Treść żołądka

Na zdrowy rozum przyjmuję chore. Nie wiem która droga zaprowadzi do ślimaczej skorupy. Nie wiem czy siedem dni pomieści aż siedem udawanych zachwytów. O, chwytasz poniżej pasa czasem. Stwórco. Lubię w świecie mikro poszukiwać sensu, wolę to niż z kredensu wydobywać węgiel, prąd, wszelki w bluzie modnej zakapturzony trąd. Zakapiora czyni jego wybudzony ze śpiączki upiór. Dlatego wolę wyjść na pole i zapalić. Zaorać siebie na maksa.

Spacer samotnego kontra podejrzliwość ulicznych obcych ludzi. Patrzysz mi w oczy kobieto niosąca siatki z biedronki i nie widzisz odbicia swych trosk, dlatego rzucasz pogardę jak palenie, to jest tak smutnie nieudane, że aż podnoszę ją z ziemi (pogardę), i wkładam sobie do ust. Smakuje jaki zepsuta śliwka pełna robaków. Połykam, bo połyk w modzie a szkoda by było modę przyoblec w de. I pocałować ją tam. Często zbieram z ziemi pociski podszytę czymś dla mnie cennym. Ta kolekcja przypomina nietykalną kolację. Smutny stygnący gruz.

Ulicami latam na wyśnionej miotle. W zasadzie to ponad. Mijanie innych sprawia ból. Dlaczego. Przecież jesteście obcy - ludzie o cechach mleka. Czy ducha. O co właściwie kaman? Czy z tej społecznej pajęczyny nie sposób uciec? Wiem że nie wiem - to jest tak trafione, że utrwalaczem traktuję ów slogan, wcieram go w brudną fasadę, w twarz co ma odbite liście.

Albo zamach. Na ambiwalencje. Niczym sprośny góral stanę objawiając światu pas szahida, a przestrzeń w której reakcja zobaczy swe miejsce będzie zbyt mała, tam się nie wciśnie nawet mysz, nawet kleszcz, nawet słowo nawet. Lecz...

Marzenia są zbyt wysoko. One szydzą z człowieka będącego ich stworzycielem. Głupie chwiejne cielę. Śmiechu warte.

A więc idę ulicami. Smutno idę, z poczuciem klęski urodzaju idę. I zastanawianie: jak widzą mnie inni? Bo ja widzę stracha na wróble kroczącego pośród wronich krakań. Pokraczny karakan. Bardzo smutny pan.

Autobusy, autobusy, tramwaje, gołębie, dziewczęce wdzięki niczym latające laurki, kartki z wiaterku i zapachu. Młode Bony odkrywają ciała by zadać pytanie łapczywym oczom.

Ser jest dla myszy martwej.

Chodzę i zatapia mnie. Bul bul ból.

Średnia ocena: 2.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania