Trop

Zapatrzyłam się w twoje oczy,

gdy przed lustrem czesałaś włosy.

Jaki mają kolor – utkany z tajemnic?

z cieni strachu?

 

Odchylasz głowę.

Wiesz, że stoję za twoimi plecami.

Mrugasz szybko powiekami,

jakbyś chciała rozproszyć nadzieję,

którą bierzesz za słabość.

 

Chwiejnym krokiem przemierzasz trasę:

przedpokój - drzwi...

Łamiesz się jak suche gałęzie w lesie,

pod naporem cudzych kroków.

 

Nie mówisz nic.

Słowa są zbyt głośne.

Układasz je w myślach,

a potem chowasz między żebrami.

 

Wdychasz zimne powietrze z ulgą.

Zamrożone uczucia

nie bolą od razu.

Znikasz powoli,

jak para na szybie.

 

Ale ja wciąż widzę twój ślad.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Tjeri pół roku temu
    Otworzyłam sobie ten tekst w osobnej karcie kilkanaście dni temu, ale coś mnie rozproszyło i wróciłam do niego dopiero dziś.
    Powiem tak — te słowa i ten ból są mi bardzo bliskie. Mogłabym się podpisać pod całością.
    Tyle. Bo to nie jest wiersz do oceny.
  • Janka pół roku temu
    Mam manierę pisania o tym, co trudne i tajemnicze — o tym, co człowiek nosi głęboko w sobie. Życie postrzegam jako scenę, na której nieustannie gramy, wciąż przyjmując nowe role... Bycie sobą wymaga odwagi.
    Jest mi niezmiernie miło, że zostawiłaś tutaj swoją refleksję.
  • Tjeri pół roku temu
    Janka
    Przyjmować role trzeba. Gorzej jak się zbyt łatwo w nie wchodzi. Katastrofa goni katastrofę.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania