Poprzednie częściTransakcja cz.1

Transakcja cz. 11

Zgodnie z poleceniem Damiana, Aurora skontaktowała się z ojcem i przekazała, że będzie u niego około 11. Nie powiedziała mu, że jej mąż także weźmie udział w spotkaniu. Miała wyrzuty sumienia, nie dlatego, że widywała się z Janem, ale z powodu pieniędzy, które dała mu na spłatę nowych, niemałych długów. Wzięła je z konta, które otworzył dla niej Damian. Wzbraniała się przed tym, ale swoich miała zbyt mało, by poratować ojca. Planowała spłacić pożyczkę – bo tak o tych pieniądzach myślała – najszybciej jak się da, a ojcu powiedziała, że to ostatni raz, kiedy ratuje go z opresji. Od tamtej pory nie rozmawiali, aż do dziś.

Aurora zastanawiała się, co jeszcze przyniesie dzień, bo minioną dobę chciałaby wymazać z pamięci. Wspominając ostatnie wydarzenia, czuła gorycz i pogardę do samej siebie. Praktycznie sama weszła Damianowi do łóżka, a on skorzystał z okazji. Winić mogła tylko siebie. Była przybita i zrezygnowana, jakby na swych barkach dźwigała cały świat. Patrzyła na miasto, które znowu było zalane deszczem. Pogoda idealnie odzwierciedlała jej stan ducha. W nocy wylała morze łez nad sobą, nad Łukaszem, nad kiełkującymi nieśmiało uczuciami, które Damian tak okrutnie potraktował. Nawet gruba warstwa makijażu nie zatuszowała spuchniętych od płaczu oczu i zaczerwienionego nosa. Zresztą miała gdzieś, jak wygląda, kiedy jej świat się walił. Zerknęła na mężczyznę, który był tego powodem. Damian w skupieniu kierował samochodem, a jego twarz przypominała maskę, z której nic nie można było wyczytać. Jedynie mocno zaciśnięta szczęka, zdradzała jakiekolwiek uczucia. Aurora nigdy nie widziała go takiego. Przerażał ją, nie wiedziała, czego się po nim spodziewać.

Damian słyszał jak Aurora w nocy płacze, chociaż starała się stłumić szloch. Czy go to obeszło? Tak, ale nie na tyle, by zrezygnować ze swoich planów. Nie chciał analizować swoich uczuć do niej ani jej do niego. Ich miłość fizyczna przeszła jego najśmielsze oczekiwania, ale tak bardzo się tego wystraszył, że postanowił trzymać ją na dystans. Miał coś ważniejszego do zrobienia, a nią zajmie się później, kiedy doprowadzi swój plan do końca.

Dzień, o którym myślał codziennie od jedenastego roku życia, w końcu nadszedł. Jego nienawiść od wczoraj jeszcze bardziej wzrosła, nie mógł się już doczekać konfrontacji z Janem.

W milczeniu zajechali przed wieżowiec, gdzie mieszkał Dąbrowski. Damian przepuścił Aurorę przodem. Nie padło między nimi ani jedno słowo, kiedy jechali windą i szli korytarzem do mieszkania Jana. Aurora zapukała do drzwi, w których po paru sekundach stanął jej ojciec. Uśmiechnął się do córki, ale gdy zobaczył Damiana, przez jego twarz przemknął dziwny cień. W oczach widać było strach, który starał się ukryć. Gestem zaprosił ich do środka.

– Skąd ta nagła wizyta? – Jan wymownie spojrzał na córkę, mając nadzieję, że go nie wydała.

– Wiem, że się widywaliście i że Aurora dała ci pieniądze, na spłatę nowych długów – zaczął bez ceregieli Damian, rozsiadając się wygodnie na kanapie. Pozostała dwójka również usiadła. Kobieta na fotelu, a Dąbrowski za biurkiem.

Jan zaniemówił na chwilę i gniewnie spojrzał na córkę. Nigdy by nie przypuszczał, że go zdradzi.

– Nie patrz tak na Aurorę – odezwał się chłodno Damian, jego twarz nie zdradzała żadnych emocji, ale w oczach narastała furia. – Nie wydała cię, wynająłem człowieka, który cię śledził. Wiedziałem, że to kwestia czasu, gdy znowu popadniesz w długi i nie myliłem się.

– I co w związku z tym? – zapytał nonszalancko Jan, chociaż czuł się bardzo niepewnie.

– Nic – odparł obojętnie Damian. – Nie obchodzi mnie, co i ile jesteś komuś winien, to twój kłopot, nie mój.

Aurora, jak i Jan, patrzyli na niego lekko zdezorientowani zachowaniem mężczyzny.

– Cel mojej wizyty jest inny. Przyszedłem w sprawie uszkodzenia mojego samochodu – Damian ledwie powstrzymywał wściekłość, która ponownie go ogarnęła na myśl o wypadku i Łukaszu. – Twoje działania tak, jak chciałeś, przyniosły śmierć, tylko zginął nie ten człowiek, którego planowałeś zabić. Ja żyję, natomiast mój przyjaciel Łukasz, leży martwy w kostnicy.

– Dziwne rzeczy opowiadasz – zniecierpliwiony Jan stukał palcami po blacie biurka, ale jego blade oczy patrzyły czujnie.

Milcząca Aurora z niedowierzaniem słuchała tego, że ktoś celowo uszkodził lamborghini jej męża.

– Dziś jest dzień prawdy – ciągnął Damian, a ton jego głosu mógłby zmrozić ocean. – Pamiętasz Julię Michalak? Kobietę, z którą miałeś romans ponad 20 lat temu?

Jan otworzył szeroko oczy, gdy usłyszał znajome nazwisko. Starał się zachować kamienną twarz, ale nie potrafił zapanować nad mimiką. Obaj mężczyźni wpatrywali się w siebie wrogo. – Owszem. Tylko, co to ma wspólnego z nami?

Na ustach Damiana pojawił się uśmiech, który mógłby przerazić najgorszego oprycha – jestem jej synem.

Jan gapił się na niego mocno zaskoczony. Aurora patrzyła na obu mężczyzn, wciąż będąc w szoku po usłyszeniu informacji, że ojciec miał kochankę, kiedy był mężem jej matki, a tu Damian ujawnił kolejną wstrząsającą nowinę. Przyłożyła dłonie do skroni, lekko je masując, bo czuła, że nadchodzi ból głowy.

– Ale ty nazywasz się Winter – wypalił wstrząśnięty Jan.

– Przyjąłem panieńskie nazwisko mojej babci – wyjaśnił spokojnie Damian.

Dąbrowski starał się uspokoić, niemożliwe, żeby mąż jej córki wiedział, co się stało przed 20 laty.

– Była najpiękniejszą kobietą, jaką w życiu widziałem. Była piękniejsza nawet od matki Aurory – Jan wpatrywał się w Damiana, szukając w nim Julii, ale nie niczego takiego nie znalazł. – Dlatego świetnie nadawała się do pieprzenia – dodał grubiańsko i uśmiechnął się arogancko, chcąc wyprowadzić Damiana z równowagi.

Damian w pierwszej chwili zerwał się z kanapy, chcąc zetrzeć pogardliwy uśmieszek z twarzy mężczyzny, ale powstrzymał się i znowu swobodnie opadł na mebel.

– Tak, jak twoja córka – odparł sarkastycznie. Nie spuszczał wzroku z Jana, który pobladł raptownie. Damian wiedział, że Aurora nigdy nie wybaczy mu tych okrutnych słów, ale w tej chwili nic się nie liczyło, poza wyrównaniem rachunków z jej ojcem. Za daleko się w tym wszystkim zapędził, siedzący w nim potwór łaknął krwi Dąbrowskiego.

Kobieta wstała i podeszła do okna. Nie chciała patrzeć na tych dwóch bezwzględnych mężczyzn. Objęła się ramionami, bo czuła, jak jej ciało ogarnia chłód, jakby znalazła się w lodówce. Otumaniona tym, co usłyszała, wpatrywała się w szybę spływającą wodą. Czuła się pusta w środku, zdradzona przez mężczyzn tak dla niej ważnych, a których właściwie w ogóle nie znała. Przycisnęła pięść do ust, żeby opanować histeryczny płacz, który zaczął ją ogarniać.

– Byłem w mieszkaniu podczas waszego ostatniego spotkania i wszystko słyszałem. Dziadkowie źle się czuli tego wieczora i nie przyszli po mnie tak jak zawsze, kiedy miałeś odwiedzić matkę, więc kazała mi się schować w moim pokoju i nie wychodzić, póki po mnie nie przyjdzie – Damian zamknął oczy, doskonale pamiętając tamten moment. Wciąż czuł zapach jej perfum, Pani Walewska, słyszał jej spokojny głos i te oczy, które patrzyły na niego z tak wielką miłością. Nikt więcej już tak na niego nie patrzył.

Pierwszy raz w życiu Jan zaczął się bać, zimny pot pokrył jego twarz, a ręka drżała, gdy sięgał po alkohol, by nalać sobie koniaku. Jednym łykiem wypił całą zawartość.

Damian zauważył, jak lęk ogarnia Dąbrowskiego. Cieszył się z tego, strach mężczyzny karmił jego nienawiść, a to był dopiero początek. Po chwili podjął przerwany wątek – ostro się kłóciliście, matka chciała, żebyś odszedł od żony i ożenił się z nią, ale ty nigdy nie miałeś takiego zamiaru, dwa lata ją mamiłeś obietnicami o ślubie – jako jedenastoletni chłopiec był przerażony tamtą sytuacją, za to teraz, wściekły. Gniew buchał z każdej jego komórki. Ledwo się powstrzymywał, by nie zadusić drania własnymi rękami. – Wiem też, żeby pozbyć się problemu, wciągnąłeś matkę w alkoholizm. Przez ostatnie miesiące waszego związku piła coraz częściej i coraz więcej. Tamtego wieczora zachęcałeś ją do picia niby dla uspokojenia nerwów. W ogóle nie wiedziała, co się z nią dzieje, kiedy ją zostawiłeś – Damian przerwał, bo ze wzruszenia nie mógł mówić. Ile razy myślał, że gdyby inaczej się wtedy zachował, jego kochana mama nadal by żyła. – Nie pozwoliła mi wyjść z pokoju, dopóki po mnie nie przyjdzie, więc czekałem i czekałem. Nie wiem, jak długo to trwało, bo w międzyczasie musiałem zasnąć. W końcu niesamowita cisza, jaka panowała w domu, skłoniła mnie do zignorowania polecenia matki i wyjścia z pokoju. Zobaczyłem ją leżącą na kanapie, z opróżnioną butelką w ręku. Podszedłem do niej i zacząłem budzić, najpierw delikatnie, a potem coraz mocniej. W ogóle nie reagowała, w końcu zacząłem do niej krzyczeć. Zadzwoniłem po pogotowie i do dziadków. Zmarła parę godzin później, nie odzyskawszy przytomności.

Damiana ogarnęło otępienie. Położył głowę na oparciu kanapy i zapatrzył się w sufit. Minęło 21 lat, ale dla niego tamte wydarzenia były jak otwarta rana, która nie chce się zagoić. Może teraz, może się w końcu uda zostawić przeszłość przeszłości.

Przed nim było jeszcze jedno wyznanie, ostatni cios prosto w serce jego ofiary i... Aurory.

– Nie mam dowodów, ale z tego, co mi mówiła twoja córka, że ze swoją żoną, a jej matką, postąpiłeś identycznie. Ty dałeś Renacie butelkę do ręki po jej wyjściu z ośrodka dla alkoholików i zachęciłeś do picia. Masz je obie na sumieniu, Dąbrowski, a także Łukasza – jego słowa cięły jak stal, ostro, brutalnie, bez litości.

Jan ponownie próbował nalać sobie koniaku, ale tak się trząsł, że nie dał rady, więc napił się prosto z butelki. Z przerażenia zbierało mu się na mdłości.

– Nie mam z tym nic wspólnego – próbował się tłumaczyć, ale pod miażdżącym spojrzeniem Wintera, zrezygnował.

Koniec – pomyślał Damian. Poczuł się martwy w środku. Znużenie ogarnęło jego ciało, czuł się jak narkoman, który ma syndrom odstawienny. Spodziewał się, że poczuje triumf, satysfakcję, że w końcu zmiażdżył swojego wroga. Nic z tych rzeczy, zamiast tego było tylko zmęczenie i apatia. Co dalej? To niepokojące pytanie pojawiło się w jego głowie.

Aurora stała zapomniana z boku. Nie docierało do niej to, co z każdą minutą stawało się coraz bardziej oczywiste, że ojciec przyczynił się do śmierci trzech osób. Opadła na kolana, a twarz schowała w dłoniach. Jakim trzeba być potworem, żeby zrobić coś takiego i potem żyć sobie spokojnie. Nie miała już ani matki, ani ojca. Nie miała tak naprawdę nikogo. Cichy szloch wstrząsnął jej drobnym ciałem. Płakała nad sobą, nad rodzicami. Ogarnęło ją lodowate zimno, które powoli zamieniało jej serce w kamień. Nie wiedziała, jak długo siedziała skulona, gdy czyjaś dłoń dotknęła jej pleców. Wyprostowała się i spojrzała za siebie prosto w surową twarz Damiana. Szarpnęła się, by zrzucić jego rękę.

– Nie dotykaj mnie – krzyknęła.

Tak jak sobie życzyła, mężczyzna odsunął się. Wiedział jedno, że twarz Aurory będzie go prześladować do końca życia. Była blada jak ściana, taka bezbronna i krucha. Wyglądała jak małe zwierzątko, które z przerażenia trzęsło się jak osika chcące uciec, ale nie miało już dokąd.

Aurora wstała i podeszła do ojca, który siedział wciąż oszołomiony tym, co się tutaj wydarzyło. Położyła obie dłonie na blacie i pochyliła się nad nim, wpatrując się w niego z wrogością i jednocześnie z udręką.

– Dlaczego? – musiała widzieć, co kierowało jej ojcem, że chciał śmierci jej matki.

Ten patrzył na córkę, a w jego oczach widać było obłęd – obie były histeryczkami, które ciągle czegoś ode mnie chciały. Byłem już zmęczony ich żądaniami i wiecznym skomleniem. Nienawidziłem tego. Gdzieś przeczytałem, że kobiety o wiele szybciej popadają w nałóg alkoholowy i to mi podsunęło ten pomysł – Jan wzruszył ramionami, jakby kobiety same się prosiły o śmierć swoim zachowaniem.

Aurora odskoczyła od ojca jak oparzona.

– Jesteś nienormalny – szepnęła.

Mężczyzna patrzył przed siebie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Zdawał sobie sprawę, że jest skończony w oczach córki i to wszystko przez tego skurwiela Wintera. Jego zięć długo czekał, żeby się zemścić, a zrobił to po mistrzowsku.

Dąbrowski spojrzał na Damiana z namysłem – może mi powiesz, od kiedy pętla na mojej szyi się zaciskała?

Damian uśmiechnął się złowrogo – od pięciu lat.

Jan pokiwał głową, jakby się tego domyślając.

– Wciągnąłem cię w spiralę długów, ale ochoczo współpracowałeś. Nikt cię nie namawiał do inwestowania w niepewne interesy. Sam się w nie pchałeś, zauroczony wizją ogromnych pieniędzy. Byłeś jak małe dziecko, któremu obiecuje się cukierka. Tak łatwo było tobą manipulować – Damian patrzył na niego z pogardą. Nie miał dla niego litości, chciał go upokorzyć i pognębić za to wszystko, co przez niego wycierpiał on i jego rodzina. – Pieniądze, które rzekomo pożyczyłeś od mafii, tak naprawdę pochodziły ode mnie. Zabrałem ci wszystko: majątek, dom... i córkę – dokończył mściwie.

Aurora parzyła na Damiana, a jej wielkie oczy zdradzały cierpienie i ból. Już wcześniej domyślała się, że była mu do czegoś potrzebna. Niestety nie zdawała sobie sprawy, że z zimną krwią wciągnął ją do swojego planu zemsty. Miała zaledwie cztery lata, kiedy Jan pośrednio doprowadził do śmierci matki Damiana. Oboje byli ofiarą jej ojca, ale dla niego nie miało to znaczenia. Szedł po trupach do celu.

– Brawo! – Aurora zaczęła klaskać, kłaniając się nisko mężczyźnie, który był jej mężem. – Twój plan był perfekcyjny. Udało ci się zniszczyć mojego ojca. – W jej oczach widać było silne emocje. – Szkoda, że przy okazji zniszczyłeś i mnie – dodała z goryczą.

Damian wpatrywał się w nią z niepokojem. Dopiero teraz tak naprawdę dotarło do niego, jak mocno to się na niej odbiło. Zrozumiał, że żadne pieniądze nie wynagrodzą jej tego, jak mocno ją zranił. Bezinteresownie ofiarowała mu pocieszenie po śmierci Łukasza, a parę godzin później dowiaduje się, że to wszystko było częścią planu, by ukarać jej ojca.

– Aurora... – zaczął Winter.

– Nie podchodź do mnie! – Syknęła. – Niech żaden z was nigdy więcej się do mnie nie zbliża. – Szybko narzuciła na siebie płaszcz i niewiele widząc przez łzy, które znowu pojawiły się w jej oczach, ruszyła w stronę drzwi. Zanim Damian zdążył zareagować, już była na zewnątrz.

– Aurora, poczekaj! – Zawołał mężczyzna. Chwycił kurtkę i wybiegł za nią.

Stała przy windzie, nerwowo wciskając guzik. Chciała się znaleźć jak najdalej stąd. Z nienawiścią patrzyła na zbliżającego się Damiana. W momencie, kiedy zajechała winda i otworzyły się drzwi, padł strzał.

Następne częściTransakcja cz.12

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania