Trainspotting, liczenie lokomotyw - tryptyk
Namolne
Szyba pociągu zadziałała jak bezdotykowy, przesuwający się ekran.
Znudzony zacząłem oglądać zdjęcia wyeksploatowanych
prostytutek z przytułku w Ameryce Łacińskiej.
Ciekawskie ciała, dziewczynki, które wciąż w nich pozostały,
mają jedną wspólną szminkę i nie wyglądają na awinionki Picassa.
Nigdy nikogo nie wyprowadziły z labiryntów krwi.
Obok siedziała kobieta w spódnicy, z długimi zbiorowymi
odimiennymi dołami. Myślałem, czy może być dla kogoś bliższa
od Kubanki z manufaktury cygar Romeo Y Julieta,
która potrafi na udach z cellulitem ukręcić pełne zadowolenie.
Zacznijmy rozmawiać o niczym
Jakiś czas byli szczęśliwi we trójkę. Najwrażliwszy nie dowiedział się,
jak można kochać dwóch jednocześnie. Od swojego przyjaciela,
ani od niej, na początku odpytywania samej siebie, bez pośladków,
z niewygórowanym biustem. Chyba nic nie stracił z tych preferencji.
Ten współlokator, zamieszkał najpierw z najszybszymi zderzakami.
Jego kobieta nie zrealizowała swojego najbliższego marzenia,
żeby kiedyś wyszli razem, jak zabraknie piwa. A i on nie spełnił
postanowienia, żeby trochę lepiej grać.
Śmierć saren z pięknego landszaftu
Tytuł mniej istotny, od przydomka na cmentarzu.
Kasia urodzi Janka albo Jankę – już zdecydowała, chociaż to nierozpoznane
zagrożenie życia, które wzmocni. Będzie drugie prawnuczę mojej siostry,
która z sobie znanych powodów mówi do męża – Jasiek, chociaż ty, nie gadaj durnot.
Pewnie dlatego, że obecność ma wypadkowy wektor pragnień,
z cofaniem się wyposzczonego sumienia, żałowania nadłożonej nadziei,
nieprzepuszczonych śpiewająco pieniędzy.
Z okna ostatniego pociągu naliczyłem ponad dwieście łań z młodymi,
w porze strzyżenia uszu i trawy. Do dziś nie mogę odłączyć się od stada.
Komentarze (5)
niż cos wkleić na opowi
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania