to treść ma być wyznacznikiem stylu nie styl wyznacznikiem treści

Czuję jak wszystko we mnie się rozpada, a ja cierpię, cierpię, jakby przeszywał mnie jakiś niewypowiedziany ból, jednak ból metafizyczny, nie po prostu fizyczny, większy ode mnie, uciskający mój mózg i moje organy wewnętrzne, tak że zginam się w pół w łóżku i przyciskam do poduszki, rękoma obejmując ją na ile jestem w stanie. Umieram w sobie, albo to tylko mój organizm mnie próbuje zabić, zwalczyć moją siłę, moją energię i nadzieję, że będzie lepiej. Czuję jak wszystko się we mnie zapada, jak każdy oddech zatrzymuje się, płynie wolno, staje się gęsty, niemożliwy do przełknięcia i niemożliwy do wypuszczenia, oddycham płytko, resztką sił, i czuję łzy wolno napierające na oczy, czuję je, jak wolno płyną ku górze, napierają na zaczerwienione białka i wpół przymknięte powieki w dziwnym grymasie. Czuję to wszystko tak mocno, tak dziwnie, niemożliwie więc, jakby otwarła się jakaś brama między mną, a bólem, bólem, który nawet nie jest fizyczny, który nawet nie dotyka mojej skóry, nie rani mojej powłoki, nie uderza, nie kłuje, uciska tylko, ale uciska gdzieś w głębi i rozrywa od środka, i czuję to wszystko, mimo że miało być lepiej, mimo że ostatnio ów ból istnienia stawał się czymś zwykłym, czymś co byłem w stanie opisać w kilku prostych słowach, czego nie odczuwałem tak mocno i tak niezgłębienie. Ból, lęk, czy smutek stawały się już czymś zwykłym, osiągalnym, możliwym do przełknięcia i pokonania, lecz tego wieczoru uderza on znów tak mocno, tak blisko, światło wydaje się zbyt jasne, każdy dźwięk zbyt głośny, a każda minuta zbyt długa, a nawet jej słowa zbyt długie, a jej zapewnienie niewyraźne. Przyjdzie? Czekam aż przyjdzie, bo sam siebie dzisiaj nie jestem w stanie uratować, nie jestem w stanie sobie pomóc, może ona coś zdziała, może mnie uratuje, ale teraz jeszcze zginam się kolejny raz, zapadam w sobie i przytulam do poduszki jeszcze mocniej. I choć każdy dźwięk jest zbyt głośny, to cisza wydaje się jeszcze głośniejsza, tak pusta i pełna jednocześnie, w tak bezwzględnej ciszy każda myśl staje się kakofonią dźwięków, więc przekręcam się na drugi bok, zakładam słuchawki i puszczam jakąś relaksującą muzykę, która mogłaby choć odrobinę ściszyć moje myśli.

 

Poprzednią notatkę napisałem w czasie ataku. I naprawdę potrafię wtedy odczuwać wszystko tak blisko i tak mocno.

 

Wystarczy, żeby ludzie też to zrozumieli. Naprawdę można widzieć świat inaczej. Nieważne, czy chodzi o ataki paniki, depresję, czy alzheimera. Gdy widzicie "creepa", spróbujcie popatrzyć jego oczami. Spróbujcie zrozumieć staruszkę w sklepie. Ona nie jest złośliwa, może ma demencję i jej świat już dość mocno różni się od naszego?(zresztą wrzucam to przez sytuację z pewną staruszką w sklepie)

Nawet nie jest to opowiadanie.

Chciałbym tylko, żeby choć jedna osoba spojrzała czyimś oczami, żeby choć jeden początkujący pisarz potrafił pisać o depresji, czy innych zaburzeniach psychicznych, pisząc, jakby rzeczywiście ją miał, jakby jego styl był przesiąknięty chorobą. Zamiast tego widzę wszędzie schematy i pisanie tak samo o tak różnych problemach.

I widzę ludzi, którzy patrzą na innych własną skalą. Ludzi, którzy wolą uznać kogoś za dziwaka, zamiast spróbować zrozumieć co się za nim kryje.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Zaciekawiony 19.04.2021
    Jeśli styl przeszkadza w odczytaniu treści, to piszący sam działa na swoją szkodę.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania