Poprzednie częściTransakcja cz.1

Transakcja cz.2

Aurora pierwsze, co zobaczyła, gdy przekroczyła próg gabinetu ojca, to chłodne spojrzenie szafirowych oczu, które taksowało ją powoli, dokładnie, nie pomijając żadnego fragmentu jej ciała. Błysk, jaki się w nich pojawił, zdradzał, że obserwatorowi podoba się to, co widzi. Śledził każdy ruch idealnej sylwetki Aurory, gdy powoli, wręcz nonszalancko ruszyła w kierunku ojca i jego gościa. Kiedy przy nich stanęła, z lekkim rozczarowaniem stwierdziła, że mężczyzna zdecydowanie góruje nad nią wzrostem. Musiał mieć spokojnie 195 cm wzrostu. Nie odrywali od siebie wzroku, bacznie obserwując siebie nawzajem. Czas się zatrzymał. Mieli wrażenie, że są zamknięci w jakiejś bańce, zupełnie sami, odseparowani od świata. Aurora patrzyła zaskoczona na nieznajomego. Jego mroczna uroda zapierała dech w piersi. Czarne jak noc włosy, modnie ostrzyżone, lśniły w popołudniowym słońcu. Oczy w kolorze królewskiego błękitu patrzyły uważnie, wręcz świdrująco, jakby natychmiast chciały odkryć wszystkie jej sekrety. Wzbudziło to jej niepokój. Bała się ludzi o takiej magicznej mocy spojrzenia. Aurorze wydawało się, że mężczyzna czyta jej w myślach, bo uniósł jeden kącik ust w kpiącym uśmiechu. Ten ruch zwrócił uwagę na jego wyraziste, męskie wargi, które obiecywały zmysłowe doznania. Dreszcz podniecenia powoli przeszedł przez ciało Aurory. Oddech nieznacznie przyśpieszył, jakby nagle zabrakło jej tchu. Oderwała spojrzenie od jego ust i czystko kobiecym okiem oceniła sylwetkę mężczyzny. Był wysoki, smukły, szerokie ramiona i płaski brzuch zdradzały, że prowadzi aktywny styl życia. Ubrany w letni, dopasowany, grafitowy garnitur, z rozpiętą przy szyją białą koszulą prezentował się nienagannie, niczym model z okładki magazynu dla biznesmenów. Był wspaniałym przedstawicielem męskiej części populacji. Ku swojemu zaskoczeniu, nie znalazła w internecie zbyt wielu informacji o jego życiu prywatnym. Kilka zdjęć sprzed paru lat, na dodatek niewyraźne. Natomiast sporo można było poczytać o jego przedsiębiorstwie i działalności biznesowej. Wiedziała, że ma 32 lata. Niesamowicie dużo osiągnął, jak na swój młody wiek.

Ojciec chrząknął, jakby chciał przypomnieć, że on także jest w pokoju.

- Auroro pozwól, że przedstawię ci Damiana Wintera. Damianie, to moja córka Aurora Dąbrowska.

Wyciągniętą na powitanie kobiecą dłoń, mężczyzna podniósł do ust i ciepłymi wargami musnął w delikatnym pocałunku. Patrzył przy tym przenikliwie, doskonale wiedząc, jakie zrobił na niej wrażenie.

Gdy jej dotknął, Aurora poczuła jak miliony iskier przeskakuje pomiędzy nimi, takie mini wyładowania elektryczne. Poczuła się nieswojo. Zaniepokoiło ją to. Wyrwała rękę z jego uścisku. Nawet się nie uśmiechnęła, zbyt przerażona magnetyzmem, jakim emanował Damian i gwałtowną reakcją swojego ciała na jego obecność.

- Jak się domyślam, ojciec wyjaśnił pani całą sytuację - głos mężczyzny brzmiał głęboko, spokojnie, hipnotyzował swą miękką barwą.

Aurora wzięła głęboki oddech, żeby zrzucić z siebie czar, jaki na nią rzucił i wrócić do rzeczywistości.

- Tak – powiedziała to stanowczo i zdecydowanie. Na szczęście w jej głosie nie było słychać emocji, które nią targały. - Muszę przyznać, że zszokowała mnie informacja, w jakim położeniu się z ojcem znaleźliśmy, ale jeszcze bardziej zaskoczyła mnie pana propozycja. Małżeństwo ze mną w zamian na spłatę długów.

Damian wzruszył szerokimi ramionami.

- Jest pani piękna, obyta, wychowana w świecie dużych pieniędzy. Idealny materiał na moją żonę.

Z jednej strony to, co mówił, brzmiało dosyć przekonywająco, ale Aurora czuła przez skórę, że mężczyzna nie jest z nią do końca szczery i coś ukrywa.

- Ale kwota jaką pan proponuje za kobietę, za mnie – zauważyła z ironią – to spory wydatek.

- Stać mnie – stwierdził Damian chłodno.

- A co z uczuciem? - nie dawała za wygraną. - Zawsze myślałam, że to podstawowy powód do zawarcia związku małżeńskiego.

- Uczucie? - brwi Damiana uniosły się, nadając mu diaboliczny wygląd. - Miłość? To dobre dla głupców. A ja się do nich nie zliczam. Poza tym emocje wszystko utrudniają, a ja staram się unikać komplikacji – stwierdził zimno.

Mogła się właściwie domyśleć, że ten mężczyzna ma tak cyniczny pogląd na małżeństwo. W świecie, w którym wyrosła, także nie było miejsca na tak mało praktyczne uczucie, jakim była miłość. Mimo wszystko smutek zagościł w jej oczach. Odwróciła się do ojca.

Damian marszcząc brwi, wsadził ręce w kieszenie spodni, zły, że ten temat został poruszony. Nigdy nie rozmawiał o uczuciach, ponieważ uważał, że to strata czasu, a on nie lubił go marnować.

- Pomyślałem, że zostawię was na trochę samych – zaczął Jan, chcąc ratować sytuację. - Powinniście się ze sobą oswoić, poznać bez świadków.

Damian spojrzał na niego. - Myślę, że to świetny pomysł.

- Wiem też, że Aurora miała przygotować kilka punktów dotyczące waszego małżeństwa – Jan patrzył na córkę i na teczkę, którą trzymała w dłoni.

Mężczyzna uśmiechnął się kpiąco – chętnie zapoznam się w owymi zagadnieniami.

Aurora uniosła dumnie podbródek, dając do zrozumienia, że nie będzie łatwym przeciwnikiem.

Jan z ulgą skierował się w stronę drzwi. - Kiedy stwierdzicie, że powinienem do was dołączyć, dajcie mi znać. - I już go nie było.

Damian podszedł do biurka i nonszalancko oparł się o jego kant. Ruch ten sprawił, że spodnie od garnituru opięły się na muskularnych udach. Nie uszło to uwadze Aurory. Zrobiło się jej gorąco. To niesprawiedliwie, żeby taki drań był równocześnie tak niesamowicie atrakcyjny.

Wyciągnął rękę po teczkę – mogę?

- Za chwilę – dziewczyna usiadła z wdziękiem w fotelu naprzeciwko, zakładając nogę na nogę. Zauważyła, że śledził każdy jej ruch. Śmiało patrzyła mu w oczy. Nie bała się go, a przynajmniej tak sobie wmawiała. Nie mogła pokazać, że czuje strach, bo wtedy byłaby na straconej pozycji, a tego chciała za wszelka cenę uniknąć. Czuła, że ten mężczyzna jest niebezpieczny i nie wolno go lekceważyć. Roztaczał wokół siebie aurę samca alfa, groźną, fascynującą, przerażającą.

- A teraz proszę mi szczerze powiedzieć, dlaczego tak pana interesuje małżeństwo ze mną? - Aurora nie spuszczała oczu z Damiana. - Jaka jest prawda?

Mężczyzna słysząc to pytanie zamarł. Nikt nie może poznać prawdy. Przynajmniej na razie – pomyślał, wpatrując się w nią intensywnie.

Siedząca przed nim kobieta wyglądała niczym królowa. Kiedy weszła przed pora minutami do gabinetu ojca, aż mu dech zaparło na jej widok. Widział wcześniej jej zdjęcia w internecie, przeważnie z imprez charytatywnych. Wiedział, że jest piękna, ale kobieta, którą przedstawił mu Jan, była zjawiskowa. Tylko lata praktyki w trenowaniu kamiennej twarzy sprawiły, że nie gapił się na nią, jak urzeczony. Miała na sobie bluzkę i spodnie w kolorze ciemnego błękitu, z lejącego się materiału, który podkreślał długie nogi, wąziutką talię, szczupłą linię ramion, ponętne piersi. Jej naturalna uroda biła na głowę wszystkie znane mu kobiety, a nie było ich mało. A gdy spojrzał w jej duże, czekoladowe oczy, to mało w nich nie utonął. Były cudowne. Jasne włosy ułożone w delikatne fale, spływały kaskadą na ramiona i plecy. Aż chciało się podejść, wsunąć dłoń w te pukle i przekonać się, czy są tak miękkie, na jakie wyglądają. Nieskazitelną twarz w kształcie serca wieńczyły doskonałe usta. Śliczne wykrojone, w kolorze soczystej czerwieni, pełne, wręcz stworzone do całowania. Chciał ich skosztować, teraz, natychmiast. Dawno żadna kobieta nie wzbudziła w nim takich uczuć. Takiego gwałtownego pożądania. Uśmiechnął się do swoich myśli. Wcześniej czy później, będzie ją miał.

- Nie ma innej prawdy, poza tą, którą pani zna. - stwierdził niedbale Damian. - Proszę mi mówić po imieniu. Aurora – jej imię wypowiedział powoli, aksamitnie, jakby delektując się się jego brzmieniem. - Piękne imię. Wyjątkowe - gdy to mówił, patrzył jej prosto w oczy.

Nagle zrobiło się intymnie, świat skurczył się do ich dwojga. Suche wargi oblizała językiem. Damian zauważył ten ruch. Zmrużył oczy. Rysy mu się wyostrzyły. Oboje poczuli pożądanie, namiętność, która obiecywała nieznane dotąd rozkosze. Aurora wpatrywała się w nieprzyzwoicie przystojną twarz mężczyzny, jak zahipnotyzowana. Nie mogła się poruszyć, uwięziona przez mroczne spojrzenie Damiana. W końcu jakoś udało się jej wyzwolić spod jego uroku. Wstała, by chociaż trochę odzyskać kontrolę nad tym spotkaniem.

- Moja matka bardzo nalegała na to imię. Kiedyś miała okazję na własne oczy zobaczyć zorzę polarną. Była tak zachwycona tym zjawiskiem, że postanowiła nazwać tak swoją córkę – wyjaśniła. Zamilkła na chwilę - a jeśli chodzi o powód naszego małżeństwa, dowiem się prawdy - jej głos brzmiał zdecydowanie.

- Nie mam nic do ukrycia.

- Skoro tak, przejdźmy do omówienia punktów naszej przyszłej umowy. - Aurora wzięła teczkę zawierającą listę warunków i usiadła za biurkiem, na fotelu ojca.

Damian podszedł do drzwi tarasowych i wyglądał na ogród, który musiał wzbudzać podziw każdego obserwatora.

- Chciałem zauważyć, że ani ty ani twój ojciec, nie znajdujecie się w sytuacji kogoś, kto może stawiać jakiekolwiek warunki. - Mężczyzna cały czas patrzył na rośliny, które pyszniły się feerią barw. - W przeciwieństwie do mnie.

Aurora zesztywniała słysząc to pouczenie i ostrzeżenie. Powoli obróciła się na fotelu w stronę mężczyzny. Jego wysoka, potężna sylwetka robiła wrażenie.

- Jeśli nie dojdziemy do kompromisu w sprawie naszej, że tak powiem umowy handlowej, to nici z małżeństwa. Nie będę niczyją niewolnicą, nawet by ratować ojca.

Damian wciąż spoglądając na rośliny za oknem mruknął. - Nie chcę niewolnicy, tylko żonę.

Kobiecie spodobało się to, co usłyszała. Energicznie odwróciła się z powrotem do biurka, wyciągnęła swoją listę z teczki. Równo ułożyła przed sobą plik kartek.

- Punkt pierwszy, chcę dostać pełen wykaz swoich obowiązków i to jeszcze przed podpisaniem czegokolwiek. - Aurora starała się, żeby jej głos brzmiał rzeczowo, jakby naprawdę chodziło o zwykłe interesy.

- Myślę, że to dobry pomysł – odpowiedział Damian.

Aurora aż podskoczyła, kiedy usłyszała jego głos tuż przy uchu. Pochylał się nad nią i ciekawie zaglądał do jej notatek. Nie zauważyła, kiedy podszedł do niej tak blisko. Zbyt blisko. Czuła bijące od niego ciepło. Owionął ją męski, świeży zapach, pobudzając zmysły. Nigdy przedtem żaden mężczyzna tak na nią nie działał. Królowa Lodu zamieniła się w Królową Ognia – pomyślała z ironią, ale i z odrobiną przerażenia.

- Punkt drugi....

- Czas trwania małżeństwa – dokończył za nią Damian.

- Nie sądzę, żebyś myślał o związku z zupełnie obcą osobą do końca życia. - Aurora postukała długopisem o blat biurka.

- Bardzo przemyślane te twoje punkty – mężczyzna zauważył z aprobatą. - Byłabyś świetnym negocjatorem. Może kiedyś wyślę ciebie na rozmowy w sprawie nowego kontraktu z wojskiem. Myślę, że poszłoby ci znakomicie.

- Dzięki – mruknęła Aurora.

- A co do ram czasowych naszego związku, to nie myślałem o tym. - Damian obszedł biurko i usadowił się w fotelu naprzeciwko kobiety. Rozparł się nonszalancko, kostkę prawej nogi oparł na lewym kolanie, mocne męskie dłonie z długimi palcami oparł swobodnie na podłokietnikach. Był uosobieniem człowieka bezwzględnego, który ma władzę, ogromne pieniądze i nie boi się ryzyka. Aurorze ciarki przeszły po plecach. Ten mężczyzna fascynował ją, a jednocześnie przerażał. I to z nim miała się związać, po części oddać mu swoje życie. Patrzyła na niego ogromnymi brązowymi oczami. Miała przeczucie, że to co się teraz dzieje, zmieni jej życie na zawsze, że nic już nie będzie, jak dawniej. Wkraczała w mroczny świat swojego przyszłego męża.

Damian przypatrywał się Aurorze wciąż oszołomiony jej urodą, zapachem, ciałem. Za mocno reagował na tę kobietę. To mogło skomplikować jego plany, a tego chciał uniknąć za wszelką cenę. Zbyt długo czekał na zadanie ostatniego ciosu, by móc sobie pozwolić, na jakikolwiek fałszywy ruch. Z drugiej strony myśl, żeby zmierzyć się z Aurorą jak mężczyzna z kobietą, bardzo mu się spodobała.

- Wiesz co? - przerwał jej, gdy zabierała się do omówienia kolejnego zagadnienia. - Może byśmy dziś wieczorem zjedli razem kolację? U mnie? Nikt nam nie będzie przeszkadzać w dalszym omawianiu twojej listy.

Kobieta patrzyła na niego zaskoczona. Sam na sam z Damianem? Na jego terenie? Poczuła niepokój, ale i coś jeszcze, ekscytację? Ten mężczyzna wzbudzał w niej sprzeczne emocje. Z jednej strony był strach, niechęć, złość, ale z drugiej fascynował, przyciągał do siebie swym męskim magnetyzmem i mrokiem, który czaił się w jego pięknych oczach. Miała wrażenie, że jest ćmą, którą kusi światło lampy. Nie chciała się spalić w tym sztucznym świetle. Obawiała się jednak, że ostatecznie tak się stanie. Skoro jednak wyraziła zgodę na tą całą sytuację, to równie dobrze może z nim zjeść kolację.

Aurora powoli skinęła głową. - Niech będzie.

- Świetnie – mężczyzna z wdziękiem dzikiego kota podniósł się z fotela – wyślę po ciebie samochód. Odpowiada ci 19:30?

- Tak – Aurora także wstała.

Damian wolno ruszył w jej stronę, ominął biurko i stanął bardzo blisko niej. Nieśpiesznie pochylił głowę i pocałował ją w policzek. Ciepłe wargi musnęły jej skórę. Poczuła jak pali ją miejsce, gdzie jej dotknął. Serce biło jak oszalałe, delikatny rumieniec pokrył jej twarz, oddech przyśpieszył. Ten delikatny pocałunek spowodował, że jej ciało stanęło w płomieniach. Była zszokowana swoją reakcją.

Damian uśmiechnął się leniwie. Wyczuł odpowiedz jej ciała i ucieszył się. Sam również niezwykle zmysłowo odebrał ten niewinny kontakt fizyczny. Zdumiała go siła wzajemnego przyciągania i pożądania. Jeśli tak reagował na cnotliwy całus, to co się wydarzy, gdy ich usta połączą się w prawdziwym tańcu zmysłów?

- Do zobaczenia – wyszeptał prosto w jej wargi i ruszył w stronę drzwi.

Wciąż zszokowana jego niespodziewanym gestem, śledziła jego imponującą sylwetkę.

Już miał wychodzić, kiedy odwrócił się w jej stronę i przypomniał – nie zapomnij o notatkach - po czym mrugnął do niej szelmowsko i już go nie było.

Aurora zmrużyła oczy. Zwyzywała siebie od głupich idiotek, która nie panuje nad hormonami. Obiecała sobie solennie, że nie podda się jego urokowi.

Jej rozmyślania przerwał ojciec.

- Minąłem się na korytarzu z Winterem – powiedział wchodząc. - Dosyć szybko poszło wam to spotkanie - w głosie Jana słychać było zaniepokojenie. Dopóki stosowne dokumenty nie zostaną podpisane, a dług spłacony, nie będzie mógł spać spokojnie. - Chyba go nie zdenerwowałaś?

- Nie – stwierdziła krótko. - Umówiliśmy się na wieczór.

- Tak? Doskonale – mężczyzna wyraźnie się ucieszył. - I jakie ten człowiek wywarł na tobie wrażenie? - Jan był wyraźnie ciekawy jej odpowiedzi.

- Jeszcze nie wiem – stwierdziła Aurora. Po chwili zastanowienia dodała. - Nie wolno go lekceważyć. I czegoś od nas chce – ale tego nie powiedziała głośno.

- A co z twoimi warunkami? - zagadnął mężczyzna, siadając na swoim miejscu, za biurkiem.

- Dopiero zaczęliśmy, mamy dokończyć wieczorem – kobieta zebrała porozrzucane papiery i schowała je do teczki.

- Bardzo dobrze – Jan nerwowo bębnił palcami po dębowym blacie. - Nie chcę cię ponaglać, ale im szybciej dojdziecie do porozumienia tym lepiej. Nie możemy dopuścić, żeby się rozmyślił. Winter jest naszą ostatnią, a właściwie jedyną deską ratunku.

- Wiem o tym doskonale – zauważyła zimno Aurora.

Mężczyzna jakby nie zauważył tonu córki, zbyt zajęty myślami o ratowaniu własnej skóry. Cieszył się, że Aurora z charakteru nie przypomina swojej matki. Renata była zbyt emocjonalna, co wpędziło ją w nałóg, który doprowadził do śmierci. Z drugiej strony, córka nie poddawała się tak łatwo jego woli, jak jego zmarła żona. Zawsze stawiała swoje żądania. Tak jak w tym przypadku. Była twardym negocjatorem.

- Przypominam, że stawką jest moje życie, a może i twoje – Jan nie spuszczał oczu z jej pięknej twarzy.

Kobieta nic nie odpowiedziała. Zbyt dobrze wiedziała, o co toczy się gra. Inaczej powiedziałaby ojcu, żeby poszedł do diabła.

Zabrała teczkę i ruszyła do wyjścia. Nie wiedziała, na którego z mężczyzn jest bardziej wściekła. Na Damiana, który zamierzał ją kupić czy na ojca, który chciał ją sprzedać.

W swoim pokoju ze złością rzuciła teczkę na komodę, a sama położyła się na ogromnym łóżku. Patrzyła w sufit, zastanawiając się nad swoją przyszłością, która nagle stała się pełna zagadek i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Poczuła się zagubiona i pełna obaw. Jak wiele razy od śmierci matki, żałowała, że jej tu nie ma. Chociaż była alkoholiczką, Aurora bardzo ją kochała. Renata, kiedy nie piła, była najlepszą matką na świecie. Szkoda tylko, że tych chwil pod koniec jej życie było tak niewiele. Starała się ze wszystkich sił wyrwać matkę ze szponów nałogu. Ojciec nawet oddał ją na odwyk i kiedy wydawało się, że kobieta w końcu wychodzi na prostą, zapiła się na śmierć. Jej odejście wstrząsnęło nastoletnią Aurorą. Ból tej śmierci nosiła cały czas w sobie, mimo że od tego wydarzenia minęło już 12 lat. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Całe życie musiała być dzielna. Najpierw jako mała dziewczynka, gdy opiekowała się chorą matką, uważała na nią, dbała. Teraz przyszedł czas na ratowanie ojca. Czuła się, jakby to ona była rodzicem własnych rodziców. Długo tak leżała, wspominając sceny z przeszłości. Te dobre i te złe. Niestety, tych nieprzyjemnych było zdecydowanie więcej. Wróciła myślami do Damiana Wintera. Bała się, co przyniesie przyszłość, tego co planuje dla niej ten groźny mężczyzna. Ojciec widział w nim tylko bankomat, ale ona czuła, że za jego propozycją kryje się coś więcej. Nikt normalny nie zawiera takiej dziwnej umowy, jakiej chce Winter, chyba że ma jakiś bardzo ważny powód. Miała świadomość, że ten powód wcześniej czy później wyjdzie na jaw, obawiała się tylko, że wtedy dla niej i dla ojca może być już za późno. Ale na co? Odpowiedź znał tylko Winter.

Nie miała pojęcia, jak długo tak leżała. Zauważyła, że słońce się przesunęło, a cienie wydłużyły. Zbliżał się wieczór. Zerknęła na zegarek. Była 17:50. Odpowiednia pora, by się przygotować do kolacji. Przez wydarzenia dzisiejszego dnia, nie miała nic w ustach od rana, ale nie była głodna. Wypiła tylko herbatę przyszykowaną przez gospodynię, panią Marię.

Niepokoiła ją kolacja z Damianem i reakcja jej ciała na seksapil mężczyzny. Najgorsze, że on był świadomy wrażenia, jakie w niej wzbudził. Musi się pilnować i nie poddawać urokowi tego niezwykłego mężczyzny. Jeśli będzie unikała niebezpiecznych tematów, a skupi się na rzeczowej dyskusji nad kontraktem, to może wszystko będzie dobrze.

Minuty biegły jedna za drugą i nawet się nie spostrzegła, gdy wskazówki zegara pokazały 19:30, a pani Maria zapukała do jej drzwi z informacją, że samochód pana Wintera już czeka. Wzięła swoja listę oraz maleńką torebkę Chanel, do której wrzuciła telefon i klucze i z lekką obawą, co do nadchodzącego wieczoru, pomaszerowała za gospodynią.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Skorpionka 3 miesiące temu
    Wiadomo, musiał być zniewalająco piękny i bogaty. Czy mądry? To się okaże. Ale Aurora na pewno sobie z nim poradzi
  • 1sweatdreams1 3 miesiące temu
    Po co tracić czas na nudnych i nieciekawych bohaterów? ;)) pisanie ma mi sprawiać frajdę, a lubię tworzyć postaci wyróżniające się z otoczenia. Piszę bajki dla dorosłych, a w bajkach królewicz jest przystojny i bogaty, natomiast księżniczka mądra i piękna. Klasyka gatunku ;))
  • Skorpionka 3 miesiące temu
    Ja też lubię bajki dla dorosłych.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania