Transport Graniczny
Okres Świąt i Nowego Roku jest dla mnie i moich kolegów, kierowców osobowych busów międzynarodowych bardzo pracowitym czasem. Wtedy to przewozimy w tych mikro autobusach, z adresu na adres, osoby zatrudnione setki i tysiące kilometrów od swoich domów. Często oni całymi miesiącami nie widzą swoich najbliższych. Największą część pasażerów stanowią kobiety i jeszcze więcej procentowo to te będące na rentach i emeryturach. Opiekują się osobami starszymi, lecz niejednokrotnie młodszymi od siebie, w taki sposób dorabiają do bardzo niskich swoich świadczeń i jednocześnie pomagają finansowo rodzinie. Mężczyzn korzystających z naszego przewozu jest znacznie mniej, są to osoby, które nie mają uprawnień do kierowania pojazdami, częściej jednak to osoby młode, co jeszcze nie zarobili na własny samochód.
Skończyłem właśnie ostatni kurs przedświąteczny i zajechałem na bazę zostawić samochód i mi się to nie udało. Szef jak mnie zobaczył, wybiegł z biura, z nowym poleceniem dla mnie. Właśnie dowiedział się, że nasze dwa busy wypadły z obiegu, jeden uległ awarii, a drugi miał wypadek pod Dreznem. Szczęśliwym trafem tylko dwie osoby zostały lekko ranne. On zaraz jedzie rezerwowym busem, z przyczepioną lawetą, zabierze uszkodzony pojazd i ludzi. Przyczepę zostawi już w kraju w dogodnym miejscu i porozwozi pasażerów do ich domów. Następnie wróci po rozbity pojazd i przywiezie go na bazę do naprawy. Natomiast ja mam zabrać części do naprawy zepsutego auta i po zatankowaniu natychmiast jechać do Heilbronn, tam zostanę i usunę awarię. Przekaże swój samochód czekającemu tam kierowcy, on zabierze ludzi do kraju.
Odmówić nie mogłem, kredyt musimy spłacać. Żona pracowała na pół etatu od rana do wieczora w super markecie i to ja miałem teraz zaopiekować się naszym sześcioletnim synem. Początkiem września został on siłą wcielony do szkoły i teraz miał wolne, w naszej rodzinie status dziadków nie istniał. Szkołę na okres świąteczny i noworoczny zamknęli i dzieciak pozostał bez opieki.
Wszystko bardzo skomplikowało się w moim życiu rodzinnym, zapracowany i zmęczony byłem strasznie, syn sam w domu. Zmuszony byłem, po raz pierwszy zabrać go ze sobą, powiadomiłem Kamila, żeby się pakował, żonę o sytuacji i naszym wyjeździe. Dobrze mieć dziecko tak inteligentne i odpowiedzialne, jak podjechałem pod blok, to spakowany stał na chodniku. Mieszkanie starannie zamknął i przyszykował nam kanapki i picie na drogę, dla mnie do termosu zrobił mocnej kawy. Całą drogę zajmował mnie rozmową i pilnował żebym nie zasnął za kierownicą, nie spałem ponad trzydzieści godzin i w każdej chwili mogłem usnąć. Szczęśliwie dojechaliśmy na miejsce, tam niedaleko parku położonego nad rzeką Neckar na małej stacji paliw stał zepsuty bus. Przeładowałem do niego części mające mi posłużyć do jego naprawy. Ulokowaliśmy się w uszkodzonym pojeździe, mieliśmy szczęście trafiliśmy na temperatury dodatnie. Szybkie siusiu i w śpiworach na podłodze busa, spaliśmy smacznie z dwoma przerwami na skorzystanie z toalety. Wyspany dość szybko usunąłem awarię i pojechaliśmy na dużą stacje paliw, żeby skorzystać z prysznica. Tam na parkingu w samochodzie spędziliśmy noc i rano wróciliśmy do Heilbronn, ponieważ wcześniej obiecałem synowi zwiedzanie miasta. Widzieliśmy rzekę miejscami wąską, jej koryto zostało zabezpieczone w mieście nie betonem i murem kamiennym, tylko ładnie ułożonym kamieniem porośniętym trawą, a po niej płynące barki.
Ogrodzony wielki park, zamykany na noc, a w nim ciekawy mały basen wypełniony źródlaną wodą, mająca właściwości lecznicze. Dalej był staw pełen kolorowych ryb i na nie polował wielki szczupak, który nie bał się ludzi i nie reagował płochliwie jak z boku na niego patrzyli. Wyszliśmy z parku i kopiliśmy sobie bardzo tanio kebab, taki prawdziwy, wielka buła pełna mięsa jagnięcego. Największy głodomór miał problemy z jego zjedzeniem, do takich ludzi ja się zaliczam. Chodziliśmy po całym mieście, ładnie utrzymanym bez obawy nadepnięcia na śmierdzącą niespodziankę pozostawioną przez wyprowadzane zwierze. Stale odpowiadałem na zadawane przez syna pytania.
Dla czego tutaj nie widać pijanych.
Czy tutaj nie ma bezdomnych.
Dlaczego tutaj wszystkie domy tak pięknie wyglądają, a u nas jest ich tak mało.
Czy tutaj wszyscy są biedni, bo chodzą tak skromnie ubrani.
Znasz tego pana i panią, którzy nas pozdrawiali.
A tych, co pozdrowiłeś to znasz.
Dlaczego tutaj niema wałęsających się psów i kotów.
Dlaczego chodniki są równe i nie ma dziur w ulicach.
Ucieszyłem się bardzo jak ten spacer dobiegł końca i mogliśmy wracać do domu, lecz pytań w czasie jazdy było jeszcze więcej. Nad dwoma, a właściwie jednym zastanawiam się do dzisiaj.
Dlaczego od nas wszyscy tutaj wyjeżdżają.
–Tutaj jest więcej pracy i zarobki są znacznie większe jak u nas.
Dlaczego u nas zarabia się tak mało.
–Syneczku jak miałem tyle lat, co ty teraz to tutaj żeby przyjechać to trzeba było mieć paszport, zaproszenie lub wizę. Dużo osób przyjeżdżało licząc na szybkie wzbogacenie się i prawie wszystkim to się udawało. Teraz nie potrzeba żadnych paszportów, granica została zlikwidowana i przyjeżdżają tutaj by zarobić znacznie więcej jak po drugiej stronie odry, bo tam była granica.
Kiedy u nas będą ludzie tyle zarabiać jak tutaj.
–Jestem przekonany, że ta granica finansowa zachowana zostanie na zawsze, tej to bardzo nie chcą zlikwidować.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania