Trening - pamiętnik sportowca - dzień 1
Trening - pamiętnik sportowca - dzień 1
Szykowałem się do tej chwili przez wiele miesięcy. Od kontuzji minęły 4 lata i od tamtego czasu naprawdę nie miałem ochoty ćwiczyć, rehabilitacja była niemiłą koniecznością, straciłem radość z ruchu i popadałem w depresję. Otrzymałem od losu, a raczej wybitnych specjalistów szansę na testowanie innowacyjnego leku na ścięgna. Normalnie po takich zerwaniach można się pożegnać z karierą sportowca, a oni obiecali mi nie tylko powrót do starej formy, ale i jeszcze lepsze osiągi niż kiedyś, a już wcale nie byłem najmłodszy, bo bliżej mi do 40 niż 20 :)
Jestem po miesiącu brania tych magicznych specyfików, czuję się dobrze - nic nie boli, a jeszcze niedawno ledwo chodziłem, uważny na każdy krok, schodek, próg...
Specyfiki w smaku ohyda 2 x dziennie x 3fiolki , faszerują mnie też różnymi odżywkami, badają parametry itp, ale to wszystko nieważne, skoro organizm się regeneruje i skoro znów będę mógł wrócić na korty. Tenis był mi przeznaczony, trochę jakbym się urodził z rakietą i piłką w ręku.
Dziś więc zaczynam obserwacje do mojego dziennika - pierwszy trening, pierwsza przedtreningówka (właśnie wypita) i pierwsza potreningówka (czeka już gotowa). Jestem podniecony jak małolat idący pierwszy raz na wiejską imprezę w remizie.
Trzymajcie kciuki - czas start.
TRENING - dzień 1:
- 20 minut ogólnej rozgrzewki
- 30 minut mobilizacji stawów
- 10 minut ciężary na ręce
- 40 minut ćwiczeń cardiovascular z tętnem max 140.
- 20 rozciąganie, wyciszanie
Parametry:
Wysycenie krwi tlenem - saturacja SpO2[%]:
- przed rozpoczęciem treningu: stabilne 98%
- po rozciąganiu: 99%
Puls PRbpm:
- przed rozpoczęciem treningu: 63
- po rozgrzewce: 98
- po mobilizacji: 86
- po ciężarach: 92
- po cardio: 139
- po rozciąganiu: 75
Odczucia potreningowe - dzień 1:
- o matko! mam 1000 lat, serio! jak dobrze się było poruszać :)
A teraz już tylko kąpiel magnezowa z Epsom Sól - relaksuje i oczyszcza organizm z toksyn, polecam.
Do jutra! :)
Komentarze (8)
zaczuna się nieźle. Czekam na dalszy ciąg
Był tu kiedyś juzer, Canulardo.
To znaczy Canulas. Jazwykłamgo zwać Canulardo.
Zna się na treningach i sporcie.
Jeśli to opowiadanie to nie tylko fikcja literacka, a twoje doświadczenie, to skontaktuj się z nim.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania