Trzy Góry
Jako, że w planie kolejny upojny wieczór przed komputerem i ulubionym zajęciem, a na mieście szaleństwo wyprzedaży i ja postanowiłem wybrać się na zakupy do francuskiego centrum z literką A w nazwie. Niby nic, ale radość wielka dla człowieka móc wydać parę złotych i zrobić dobry interes. A że sklepów małych do których można wejść po sztukę jest coraz mniej to i do wielkiego człeka ciągnie niemiłosiernie.
Do kompa nie siada się bez regionalnej przyjemności w postaci dobrego browarka.
Ciągnę swoją foczkę ulicami w kolorowych światłach stopu i kierunkowskazów, ubliżając niejednemu, mknę parkingiem pomiędzy załadowanymi wózkami i już po 30 minutach ląduję przed wejściem do luksusu małomiasteczkowej gawiedzi.
Zajrzałem do elektroniki - może jakiś dysk na wyprzedaż trafił, będzie jak znalazł na dane? Może jakiś rejestrator jazdy z wyższej półki dla początkującego choć dobrego kierowcy…? EEE, gdzie tam.
Dwa regały w rzędzie ustawione, a przed nimi 4 osoby obsługi za łańcuszkiem bożonarodzeniowym próbują ogarnąć tłumek chętnych na niewybuchy. Ile to monety poleci w powietrze, a do pomocy innym... Egoizm naszego wieku wżera się z dużą siłą… Przyjrzałem się towarzystwu. Rodziny z dziećmi, starsza pani z doniczką kwiatków z promocji, gimbaza odlicza złotówki…
-Tato, te /ch/rakiety weź, albo tom bombe, weź no już! Kup! - dochodzi się z ojcem mały pokemon z kipą przy wardze.
Ojciec wybrał patyki z prochem i olał gronostaja. 7 latek wpadł w histerię...
Udałem się bezpośrednio w krainę chmielu wszelakiego. Dwa regały po 15 m tworzą niejaki tunel radości dla znużonego obywatela. Po prawej piwka z tabletki wiodących producentów z reklam. Beczka kranówki, kilka tabletek, po trzech dniach do butelek i na półki z promocyjną ceną 2.49zł. Po lewej ambitnie: Zośka zołza, Gniewosz co się nie gniewa, trochę czeskich knedli, lwowski Porter…
Szukam dobrego działka w postaci beczułki, ale nie, to nie po tej stronie….
Stoję przed regałem i tracę minuty, zastanawiam się, rozważam, czytam etykiety…Chcę coś dobrego.
Długie, tlenione blond włosy włażą mi przed oczy zasłaniając częściowo przybytek piwny. Zmieniam perspektywę i okiem oglądam niewiastę. Dżinsowe spodnie z rozdarciami, kłusy kożuszek lekko okrywający trochę pulchny chipsowy tyłek…
Nie więcej jak 16 lat liczy dziewczę z naszej krainy, choć na twarzy już dość odważny makijaż. Ogólnie nie, nie patologia. Dobry dom - nie lubię tego określenia, ale wydaje się być zrozumiałe.
Do dziewczyny dobijają jeszcze trzy osoby. Mała krępa czarnula w kapturze na oczach i dwóch kompanów z bitami w uszach. Jeden z nich musiał być posiadaczem dowodu osobistego z odpowiednią datą urodzin, gdyż zawartość wózeczka mocno brzęczała od turlających się buteleczek z alkoholem. Szybko zorganizowali sobie miejsce oglądając dolną półeczkę piwek.
- ee, no ku….wa, nie starczy na grę. Trzeba dobrać.
- Jak to?
- No tak w grze jest 20 kubków, to za mało
- ku..wa, droga ta zabawa
- Ja pie…lę, nie może być ku..wa piwo po 5 groszy?
- h..j, co się łamiesz, będziemy mniej polewać
- No, jaaa
- Idziemy po poje
- I żarcie
Chłopcy w czapkach z daszkiem na boku nic się nie odzywali i podążyli za swoimi wybrankami…
Wybrałem Trzy Góry i pojechałem zdobywać ich szczyty…tylko co to za gra?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania