Trzy Królestwa
W karczmie o tej porze jak zawsze panował gwar. Wielu okolicznych mieszkańców jak zwykle przychodziło tutaj by odpocząć od pracy w polu, obowiązków… i żon. Tylko w tym miejscu mogli w zupełności się zrelaksować przy krasnoludzkim piwie, fajce i rozmowie o tegorocznej zimie z sąsiadem. Każdy chciał się wypowiedzieć na ten temat, więc w karczmie panował głośny hałas krzyków i udzielanych rad.
Do tych ludzi nie należał jednak Maghnus – choć tego pragnął. Siedział skulony w kącie i tylko palił fajkę. Rozmyślał wypuszczając kolejno zrobione przez siebie kółka z dymu. Spojrzał się na otaczający go tłum ludzi. Nikt nie zwracał na niego uwagi. Każdy był zajęty swoimi sprawami. Nikt nie przypuszczał, że właśnie w tej chwili, w tym samym budynku siedzi ktoś, kto jest jedną z najważniejszych osób w Krainie, że podejmuje ważne dla każdego z tu obecnych decyzje, które nie zawsze są dobre dla każdego. A jednak nikt się nim nie interesował – może dlatego, że był cieniem Arodana Wielkiego. Być może – pomyślał. Choć to on wymyślił Sojusz, to nie jemu przypisano tę zasługę… ale i wielu innym. Posmutniał na tę myśl. Odkąd pamiętał zawsze był pomijany – i nic nie wskazywało by się to zmieniło.
Do karczmy ,,Pod wysokim dębem’’ wszedł barczysty mężczyzna odziany w czerń. Nikt nie zwrócił na niego uwagi gdyż kłócono się teraz o przywileje do karczowania lasu. Kiedy zamknął za sobą potężne drzwi podszedł do jednej z dziewczyn, które roznosiły zamówione jedzenie. Była odwrócona do niego tyłem. Położył rękę na jej ramieniu by zwróciła na niego uwagę. Dziewczyna wzięła to jednak za prowokację ze strony jednego z mężczyzn, i gwałtownie się obróciła by wymierzyć bezczelnemu draniowi bolesny policzek. Poczuła jednak silny ból w nadgarstku spowodowany uściskiem mocnej dłoni, która była szybsza. Ujrzała wtedy potężną postać. Nie widziała jednak twarzy gdyż ta była ukryta pod kapturem. Dostrzegła jednak dużą bliznę na prawym policzku. Zamarła. Wyższy od niej mężczyzna widząc strach w jej oczach puścił ją. Dziewczyna gwałtownie zabrała rękę i zaczęła ją pocierać by uśmierzyć ból.
- Wybacz, nie chciałem – odezwał się niskim ochrypłym głosem
Widać nie była to jej pierwsza taka sytuacja gdyż szybko się uśmiechnęła i udając, że nic się nie stało zapytała:
- Jak mogę pomóc? Stolik?
Mężczyzna milczał.
- Stolik? – zapytała raz jeszcze myśląc, że nie usłyszał
- Nie, nie dziękuję – zaprzeczał – Poszukuję pewnego starca. Niczym się szczególnym nie wyróżnia może tylko tym, że chodzi o dziwnej lasce.
Dziewczyna chwilę milczała jakby próbując sobie przypomnieć. Mężczyzna nie nalegał, czekał cierpliwie.
- Tak, jest tu taki jeden. Przyszedł do nas przed wieczorem – odezwała się po chwili - Siedzi tam – wskazała palcem na przeciwległy kąt
Tajemniczy gość serdecznie podziękował i ruszył we wskazanym kierunku. Żeby dotrzeć do celu musiał przeciskać się przez wielu mężczyzn. Nie wszyscy byli tak mili by go przepuścić. On jednak nie chciał zaczynać niepotrzebnej pogawędki więc ustępował. Kiedy znalazł się przy wskazanym stoliku bezceremonialnie usiadł na drugim krześle. Starzec siedzący naprzeciw nie zwrócił na niego uwagi. Dalej puszczał kółka z dymu. Jego wzrok skupiał się na blacie stołu. Mężczyzna zdjął kaptur. Przyglądał się z zainteresowaniem starcowi.
- Długo się będziesz mi przyglądał? – zapytał nagle
Uśmiechnął się szczerze do Maghnusa.
- Sprawdzałem ile będziesz mnie ignorował- odparł wesoło
Wypuścił dym z ust.
- Nie tak długo jak bym chciał – roześmiał się – Co ty tutaj robisz, przyjacielu?
- Twoja córka… - zamilkł poszukując czegoś w kieszeni – kazała mi ci to wręczyć.
Położył na stole białą kartkę z pięknymi elfimi ozdobami. Maghnus uśmiechnął się ta jej widok. Potem jednak spoważniał.
- Co ci? – zapytał zdziwiony widząc jego minę
Starzec milczał.
- Przeczytasz to?
Maghnus jakby wyrwany ze snu sięgnął do list. Powoli i delikatnie rozłożył starannie zgiętą kartkę. Zaczął czytać.
Kochany Ojcze,
Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęsknię, każdego wieczoru wspominam nasze nocne przejażdżki i rozmowy. Dokładnie pamiętam każde chwile z tobą spędzone. Teraz jednak możemy tylko wspominać. Wierzę, że niedługo się spotkamy kiedy ci tylko wszystko wytłumaczę. Bowiem od dłuższego czasu nękają mnie dziwne sny. Żadnego jednak nie mogłam zrozumieć, aż do niedawnej nocy. Przyśnił mi się pewien chłopiec. Jego także z początku zrozumieć nie mogłam jednak pojawienie się w moim śnie smoka wszystko wyjaśniło. Znasz bowiem Przepowiednię. Wydaje mi się – i to całkiem prawdopodobne – że Wybraniec znajduje się w Obozie Ardala. Dlatego więc zaraz po odesłaniu Chada wyruszam tam. O mnie się nie martw. Jeżeli jest tam Wybraniec zawiozę go do Albionu, mam jednak nadzieję, że zechcesz mi towarzyszysz. Zawsze przyda mi się pomoc doświadczonego maga ale jeszcze bardziej Ojca. Jeżeli zdecydujesz się na tę podróż spotkajmy się w Smoczym Leżu.
Dbaj o siebie,
Twoja Arwena
Starzec długo jeszcze siedział wpatrzony w list. Dopiero po chwili zorientował się gdzie się znajduję. Zwrócił się do Chada:
- Ty imbecylu, moja córka cie przechytrzyła. Kiedy wysłała cie do mnie zapewne nie sądziłeś, że w tym czasie wyruszy w niebezpieczną podróż tylko dlatego, że ma przeczucie. A jak dobrze wiesz kazałem ci jej pilnować nawet za cenę życia. Ty oczywiście nie wiedziałeś co jest tu napisane, na pewno gdybyś wiedział nie fatygowałbyś się do mnie tylko po to by dać mi ten list. – odparł spokojnie
Chad był zbity z tropu. Miał szeroko otwarte oczy pełne zaskoczenia i niedowierzania. Na ten widok Maghnus tylko się uśmiechnął.
- Ona jest jak jej matka – odparł składając z powrotem list
Mężczyźni długo milczeli.
- Wybacz mi, powinienem się domyślić – powiedział nieswoim głosem
Maghnus zaskoczony spojrzał na przyjaciela.
Obaj mężczyźni byli już w starszym wieku. Nosili na sobie ślady starości i wielu wspólnie stoczonych walk. Znali się od dawna, ufali sobie i obaj oddaliby za siebie życie.
- Za co mnie przepraszasz? Ty? Przecież moja córka i tak by to zrobiła bez względu czy byłbyś przy niej.
Chad milczał. Mag by uspokoić przyjaciela powiedział:
- Arwena pisze, że wyrusza w podróż. Choć ten list niewiele wyjaśnia sądzę, że odnalazła… - rozejrzał się dookoła – Wybrańca.
Stary wojownik zbliżył się trochę.
- Czy masz na myśli Przepowiednię? – zapytał zciszonym głosem
- Tak, dlatego też muszę jak najszybciej wyruszać. Pisze, żebyśmy spotkali się w Smoczym Leżu. Sądzę, że nie chce bym pojechał do Obozu by nie spotkać Larkana – wypowiadając ostatnie słowa mocno zacisnął pięści
-Smocze Leże? Obóz? Nic z tego nie rozumiem.
Dopiero teraz Maghnus przypomniał sobie, że nic mu nie wyjaśnił.
- Wytłumaczę ci w drodze bo mam nadzieję, że zechcesz pojechać ze mną?
Chad szeroko się uśmiechnął.
- Jakbym nie mógł.
Komentarze (1)
Czekam na kolejna część...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania