karolina poczuła jak wracają szalone uczucia, które od dwudziestu czterech godzin odwiedzają ją za często i z którymi nie umie się dogadać. Poczuła dreszcz i gorąco, miała ochotę go pocałować. Nim zdążyła się zorientować, co się dzieje, nagle jej ciało zaczęło działać pod wpływem jakiegoś impulsu, niekonsultowanego z rozumem. Wyciągnęła rękę ku Piotrkowi, położyła mu na piersi i odrobinę się do niego przysunęła. I wtedy jej mózg przetłumaczył na zrozumiały dla niej język, że zamierza właśnie pocałować chłopaka, którego ledwo, co poznała.
Szybko zreflektowała się, że to nie w porządku. Wykorzystałaby tylko sytuację, żeby poczuć się lepiej. Błyskawicznie zabrała rękę i odeszła od niego. Podbiegła wręcz do lodówki po szampana żeby odwrócić uwagę jej niepohamowanych impulsów od chłopaka.
Piotrek jednak, który miał we krwi robienie tego, co chce a nie tego, co się powinno nie miał aż tak mieszanych uczuć. Nie tylko ona chciała jego pocałować, ale on ją też. Kiedy uciekła speszona, podszedł za nią, mało myśląc a w zasadzie w ogóle nie myśląc o tym, że może tak lepiej, może nie powinni. Podszedł i jak tylko odwróciła się od lodówki objął ją i pocałował. Nic się więcej nie liczyło, coś go do niej ciągnęło, chciał to zrobić i nic nie było istotne a już zwłaszcza zdrowy rozsądek.
Karolina odwróciła się od lodówki nie spodziewając się, że zaraz za nią stoi Piotrek, dlatego też, kiedy ją objął i zbliżył swoją twarz do niej była totalnie zaskoczona i nic nie zrobiła. Po chwili się temu poddała, zaczęła odwzajemniać pocałunek. Nigdy w życiu nie czuła tylu uczuć naraz, tylu tak mocnych uczuć. Nie przechodziły jej już po prostu dreszcze, myślała, że zaraz spłonie, czuła namiętność, jakiej nigdy wcześniej nie czuła nawet będąc w łóżku z Robertem. Puściła szampana i odwzajemniła jego dotyk. To było coś cudownego, namiętnego, przesyconego seksem, chciała zaciągnąć go do sypialni, rzucić na łóżko i żeby już nic innego się nie liczyło. Nigdy nikogo ani niczego nie pragnęła tak jak teraz jego.
Nie ruszył ich brzdęk butelki z szampanem, kiedy dotknęła ziemi i rozpadła się na dziesiątki kawałeczków oblewając ich trunkiem. Na nic nie zwracali uwagi tak, więc też nie zauważyli, kiedy do kuchni wszedł Maciek sprawdzić, co się dzieje. Kiedy ich zobaczył poczekał chwilę mając nadzieję, że sami się zreflektują, że jest tu ktoś poza nimi. Jednak oni nie wykazywali zainteresowania resztą świata, więc odchrząknął raz, potem drugi, trzeci. Zero reakcji.
- Nie przeszkadzajcie sobie ja wezmę tylko kolejną butelkę, bo z tej to widzę, że nic już nie będzie.
Dopiero wtedy zorientowali się, że nie są sami. Karolinie wrócił rozum, więc szybko po raz kolejny odskoczyła od Piotrka i szybko wybiegła z kuchni. Zatrzymała się w salonie i oparła o ścianę.
- Co ty robisz, kobieto! – skarciła się w myślach.
To nie było do niej podobne, zawsze była rozsądna, kierowała się rozumem a nie uczuciami. A teraz całuje w sumie obcego chłopaka, już nie mówiąc o tym, co robi z nim w wyobraźni.
- Wszystko dobrze? – Maciek przechodził i zauważył jej przerażoną minę.
Popatrzyła tylko na niego i nic nie powiedziała.
- Wiesz co robisz? To jest mój przyjaciel i może nie powinienem tego mówić i robić mu antyreklamy, ale to nie jest facet dla ciebie. On cię tylko zrani, dawno gdzieś podział możność odczuwania czegoś więcej niż żądza zaspokajania swoich potrzeb. Więc, wiesz co robisz?
- Nie – odpowiedziała szczerze.
Maciek tylko się uśmiechnął. Nie wiedział, co może zrobić więcej, uprzedził ją, uświadomił, z kim ma do czynienia.
- Chodź.
Złapał ją za rękę i pociągnął ze sobą do ogrodu.
Reszta wieczoru upłynęła Karolinie zaskakująco szybko, nawet nie widziała, co się dzieje dookoła. Była pochłonięta swoimi myślami. Kątem oka obserwowała Piotrka i zauważyła, że on też na nią zerka zdecydowanie za często. Nie wiedziała, co ma myśleć i czuć. To było coś nowego, ale wspaniałego. Ten pocałunek… Jednak sprawiało też, że trochę się bała, może nie trochę – była tym przerażona.
Jak tylko goście się rozeszli, zabrała się szybko do sprzątania, byle tylko czymś się zająć.
- Co się tak śpieszysz? – Daniel zauważył jej nadgorliwość.
- Boli mnie po prostu głowa, chce się jak najszybciej położyć a nie chce was zostawiać z tym wszystkim – skłamała pokazując na brudne talerze.
- Zostaw to i idź się położyć – odparła Gosia.
- Tak, leć.
Daniel pocałował ja na dobranoc w czubek głowy i błyskawicznie uciekła do pokoju. Zamknęła drzwi i padła na łóżko.
Następnego dnia obudziła się w ubraniu z dnia poprzedniego. Musiała zasnąć rozmyślając o wydarzeniach wczorajszego wieczoru. Musi coś z tym zrobić, opanować jakoś swoje uczucia.
Przez kilka następnych dni unikała jak mogła Piotrka a już zwłaszcza zrobiła wszystko by nie być z nim sam na sam. Wiedziała, że musi z nim o tym porozmawiać, nie może tego tak zostawić. Najpierw jednak musiała nauczyć się nad tym panować.
Do końca sierpnia udało jej się przetrwać, dopiero na początku września zagadał do niej Maciek, powrócił do tamtego dnia i do momentu, kiedy ich nakrył w kuchni. Tylko on wiedział, co się stało i rozumiał zachowanie Karoliny. Mijali się akurat na schodach.
- Długo tak będziesz świrować?
- Ja nie świruje – Karolina się oburzyła, może nie do końca zachowywała się normalnie, ale też bez przesady.
- Gadaliście o tym?
- Nie, jakoś nie było okazji.
- Bo może się o to postarałaś, żeby jej nie było.
- Oj, daj spokój. Mówił coś, że się tak troszczysz?
- Nie, ale mam oczy. Widzę jak się męczysz uciekając przed nim. Musisz coś z tym zrobić, mieszkacie w jednym domu. Jak to sobie wyobrażasz?
- Jak już mówiłam – daj sobie spokój. Nic się nie dzieje. Załatwię to jak będzie okazja.
- Myślę, że teraz jest świetna, akurat Piotrek wrócił.
Maciek wskazał na dół gdzie właśnie w przedpokoju pojawił się jego przyjaciel. Ponieważ Karolina chciała już zawrócić z powrotem na górę sam postanowił zainterweniować. Złapał ją za rękę, żeby nie uciekła i zwrócił się do chłopaka.
- Cześć stary, właśnie o Tobie rozmawialiśmy. Karolina chciała z Tobą pogadać.
Posłała mu mordercze spojrzenie.
- Musicie to załatwić – dodał już ciszej tak żeby tylko ona usłyszała.
Zostawił ich samych i poszedł na górę. Karolina nie bardzo wiedziała jak ma się teraz wymigać. Na dole schodów był Piotrek na górze Maciek. Była w pułapce, żaden nie da jej uciec.
- Chciałaś pogadać?
- E… Tak… Chyba tak.
- Chyba?
- Nie, tak naprawdę nie chcę, ale musimy.
Karolina zeszła ze schodów i poprosiła Piotrka żeby usiedli w ogrodzie.
- Posłuchaj, chciałam to wyjaśnić. Tamten pocałunek. Źle się z tym czuje, troszkę chyba wykorzystałam sytuację, chwilę wcześniej płakałam przez mojego eks-narzeczonego a potem wyszło jak wyszło. To nie było w porządku wobec ciebie. Przepraszam.
- Nie przepraszaj, nie ma, za co. Stało się i się nie odstanie. Chciałbym tylko, żebyś przestała uciekać tak. Nie chcesz to już nie będę ciebie nigdy całował.
- Chciałabym – wypaliła zanim pomyślała. – To znaczy chciałabym, żeby było w porządku między nami – próbowała się wytłumaczyć, czuła się zażenowana.
- Okej. – Piotrek doskonale zrozumiał, o co chodziło. Mimo, że tego nie okazał bardzo go cieszył fakt, że ciągnie ją do niego. – Będzie tak jakby nigdy nic. W udawaniu jestem świetny, więc się nie martw.
W tym momencie zadzwonił telefon Piotrka.
- Przepraszam cię na chwilę.
Piotrek odszedł tylko dwa kroki od Karoliny, więc wszystko dokładnie słyszała.
- Cześć tato… Tak byłem złożyć papiery… Wszystko złożyłem, co trzeba… Egzamin jest za dwa tygodnie… Tak, uczę się… Dobrze… Wiesz, co, nie mogę za bardzo rozmawiać, pozdrów mamę i Łukasza… Część.
Rozłączył się i wrócił do stolika.
- Przepraszam, w stanach jest dopiero blady świt, ale on już musiał skontrolować czy wszystko załatwiłem.
Piotrek sięgnął do kieszeni po papierosy.
- Mogę zapalić?
- Jak musisz to proszę. – Karolina podsunęła mu popielniczkę. – O jakim egzaminie mówiłeś? Nie chciałam podsłuchiwać, ale byłeś…
- Spoko – przerwał jej – nic się nie stało. Egzamin na aplikację. Do jutra jest ostateczny termin na złożenie papierów.
- Wszystko tak zostawiasz na ostatnią chwilę?
- Nie, po prostu musiałem to sobie przemyśleć. Nie wiem do końca czy to jest to, co chce.
- To chyba było o tym myśleć przed pójściem na studia.
Piotrek zaśmiał się ironicznie.
- To nie była moja decyzja, no, nie do końca.
- Co masz na myśli?
- Leczę niespełnione ambicję ojca. – Widząc zaskoczoną minę Karoliny dodał: – Mój ojciec zawsze marzył o tym by być adwokatem, walczyć w sądzie i takie tam. Chciał być takim prawnikiem jak jest na przykład Daniel. Niestety brakowało mu tego czegoś. Ma ogromną wiedzę, ale to nie wszystko. Trzeba do siebie przekonać ludzi, zdobyć klientów, zaufanie. Totalnie tego nie umiał. Więc postanowił, że ja spełnię jego ambicję.
- Nie chcesz być prawnikiem?
- Szczerze?
- Tylko szczerze.
- Uważam, że to zajebiście nudne. Nie wiem, co widzi w tym Maciek czy Daniel. W ogóle mnie to nie ciągnie.
- To, co byś chciał robić w życiu?
Piotrek się zamyślił.
- Wiesz, nigdy nad tym nie myślałem, nikt się mnie o to nie pytał, nigdy nie miałem innego wyboru.
- Przestań, to twoje życie, jesteś już duży, możesz sam podjąć decyzję.
- I podjąłem. Wybrałem prawo.
- Dla niego, nie dla siebie.
- Dobry zawód.
- Ech… Pogadaj z nim.
- Bez sensu.
- A może warto, chociaż spróbować.
- Pomyślę.
- To pomyśl i pogadaj.
- Nie chce zawieść ojca. Pokłada we mnie nadzieję.
- Nie zawodząc jego zawodzisz sam siebie. Pomyśl o tym. Nie przeżyjesz życia za niego.
Karolina wstała i poszła do domu, na piętrze zaszła do pokoju Gosi i Maćka.
- Dziękuję.
Maciek na nią spojrzał i się uśmiechnął.
- Zawsze do usług.
Karolina już wychodziła z pokoju, kiedy naszła ją pewna myśl.
- Wiesz on faktycznie nie jest tak zły.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania