Trzech Ziomków, Przejażdżka Rowerami, Przedmieścia, Ogrody, Opowiadanie I Mapa

"Trzech Ziomków, Przejażdżka Rowerami, Przedmieścia, Ogrody, Opowiadanie I Mapa"

 

gatunek: sny/fantastyka/czas wolny/koleżeństwo/podróże

 

Alternatywna, pozytywna rzeczywistość. Wiosna 2019. Ciepły i słoneczny środek dnia.

 

Trzech ziomków, mających po dwadzieścia sześć do trzydziestu jeden lat, mieszkało w niedużym, subtropikalnym mieście. Nazywali się Pisarz, Didżej i Piłkarz. Jednego razu, Pisarz i Didżej pojechali rowerami na przejażdżkę po miejscowości i jej okolicach. Piłkarz miał dołączyć do nich nieco później. Koledzy, czy też przyjaciele, zajechali na dalekie przedmieścia, gdzie rozciągały się rozległe lasostepy, które były porośnięte łąkami, polami, sadami i ogrodami.

 

Wśród roślinności, można było tam znaleźć między innymi: bananowce, kanny, strelicje, palmy podróżnika, palmy wachlarzowe, daktylowce, trzciny, winorośle, trzmieliny, żywopłoty, oraz liczne sady owocowe. Pisarz i Didżej szli po alejce, porośniętej kwitnącymi roślinami zielnymi oraz drobnymi trawami, a także otoczonej żywopłotami, często kwitnącymi. Rozmawiali o tym, co zmieniło się w ich życiach. W pewnym momencie, nadjechał trzeci kolega, czyli Piłkarz, po czym dołączył do reszty.

 

Pisarz zachwycał się tym, że w całej okolicy rosło dużo bananowców, lasecznic, pospornic i szorstkowców, pośród których rechotały rzekotki oraz donośnie brzmiały szarańczaki. Wszystkie żywopłoty były chętnie oblegane przez różne owady, takie jak ćmy, motyle, muchówki, żądłówki, chrabąszcze, karaluchy, modliszki, szarańczaki i patyczaki. Po bokach dróżki, w cieniu żywopłotów, leżało dwadzieścia kilka pustych, dziurawych muszli po ślimakach lądowych, mających od około jednego centymetra do prawie dziesięciu centymetrów średnicy.

 

Nagle Didżej powiedział, że musi pojechać gdzieś rowerem i że za około dwadzieścia minut wróci, po czym odjechał poza pole widzenia, znikając gdzieś w głębi strefy sadów i ogrodów. Po upływie tych mniej więcej dwudziestu minut, kolega wrócił w szalonym oraz przebojowym stylu. Nadjeżdżając, delikatnie odbił się najpierw od Piłkarza, a natychmiast po tym także od Pisarza, po czym wjechał w żywopłot i wylądował w jednym z ogrodów. Zaskoczył wszystkich. Nagle zatrzymał się, odwrócił w stronę kolegów i oznajmił z uśmiechem, że ani mu, ani rowerowi nic się nie stało. Śmiejąc się, wrócił do nich, a ci wówczas zaczęli śmiać się wraz z nim.

 

Ziomki postali, potem posiedzieli, w międzyczasie rozmawiając o życiu, zainteresowaniach, podróżach i imprezach. Po mniej więcej dwudziestu minutach, Pisarz wyciągnął z magicznego, niewidzialnego, umieszczonego na plecach schowka kilka kartek i ołówek. Szybko, na miejscu, napisał krótkie opowiadanie zainspirowane tym spotkaniem, a wokół tekstu narysował żywopłot, kilka bananowców oraz palm i dwadzieścia kilka pustych muszelek po ślimakach. Wtedy, nagle i niespodziewanie, pod tekstem oraz rysunkami ukazało się kilkadziesiąt serduszek i kilkaset kciuków skierowanych ku górze. Koledzy Pisarza przyznali, że wygląda na to, że opowiadanie międzywymiarowe spodobało się tym, co mieszkają w alternatywnych rzeczywistościach. Autor zgodził się z ich stwierdzeniem.

 

Pisarz schował kartki i ołówek, a następnie wyciągnął mapę polityczno-topograficzną Ameryki Północnej, z wyszczególnionymi na niej USA, zaznaczonymi konturami wszystkich stanów oraz lokalizacjami średnich i dużych miast.

 

— Pamiętacie te spośród waszych podróży do Los Angeles, San Francisco i Las Vegas, na których ja byłem z wami też? — spytał Pisarz.

— Tak. To były przebojowe imprezy. Wręcz przygody — odpowiedzieli Didżej i Piłkarz.

— Popłyniemy tam jeszcze kiedyś razem?

— Jak nie będzie żadnego zdarzenia losowego, na przykład epidemii, kataklizmu, wojny, czegokolwiek w tych klimatach, to zdecydowanie tak, być może nawet jeszcze nie jeden raz.

 

Nagle, trzej koledzy zniknęli, po czym znaleźli się na łódce z wiosłami, dryfującej na jeziorze, u wybrzeży którego stały dosyć duże, luksusowe, zadbane domy w stylu śródziemnomorskim, z balkonami i tarasami, miejscami porośnięte winoroślami oraz otoczone fatsjami, jukami, pospornicami, figowcami, lasecznicami, magnoliami, palmami i bananowcami. Następnie, przeteleportowali się do jednego z uroczych, klimatycznych zakątków, stojących w pozornie niekończącym się szeregu, oddzielającym równie długą plażę od rzędu hoteli z ogrodami i basenami. Po linii brzegowej, ochlapywanej przez fale morskie, spacerowały kraby, zarówno zwykłe, jak i pustelniki, czyli takie, które skrywały się w pustych muszelkach po ślimakach morskich.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Piotrek P. 1988 20.11.2021
    Opowiadanie na podstawie snu, którego akcja dzieje się w alternatywnej, pozytywnej, słonecznej, beztroskiej, pogodnej rzeczywistości.
  • Bożena Joanna 20.11.2021
    W trudnych czasach miło zanurzyć się w atmosferze egzotyki i pięknych okolicach.
    Pozdrowienia!
  • Piotrek P. 1988 22.11.2021
    To prawda.
    Dodam jeszcze, że sny, wyobraźnia i wspomnienia potrafią być bardzo dobrym źródłem inspiracji.
    Dziękuję i pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania