Topielec
Na skraju lasu stało jezioro
Nad nie przychodziło dziecko wczesną porą
Przeglądało się w tafli, potem odchodziło
Dzień w dzień, rok w rok, siedem lat minęło
I znów ja-dziecko nad jezioro przychodzę
W toniach jego wody swe stopy chłodzę
Cieszę się życiem, wesoło machając nogami
Rozchlapując wodę wszelkimi sposobami
Nagle coś wciąga mnie pod wodę gwałtownie
Pociąga mnie niżej, boję się ogromnie
Próbuję walczyć, lecz co dziecko zdoła
Wobec tej co mieszka w odmętach jeziora?
Porwała mnie i czeka aż stracę wszystkie siły
Jej twarze-maski wokół mych nóg się wiły
Oplatały mnie wiążąc, wkradały się w myśli
Czekając aż śmierć mnie-dziecka wreszcie się ziści
Lecz choć słaba, ja-dziewczynka się nie poddawała
Postaci z jeziora opór stawiać próbowała
Dzień za dniem jednak postać czekała cierpliwie
Wykorzystując każdą mej słabości chwilę
Długo trwałyśmy tam, na dnie jeziora
Aż stałam się niemal identyczna jak ona
Ta sama twarz, to samo serce
Ten sam uśmiech i te same ręce
Na dnie jeziora inna ja leżała
Chyba od dawna już tu mieszkała
I mnie teraz za sobą pociągnęła
W upiorną syrenę-potwora zamieniła
Gdy wypłynęłam, już nie ja-dziewczynka
Już nie ta słodka, niewinna ptaszynka
Słońce świeciło radosnym promieniem
Nie wzruszone mym nowym brzemieniem
Spojrzałam więc przed siebie, prosto na drogę
Bez wyrazu, czy trwogi postawiłam nogę
I stamtąd skąd przyszłam tam teraz wracam
W stronę jeziora się nie odwracam
Bo tam na dnie leży ciało topielca
Którego troski nie szczędziły serca
Serce to młode nie bije, stanęło
Choć tylko jednego - miłości pragnęło
I choć krok za krokiem oddałam się od akwenu
Ja-dorosła, silna, pewna dążąca do celu
Tam zostawiłam cząstkę swojej duszy
Stamtąd już nigdy więcej się nie ruszy
Ja-dziewczynka jak ofiarny cielec
Na dnie jeziora spoczywam ja-topielec
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania