To nie to
czasami gorszące są dni.
wleczesz się z łózka, gdy słońce zamiata z nieba ostatnie gwiazdy pod dywan
wstając lewą nogą kopiesz koc w bok w wyziębioną stronę łóżka.
myślisz sobie, że chcesz mieć swoje miejsce na tym świecie,
ale cztery ściany twojego pokoju nie mieszczą się w twoim sercu, które nawet najwolniejszym rytmem trzęsie tobą jak zniewolonym zwierzęciem w klatce
wszystko się burzy,
a ja stoję w ruinach
i przepychawszy się przez tynk i pył
wciąż chcę trafić do domu,
który gdzieś stać musi:
na morzu, na przejściu dla pieszych
jeden czeka na mnie przybity do ziemi, a drugiemu się gdzieś spieszy.
jeden nosi znamienia w sposób prosty, wręcz prymitywny;
każdy gwóźdź, na którym wieszane były zdjęcia i kalendarze nosi na sobie trójwymiarową wnękę.
drugi ma wewnątrz różne znaki,
kolory, które malują wszystkie przeszłe dnie.
zlewają się one w jedną farbę, ale wspomnienia odpowiadają tobie o tym, „jak i co” i wyciągając wnioski możesz sobie odpowiedzieć,
w którą stronę lepiej teraz dążyć, i gdzie
powiedz i mi, by cię ujrzeć
powiedz mi też, bym mogła być bliżej niż kiedykolwiek
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania