Toast w ten czas niepogody
Chciałbym wiedzieć ile w was pokory, a ile wyrachowania;
siewcy strachu, zakłamani chłopcy. Odliczacie monety,
liżecie wyryte na nich godło. Nic, to tylko zwykła chciwość
zakropiona czystą. Wyrwane z gardła: na zdrowie.
Czy nie tak ojcowie i dziady, panowie i pachołki, damy i nie
damy – rozliczacie przeszłość? Nieustający chocholi taniec,
wymachiwanie szabelką. Nie znam się na polityce, ale nawet
Ruda ma to w dupie.
Silni w kupie, kupy nikt nie ruszy – bredniami wytapetowany paź.
Dlaczego właśnie dzisiaj gorzka czekolada smakuje mi inaczej?
Dlaczego oblizuję palce? Bo pamiętam czekoladopodobny świat,
moją młodość.
Kolejny raz pomachamy goździkiem, uderzymy w bezbronne piersi,
i zawyjemy nad pustą butelką. Kto nam tu może cokolwiek dyktować,
wskazywać jak żyć, pouczać i ganić? I stara pieśń: ten nie zna życia…
Wolę jednak: malowana lala, malowana lala...
Komentarze (3)
Niezłe wierszydło
Trochę dramatyzujesz, trochę przejaskrawiasz, na potrzeby wiersza szukasz scen.
Ale się z tobą zgadzam w ogólnym zamyśle.
Może dlatego, że też pamiętam łom waflowy w polewie czekoladopodobnej sprzedawany na kartki??
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania