Poprzednie częściTransakcja cz.1

Transakcja cz.6

Aurora z okien swojego pokoju spoglądała na ogród. Można w nim było zauważyć pierwsze oznaki kończącego się lata. Wiele roślin przekwitło, a do przejęcia władzy szykowały się dalie, aksamitki, nostalgiczne chryzantemy czy kolorowe astry. Ojciec był załamany, kiedy dowiedział się, że dom zostanie sprzedany. Bardziej rozpaczał nad utratą swojego ukochanego ogrodu, niż jej przymusowym małżeństwem. Ona nie płakała. Wszelkie uczucia schowała w najbardziej odległym zakątku serca, a kluczyk do nich bez żalu wyrzuciła.

To były jej ostatnie chwile w rodzinnym domu. Wszystkie osobiste rzeczy zostały już spakowane i przewiezione do miejsca, w którym miała zamieszkać z Damianem Winterem. Jej mężem. Z niechęcią myślała o dzisiejszym dniu, dniu ich ślubu. Jako nastolatka często wyobrażała sobie ten moment. Niestety, rzeczywistość daleka była od fantazji dorastającej dziewczyny.

Za chwilę trzeba było wychodzić, ale Aurora zwlekała z opuszczeniem pokoju. Żegnała się z dotychczasowym, bezpiecznym życiem, a witała pełne znaków zapytania jutro. Czy się bała? Była przerażona, ale nie zamierzała tego nikomu zdradzać, a już na pewno nie mężczyźnie, który dla jakiegoś głupiego kaprysu sprawił, że jej życie stanęło na głowie. Nie ma co się mazać – pomyślała buntowniczo. Uniosła wojowniczo głowę i wyszła z pokoju. Była gotowa stawić czoło lwu.

W domu panowała niczym niezmącona cisza. Zdezorientowana Aurora ruszyła ku schodom. Nagle zatrzymała się zaskoczona, widząc czekającego na nią na dole mężczyznę. Stał tam niezwykle elegancki w czarnym smokingu i śnieżnobiałej koszuli, która podkreślała opaloną, przystojną twarz. Niebieskie oczy żarzyły się tajemniczym blaskiem, kiedy na nią patrzył. Jego spojrzenie wyrażało podziw, kiedy lustrował ją dokładnie od góry do dołu, ale mało ją to obchodziło. Chciał idealną żonę to będzie ją miał! - myślała gorzko Aurora, dostojnie schodząc po schodach.

Damianowi na chwilę serce stanęło, kiedy zobaczył Aurorę, kobietę, która za chwilę miała zostać jego żoną. Nigdy nie widział kogoś tak pięknego. Mógł tak stać godzinami i podziwiać jej urodę. Zauważył z satysfakcją, że suknia ślubna, którą wybrał, idealnie do niej pasowała. W kolorze écru, niezwykle elegancka w swej prostocie, krojem przypominała suknię, w której Grace Kelly brała ślub z księciem Monaco. Zabudowana aż po samą szyję, zapinana na plecach na milion obszytych batystem guziczków, przylegała do ciała Aurory jak druga skóra, podkreślając jej pełne piersi i wąską talię. Dół sukni rozszerzał się tworząc literę A. Przy szyi i talii migotały kryształy Swarovskiego, rzucając refleksy przy każdym ruchu. Od czasu do czasu spod sukni wyłaniały się satynowe pantofelki, także ozdobione kryształkami, które wyglądały, jak wyjęte z bajki o Kopciuszku. Krawcowa spisała się doskonale – pomyślał z satysfakcją Damian, ale też skasowała niemałą sumkę, za tak szybkie uszycie tej wyjątkowej sukni. Fryzjerka i makijażystka, także wykonały swoją pracę znakomicie, chociaż uroda Aurory nie wymagała zbyt wielu zabiegów, by pokazać całą swą krasę. Wyglądała doskonale. Jasne włosy zostały spięte w luźny kok, a wymykające się, pojedyncze pasma układały się w delikatne fale, podkreślając idealny owal panny młodej. W uszach skrzyły się diamenty tak samo, jak na serdecznym palcu lewej dłoni, gdzie w oczy rzucał się pierścionek zaręczynowy. Sunęła po schodach dumnie wyprostowana. Królowa Lodu – zauważył Damian z dumą posiadacza – jego królowa.

Zatrzymała się na przedostatnim schodku, tak, że ich oczy były na tym samym poziomie. Oboje czuli przeskakujące między nimi wyładowania elektryczne. Całe spektrum uczuć otaczało ich niczym gęsta mgła. Nie widzieli się od dwóch tygodni, od pamiętnego dnia, kiedy z ojcem podpisała umowę. Jej tajemnicze, brązowe oczy obserwowały go czujnie. Te jej spojrzenie, pełne ognia i pasji prześladowało go w snach. Wracało do niego co noc, zostawiając go rozpalonego. Nie czuł się tak nawet wtedy, gdy był wiecznie niezaspokojonym nastolatkiem. Zauważył, że się boi, chociaż bardzo starała się tego po sobie nie pokazać. Tak, jak podczas ich pierwszego spotkania wziął jej dłoń, odwrócił wnętrzem do góry i musnął ustami przegub. Pod jego ciepłymi wargami puls Aurory szaleńczo przyspieszył.

- Jesteś najpiękniejszą panną młodą, jaką świat widział – odrzekł poważnie Damian. Nie potrafił oderwać od niej wzroku, rzuciła na niego czar, zaklęcie, którego nie umiał i nie chciał złamać. Jedyne co pragnął teraz zrobić, to wpić się ustami w jej kuszące wargi i powtórzyć porywający pocałunek z tamtej wyjątkowej kolacji.

- I najbardziej nieszczęśliwą – odpowiedziała mu cicho Aurora.

Damian słysząc jej słowa, zacisnął gniewnie usta, magiczna chwila prysnęła niczym bańka mydlana.

- Jeszcze możesz wszystko odwołać – kobieta zacisnęła palce na jego dłoni, mówiła spokojnie, ale w głosie słychać było lekko błagalny ton. - Nie jest na to za późno.

- Niestety kochanie – ledwie panował nad złością słysząc jej prośbę, myślał, że pogodziła się z tym, co nieuniknione – już dawno jest za późno.

- Nienawidzę cię – rzuciła mu prosto w twarz i ruszyła ku drzwiom. Damian złapał ją mocno za szczupłe ramię. Spojrzała na niego z pogardą w swych dużych, ciemnych oczach.

- Zapłaciłem za ciebie grube miliony i nie mam zamiaru stracić na tej inwestycji – wycedził. - Więc od teraz będziesz grała idealną żonę, która usycha z miłości do mnie. Zrozumiano?

Aurora przyglądała się mu przez chwilę i myślała sobie, jak to możliwe, że tak urodziwa twarz skrywa takiego potwora.

- Zrozumiano – szepnęła, wyswobodziła się z jego uścisku i wyszła na zewnątrz. Pod powiekami poczuła palące zły. Mrugała szybko, żeby przypadkiem nie popłynęły, bo nie chciała pokazać temu gburowi, jak bardzo zraniły ją jego słowa.

Damian patrzył za odchodzącą kobietą z gniewnym wyrazem twarzy. Potrafiła wyprowadzić go z równowagi jak nikt inny. Był uosobieniem spokoju, dopóki nie pojawiła się na horyzoncie. Wyzwalała w nim najgorsze cechy. Nigdy tak nie odezwał się do żadnej kobiety, a tym bardziej nie chciał mówić takich rzeczy jej, swojej przyszłej żonie. Szanował ją bardziej niż większość ludzi, których znał. Zdenerwowany, przejechał dłonią po swoich czarnych włosach. Jeszcze nie zdążyli się pobrać, a już kłócili się jak małżeństwo z dwudziestoletnim stażem.

Kiedy trochę się uspokoił, ruszył za kobietą. Czekała na niego tuż przy wejściu.

- Gdzie mój ojciec i Ewa? - zapytała Aurora, nawet na niego nie patrząc.

- Pojechali innym samochodem – wyjaśnił jej Damian, ruszając szybkim krokiem w stronę Łukasza. Kiedy podeszli do samochodu, uśmiechnęła się do eleganckiego kierowcy.

- Dzień dobry, panie Łukaszu, bardzo wytwornie pan dziś wygląda – zauważyła pogodnie Aurora, ciesząc się, że głos jej nie drży od negatywnych emocji, które wywołał w niej jej przyszły pan i władca.

- Wystarczy Łukaszu, ale za to pani wygląda zjawiskowo. Z resztą jak zawsze, śmiem dodać – mężczyzna uśmiechał się ze szczerym podziwem. - Damian ma szczęście, że taka piękność zgodziła się zostać jego żoną.

- Jak cholera – mruknął do siebie mężczyzna, słysząc słowa przyjaciela.

Aurora udała, że do jej uszu nie dotarło przekleństwo Damiana. Z wdziękiem wsiadła do limuzyny. Damian zaraz za nią. Łukasz chyba przejął się swoją rolą kierowcy państwa młodych, bo wyjątkowo nie ruszył z piskiem opon.

Aurora i Damian milczeli. Mężczyzna co i rusz zerkał na smutną twarz kobiety. Widział, jak ze zdenerwowania zaciska drobne dłonie w pięści.

- Obiecałem ci, że cię nie skrzywdzę i dotrzymam słowa – Damian patrzył na idealny profil

Aurory z bólem serca. Naprawdę nie chciał jej zranić, ale musiał dokończyć to, co zaczął. To było najważniejsze, ważniejsze od Aurory.

- Już to zrobiłeś – kobieta oderwała wzrok od szyby i spojrzała na niego. Zauważył, że nie była już zła, ale zrezygnowana.

- Dlaczego zakazałeś mi kontaktów z ojcem? - odezwała się nagle Aurora. - Powiedz, co on takiego ci uczynił albo ja? Zwolnij nas z tego zapisu, a zrobię wszystko, by nasze małżeństwo było udane.

Damian po raz kolejny czuł, jak wyrzuty sumienia walczą z jego pragnieniem zemsty. Wtedy przypomniał sobie swoją matkę, kiedy znalazł ją nieprzytomną. Dziadków, którzy po śmierci córki zapadli na zdrowiu, w końcu siebie, jako czternastolatka oddanego do domu dziecka. Znowu doświadczył tamtej bezradności i żalu. Wściekły, odwrócił się w jej stronę i mocno chwycił za podbródek, kierując kobiecą twarz ku swojej.

- I tak to zrobisz – syknął przez zaciśnięte zęby.

Aurora patrzyła w jego zimne, niebieskie oczy, obiecując sobie, że nigdy więcej nie będzie go o nic błagać.

- Idź! Do! Diabła! – każde słowo mówiła powoli i dobitnie. Po czym wysiadła, bo akurat dojechali pod hotel, gdzie miała odbyć się ceremonia zaślubin panny Aurory Dąbrowskiej z panem Damianem Winterem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Skorpionka 2 miesiące temu
    "(...)Zemsta jest rozkoszą bogów(...) albowiem każdy, kto ją czyni, ma coś z gniewnego boga, który zaspokaja pożądanie, jakkolwiek głupi byłby to motyw. Ktoś powiedział, że tylko frajerzy się mszczą. Zapewne, gdyż zemsta niczego nie zmienia, czasem pogarsza wszystko, jest hańbą (przejawem niskiego instynktu) i głupotą, rzadko bywa wyzwoleniem." - Waldemar Łysiak, Konkwista.
    Jak widzę, Damian brnie w emocje, które niczego mu nie ułatwią...
  • Poeta34 2 miesiące temu
    Godne uwagi
  • 1sweatdreams1 2 miesiące temu
    Dzięki :)
  • 1sweatdreams1 2 miesiące temu
    Skorpionka bardzo mądry cytat zapodałaś. Damian tak długo żyje nienawiścią do Dąbrowskiego, że to uczucie wręcz wryło się w jego DNA. Pragnienie zemsty go ukształtowało, sprawiło, że odniósł w życiu ogromny sukces. Wszystko podporządkował zniszczeniu człowieka, który uczynił dużo złego jego rodzinie. Trudno wyzbyć się nienawiści, która towarzyszy mu od 11 roku życia. Żyje nią, oddycha. Każdy wie, że nienawiść to niszczycielskie uczucie i Damian w jakimś sensie zdaje sobie z tego sprawę, ale nie potrafi już inaczej. Uważa, że jak jest wina musi być kara. Kiedyś pewne rzeczy zrozumie, ale czy nie będzie za późno? Zobaczymy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania