Trequen

Mówi się, że go się nie wkurza. A podobno on w tych rejonach jest od niepamiętnych czasów. Widzieli go tylko nieliczni i szczerze mówiąc to każdy o zdrowym rozsądku nie chciałby mieć z nim do czynienia. Mówi się, że przez niego zginęło ponad dwadzieścia tysięcy osób. Nie rozumiem tych wszystkich, którzy mieli z Trequen do czynienia. Czy to on sam zaatakował, a może został sprowokowany? Może lepiej, aby nie był wściekły, bo wtedy on sieje dookoła masowe zniszczenia. Wydawać, by się mogło, że już się uspokoił, chociaż niektórzy jeszcze mawiają, że widzieli smoka lecącego wśród burzowych chmur. Dla mojej wioski ten smok jest symbolem ulewnych dni. Zawsze to się sprawdza. Ja do tej pory nie miałem takiej okazji, aby go zobaczyć, ale podobno w sąsiedniej wiosce zwanej Czarnym Padokiem mieszka starzec, który przeżył z nim spotkanie. Uznają go za dziwaka, jednak jego znamię jest dowodem na to, że smok nie jest aż tak bezlitosny, za jakiego się go uważa. Od dłuższego czasu chciałem poznać historię tego starca. Miałem takową nadzieję, że jeszcze on żyje i czegoś się dowiem. Jednakże sama podróż do Czarnego Padołu nie należy do najprostszych. Nie wiem, czy dostanie się tam bez wcześniejszego przygotowania jest możliwe. W mojej wiosce zwanej Opactwem Tregoty każdy uważa, że samo przejście przez las jest zbyt niebezpieczne ze względu na terytorialne Ksetoriny. Dla niewtajemniczonych już wyjaśniam, czym on jest. Ksetorina jest rodzajem żywiołaka, który dysponuje kilkoma żywiołami oraz atakami. Atakować może trującym pyłem, który powoduje duszności oraz całkowity paraliż, a następnie śmierć. Także może użyć ciernistego pnącza, owija się one wokół ciała i zaczyna coraz bardziej ściskać, powodując zgon w męczarniach. Ksetorina ma także lodowate spojrzenie, spojrzenie mu w oczy spowoduje zamrożenie wszystkich organów, a następnie śmierć. Używa jeszcze ataków dystansowych, zazwyczaj używany jako ostrzeżenie. Telekinezą jest w stanie podnosić głazy, które spadają zawsze obok nieproszonego gościa. Ten żywiołak pilnuje starożytnego kryształu, który podobno przynosi długotrwałe życie. Dlatego tak rzadko ktoś przechodzi przez ten las. Co do nazwy mojej wioski, to Tregota jest naszą patronką urodzaju i dobrej nowiny. Żyła w tych rejonach ponad pięćset lat temu. Mówi się, że to była wielka mistyczka, która potrafiła uspokoić swoim śpiewem najbardziej agresywne stworzenia. Nikt, jednak nie wie, gdzie została pochowana. Szkoda, gdyż uważa się, że była jedyną, która przeżyła spotkanie z żywiołakiem. W dzieciństwie miałem taką teorię, że kryształem, którego pilnuje jest grób naszej patronki. Pamiętam, jak wyśmiewano się ze mnie jednak mój dziadek zawsze powtarzał, że może mam rację. Nikt się nie dowie póki się nie odważy to wyjaśnić. Postanowiłem, że wyruszę do Czarnego Padołu. Miałem nadzieję, że nocą znajdę inną drogę, ale tej nocy było ciemne zachmurzone niego zwiastujące Trequena. Wtem gdzieś w oddali błysnęło, był to piorun, który trafił w drzewo. Także nie miałem wyboru, musiałem przeczekać. To moje czekanie się przedłużało. Cztery dni bez przerwy padało, zrozumiałem, że może być to znak bym się przygotował. Jednakże podczas pakowania prowiantu ciągle zastanawiałem się, moje myśli ciągle przewidywały najczarniejsze scenariusze. Wyruszyłem i dotarłem do rozwidlenia dróg. Spojrzałem na drewniane tabliczki. Skręcając w lewo musiałbym przejść przez bagna. Ścieżka na wprost prowadziła prosto do lasu, po prawej stronie w kierunku kanionu. Po namyśle wybrałem ścieżkę w prawo, samo przejście zajmie pięć, sześć dni. Nie uwzględniłem jednak zmian pogodowych. Samo przejście zajęło mi ostatecznie półtora tygodnia, gdyż znów się rozpadało, a znalezienie schronienia przed burzą w tamtych rejonach nie należało do najprostszych. Ucieszyłem się, gdy dotarłem do Czarnego Padoła. Tamtejsi mieszkańcy ugościli mnie, gdyż wiedzieli, że przebyłem długą drogę. Zapytałem od razu o starca.

Mówi Pan o tym dziwaku – zaśmiała się tutejsza krawcowa.

Ostatnio był widziany przez naszego uzdrowiciela – oznajmił jej syn.

Bardzo dziękuję wam za informację oraz gościnę. Poszukam uzdrowiciela – radośnie odpowiedziałem.

O to niech pan zaczeka – powiedział syn krawcowej.

Dlaczego? – zapytałem.

Nasz uzdrowiciel miał dzisiaj kilkoro osób do wyleczenia. Sądzę, że wróci późnym popołudniem – odpowiedziała krawcowa.

W takim razie poczekam przed jego domem – odrzekłem.

Będzie się Pan musiał udać koło hodowcy koni. W tamtym rejonie mieszka. Zawsze chodzi w szacie. Nietrudno go przeoczyć – podpowiedziała krawcowa.

Poszedłem do hodowcy koni. Spoglądałem na konie i czekałem. Późnym popołudniem zauważyłem człowieka w szacie. Postanowiłem podejść i zapytać o starca, ale gry miałem się odezwać to usłyszałem…

Przepraszam na dzisiaj kończę – oznajmił uzdrowiciel.

Ja nie w tej sprawie – powiedziałem.

Co Pana tutaj sprowadza. Pan nie jest z Czarnego Padoła? – lekkim podniesionym głosem wypowiedział człowiek w szacie.

Podobno wie Pan, gdzie mieszka starzec, który przeżył spotkanie z Trequenem. Bardzo chciałbym się z nim spotkać – oznajmiłem.

Musi się szanowny udać na północ, a potem poszuka wpół zniszczonego domu – wydał to z siebie.

Podziękowałem mu i poszedłem. Idąc rozglądałem się za zniszczonym domem. Gdy go znalazłem zauważyłem, że przed nim siedzi starzec. Już z oddali było widać fragment znamienia. Zbliżając się usłyszałem.

Nie rozmawiam z obcymi – odpowiedział donośnym głosem.

Proszę Pana, czy to Pan przeżył spotkanie ze smokiem? – zapytałem.

NIE WAŻ SIĘ O TO PYTAĆ – krzyknął.

Dlaczego nie? Jest Pan jedynym, który to przeżył – odrzekłem.

To nieprawda! Jeszcze trzy osoby to przeżyły, ale oni już odeszli, tylko ja zostałem. A powtarzałem tyle razy, że nie wolno ani polować na smoki, lecz mnie jak zwykle nikt mnie nie słuchał… O nie za dużo mówię – agresywnym tonem mówi starzec.

No dobrze, skoro Pan nie chce o tym mówić… – nie skończyłem zdania, gdy nagle…

Posłuchaj Trequen jest smokiem burzowym. Nie polecam go wkurzać, gdyż popada on w szał i wszystko niszczy – ostrzegał starzec po czym kontynuować wypowiedź.

Jak to bardzo chcesz zobaczyć Trequena, to proszę bardzo, dołącz do bandy Lennego – dokończył.

A kim jest Lenny? – zapytałem.

To miejscowy narcyz i głupek. Ciągle powtarza każdemu, jaki to on jest odważny i niczego się nie boi. Stwierdził, że zmierzy się z Trequnem i coś wspominał o zabiciu smoka – podzielił się tą informacją starzec.

Nie zdążyłem zapytać, gdy usłyszałem…

Hej Ty NOWY! Choć zapolujemy na smoka – krzyknął Lenny.

Że co? – zaskoczony wypowiedziałem.

No nie mów, że się boisz – z grymasem i donośnym głosem wypowiedział Lenny.

Nie słuchaj go Panie. To głupek, plecie bzdury – krzyknął starzec.

A kto cię pytał o zdanie – agresywnie wtrącił się Lenny.

Skoroś taki mądry to pokaż kryształ, jaki pilnuje żywiołak – pewnym głosem powiedział starzec.

Nie wierzysz mi? Ty staruchu podstępny – obraził go Lenny.

Owszem nie wierzę, bo Ty boisz się wyjść z domu w nocy – pocisnął Lennego.

Teraz to przesadziłeś – agresywnie odpowiedział Lenny.

Ty mocny tylko w gębie jesteś, ale i tak nic mi nie zrobisz głupku – podpuszczał go starzec.

Masz szczęście, bo gdyby nie było tutaj nikogo oberwałbyś – wykrztusił to w złości Lenny.

W to wątpię, bo byś się bał tu podejść – pewnym głosem odrzekł starzec.

Tak spoglądałem na to i zastanawiałem się, czy iść z Lennym. Postanowiłem się nie wtrącać, ale zaraz Lenny mnie wziął i powiedział.

Chodź ze mną. Udowodnimy, że to stare dziadzisko się myli.

Tak więc zostałem zmuszony podążać za nim. Po drodze ciągle nawijał, jaki to on jest nieustraszony. Dotarliśmy do jakiegoś kamiennego kręgu. Lenny zaczął krzyczeć i obrażać smoka. Ja natomiast próbowałem mu wybić to z głowy. Gdy ten nagle usłyszeliśmy głośny ryk Trequena. Niebo momentalnie się zachmurzyło to zwiastowało burzę. Wtedy kilka piorunów nieopodal nas uderzyło. Wiedziałem, jak Lenny nie daje za wygraną. Gdy nagle piorun uderzył metr przed nim. Lenny się przewrócił i był w szoku.

Ja natomiast spojrzałem w niebo i usłyszałem głośniejszy ryk. Lenny się w międzyczasie podniósł, lecz z tych burzowych chmur wyłonił się on. Mój towarzysz od razu zaczął uciekać, ale smok trafił go swoim ogniem. Ja schowałem się za jednym z kamieni, mając nadzieję, że przeżyję...

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • MKP ponad rok temu
    "Może lepiej, aby nie był wściekły, bo wtedy on sieje dookoła masowe zniszczenia." - bez "on"
    "że jeszcze on żyje i czegoś się dowiem" - bez "on"
    "zbyt niebezpieczne ze względu na terytorialne Ksetoriny. Dla niewtajemniczonych już wyjaśniam, czym on jest" - czym są i bez "one"
    "Ksetorina jest rodzajem żywiołaka, który dysponuje kilkoma żywiołami oraz atakami" - nie można dysponować atakami: atak to czynność, zdarzenie. - może "włada żywiołami i jest biegły w różnych stylach walki"
    "Używa jeszcze ataków dystansowych, zazwyczaj używany jako ostrzeżenie." - atakuje z dystansu. Mam wrażenie, że jesteś graczem, ja też:)
    "Miałem nadzieję, że nocą znajdę inną drogę, ale tej nocy było ciemne zachmurzone niego zwiastujące Trequena" - niebo.
    "Wtem gdzieś w oddali błysnęło, był to piorun, który trafił w drzewo." - "Wtem gdzieś w oddali błysnęło. Piorun trafił w drzewo." - chyba lepiej:)
    "Mówi Pan o tym dziwaku –" - dialogi zaczynamy pauzą lub półpauzą
    "Poszukam uzdrowiciela – radośnie odpowiedziałem." - poszukam go; i tak poszukam; itp... z dialogu wynika, że chodzi o uzdrowiciela.
    "Będzie się Pan musiał udać koło hodowcy koni. W tamtym rejonie mieszka." - nie można udać się koło hodowcy:) ...udać się w stronę hodowli koni... np.
    "ale gry miałem się odezwać to usłyszałem…" - gdy
    "Jak to bardzo chcesz zobaczyć Trequena," - do

    Generalnie jest dużo błędów zarówno gramatycznych i stylistycznych. Trzeba zawsze czytać tekst na głos, wtedy autor sam większość wyłapie. No i oczywiście czytać, czytać, czytać...:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania