Trollmiau
W środku nocy coś zaczęło się poruszać w szafce kuchennej. Biały proszek opadł na podłogę, zostawiając ślady łap. Nikogo nie nie było widać, jedynie cień przeskakujący z blatu do zlewu i z powrotem do szafki. Zapadła cisza i nagle z ciemności dobiegł pisk. Przez otwarte okno światło księżyca oświetlało grubego kota z długimi wąsami i krótkimi pazurami. Nazywał się Trollmiau. Siedział i ugniatał białą masę, z której wyskakiwały białe myszy. Liczył raz, dwa, trzy, cztery pięć i tak liczył, aż zasnął.
Marzył o ciepłej plaży i myszach pływających w wielkim morzu ciepłego mleka.
Kiedy Matylda obudziła się, żeby zjeść śniadanie przed pójściem do przedszkola, mama dała jej pluszowego kota pokrytego mąką i solą z poklejonymi łapkami i powiedziała.
– Zapomniałaś zabrać spod stołu Trollmiaua, kiedy wczoraj czarowaliśmy z mąki, wody i soli.
Matylda uśmiechnęła się do pluszowego kota i zobaczyła jego rozmarzone oczy i biały ogon myszy wystający z pyska i kroplami mleka na wąsach.
Trollmiau był szczęśliwy.
Komentarze (5)
A kot jak w ożywczym, mlecznym pluszu, w trakcie posiłku:)↔Pozdrawiam😀:)
Pierwsza szwedzka bajka za mną. 😀
Pozdrawiam :)
Dzięki i pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania