Toledo

Julia stała przed muzeum – domem El Greca. Było ciepło, a nawet gorąco, jak bywa w Hiszpanii pod koniec czerwca. Postanowiła wybrać się na wycieczkę do pobliskiego Toledo, w którym nigdy jeszcze nie była. Przed kasami stała kolejka, ale nie taka, jakiej się mogła spodziewać na początku turystycznego sezonu. Nie była specjalną entuzjastką malarstwa, ale mieszkała w Madrycie już od kilku miesięcy i po prostu wypadało kiedyś pojechać do sławnego miasteczka i obejrzeć malowidła jednego z najbardziej spektakularnych malarzy w historii. Stanęła w kolejce za grupą turystów, która powoli przesuwała się w kierunku kasy. Właściwie była zadowolona ze swoich decyzji podjętych w ostatnim czasie. Wyjazd do Hiszpanii, studia, mieszkanie u przyjaciół, wszystko było, tak jak chciała i sobie zaplanowała. Miała wielu znajomych, z którymi spotykała się w weekendy. W pobliżu miejsca, gdzie mieszkała, znała już wszystkie dyskoteki i bary. Koleżanki i koledzy z uniwersytetu byli sympatyczni i wprowadzali ją w tajniki studenckiego życia Madrytu. Po piętnastu minutach stania w kolejce kupiła bilet i weszła do niewielkiego budynku, w którym znajdowała się jedna z najciekawszych kolekcji światowego malarstwa.

Będąc już w środku przechodziła z jednej sali do drugiej wraz z innymi, którzy podziwiali zgromadzone w jednym miejscu wspaniałości. Z początku, widząc na tabliczkach umieszczonych pod obrazami nazwy pragnęła wywołać w sobie dreszcz emocji, związany z obcowaniem z wielką sztuką. Obrazy były ładne, ale gdy Julia przechodziła z sali do sali nie pamiętała już, co było w poprzedniej. Z początku oglądała całe malowidła, ale po obejrzeniu kilku zorientowała się, że najciekawszymi fragmentami były ręce. Długie i szczupłe, a właściwie chude, będące istotami same w sobie. Czuła się coraz bardziej obco w tym świecie pełnym namalowanych i patrzących na nią od dawna nieżyjących ludzi. W pewnym momencie stanęła przed jednym z najbardziej znanych obrazów galerii, przedstawiającą dawnych mieszkańców, ubranych w jakiś przedziwne stroje. Ich oczy patrzyły na Julię zupełnie obojętnie. Wpatrując się w obraz starała się odkryć tajemnicę sławy, jaką się cieszył. Nagle spojrzała na ręce. Były inne niż na poprzednio widzianych obrazach. Ledwie zaznaczone. Widać było, że El Greco chciał namalować je na samym końcu, ale nie zdążył przed śmiercią. Spojrzała na swoje ręce. Poczuła strach i dreszcz obcowania z czymś, czego nie zna i nie rozumie. Niedaleko zobaczyła drzwi z napisem „Salida”. Nie miała już chęci, może odwagi spojrzeć na otaczające ją malowidła i skierowała się w kierunku wyjścia. Niebo było bezchmurne, jak prawie zawsze w lecie w Kastylii. Świeciło słońce. Nie wiedziała dokąd pójść. Wciąż przed oczami miała nieukończony obraz, który był bardziej doskonały i bardziej przejmujący, aniżeli wszystkie inne, jakie widziała w swoim życiu.

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    El Greco był chyba ulubionym malarzem Bruno Schulza, chociaż czy widział kiedyś oryginał jakiś?
    Ciekawe o tych dłoniach. Przepisałeś się na końcu, nie ta deklinacja.
    Pozdrawiam ?
  • Marek Żak dwa lata temu
    Dzięki:).
  • Bożena Joanna dwa lata temu
    Obrazy El Greca tworzą specyficzny nastrój pełen uduchowienia, który znika po odejściu. Wydłużone postacie przyciągają uwagę i trudno przejść obojętnie. Każdy zwraca uwagę na co innego. To jest właśnie bogactwo stylu u malarza. Ładna opowieść.
    Pozdrowienia!
  • Marek Żak dwa lata temu
    Dzięki, byłem tam osobiście, poza tym mieszkałem w Hiszpanii, więc tło mi znane:). Pozdrawiam
  • Marian dwa lata temu
    Ciekawy tekst.
    Też byłem w tym muzeum i wyniosłem z niego wrażenie ogromnej ciemności.
  • Marek Żak dwa lata temu
    Jego obrazy tak mają. Pozdrawiam i dzięki za wpis.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania