Trop
Zapatrzyłam się w twoje oczy,
gdy przed lustrem czesałaś włosy.
Jaki mają kolor – utkany z tajemnic?
z cieni strachu?
Odchylasz głowę.
Wiesz, że stoję za twoimi plecami.
Mrugasz szybko powiekami,
jakbyś chciała rozproszyć nadzieję,
którą bierzesz za słabość.
Chwiejnym krokiem przemierzasz trasę:
przedpokój - drzwi...
Łamiesz się jak suche gałęzie w lesie,
pod naporem cudzych kroków.
Nie mówisz nic.
Słowa są zbyt głośne.
Układasz je w myślach,
a potem chowasz między żebrami.
Wdychasz zimne powietrze z ulgą.
Zamrożone uczucia
nie bolą od razu.
Znikasz powoli,
jak para na szybie.
Ale ja wciąż widzę twój ślad.
Komentarze (3)
Powiem tak — te słowa i ten ból są mi bardzo bliskie. Mogłabym się podpisać pod całością.
Tyle. Bo to nie jest wiersz do oceny.
Jest mi niezmiernie miło, że zostawiłaś tutaj swoją refleksję.
Przyjmować role trzeba. Gorzej jak się zbyt łatwo w nie wchodzi. Katastrofa goni katastrofę.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania