Trzej Dobrotni
Jeślim komuś zawdzięczon, oprócz tylko sobie,
Iże słowiaśnie moje, legnąwszy już w grobie,
Czytał będzie potomny i zachwycał niemi,
To dzięki złożyć muszę i pokłon do ziemi.
Najpierw paluszkom słonym, które w swej liczności
Jakimś boskim natchnieniem wiedziona, tu w gości
Wierszokletę młodego, liczna, zawezwała:
Nieba zakochanego wyżota się stała!
Bo tu groźna hetera, wszechwładna Martyna
Nad młodzieńcem zdumionym pastwić się zaczyna:
Błogosławiony to wróg, stronnik, dobroczyńca:
Sprawił on, że z rymarza powstał pięknoczyńca!
Nie bez przecie udziału pewnego tutora,
Co ambitiam zapalił w młodym – Narratora!
Rzecz bo szalonym dotąd głowom tylko znana:
By w Parnasie nawiedzić z Czarnolasu Jana!
Zrobił to śmiałek boski, bez przesądów szaty,
Że się nie da, nie wierzył: tak duchem bogaty!
Tak uczynił i wrócił z nowymi pieśniami
Przez samego nazwane Jana słowiaśniami.
Zatem dzięki składam wam, dobrociami zowę:
Tę stosuję do moich dobroczyńców mowę.
Dalej pójdę więc samym: nic już do dodania
Nie mam, owa zapraszam, pątny, do czytania!
Komentarze (8)
Pozdrawiam !!
Ino pamiętaj, gagatku, że nie każden, kto przeciw jest ciemiężycielem, azali pojmiesz w czas.
Pozdrowienia ślę gołąbkiem przedpokoju.
Bywaj w zdrowiu w różnej cielesnej konfiguracji.
Adijos Gódbajos!
Ciao !
Pozdrawiam również ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania