Troski
W zatłoczonym autobusie chciałbym odchylić się w tył.
Skonać w Twych ramionach gdy z nieba spływa biały pył.
I otoczyć wargami znajome poliki.
Poczuć bliskość ciała, a nie tylko natrętne nawyki.
I niech deszcz nie pada nam w parasole.
Niech wścibskie oczy zejdą nam z drogi.
Bo dziś jestem z Tobą.
O cóż innego mam się troszczyć?
O burzę, o kroki, o liczne spojrzenia, głośne dźwięki wody... O dzieci, podatki, zmartwienia matki!
A prawda jest taka — że cały dzień mógłbym leżeć i palić papierosy.
Lecz o co bym się wtedy martwił?
O raka płuc?
Czy kolejne troski?

Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania