Trzy Odporne (cz. 1)

Biegła, co sił w nogach. Płuca od dawna wydawały się być wypełnione ołowiem, a ich wydolność z każdym przemierzonym metrem malała. Milena nie dawała za wygraną, ale przypominająca konia o dwóch głowach bestia również. Dziewczyna skierowała się do pobliskiego parku. Kiedy odwróciła wzrok, aby ocenić odległość i tym samym swoje i tak nikłe szanse ucieczki, potwór zatrzymał się, stanął na dwóch nogach i głośno zarżał. Dźwięk dosłownie przeszył Milenę. Odgłos przypominający zwiastujący śmierć ryk banshee wywołał w niej przerażenie tak ogromne, że osunęła się spetryfikowana. Leżała na ziemi świadoma, bez możliwości chociażby najmniejszego ruchu, była dziwnie spokojna. Pomruki słabo świecących parkowych latarni oświetlały jego rozdziawiony do granic pysk i dopiero wtedy spostrzegła w nim wiele rzędów przypominających średniej wielkości brzytwy kłów rosnących jak u minoga. Paradoksalnie cieszyła się z szerokiego i ostrego uzębienia przeciwnika. Wiedziała, że koniec nadejdzie szybko i bezboleśnie.

 

Leżała niczym zabawka wypełniona ludzkim umysłem, woskowa figura z człowieczą świadomością wyczekującą rychłego końca. Postawione z powrotem na cztery nogi stworzenie ruszyło pełną parą prosto w dziewczynę. Na jej jasnych dżinsach, w okolicach krocza i ud, powiększała się pomarańczowa plama. Zrzucenie balastu na nic jednak się zdało. Była niczym kłoda. Mięśnie wyraźnie dawały znak wypompowania z adrenaliny.

- Jeszcze tylko kilka sekund i będzie po wszystkim - uspokajała się.
Koń nagle wyhamował. Coś, co musiało mieć znacznie więcej krzepy, szarpnęło go za długi, obciągnięty cienką skórą kark tak, że grzmotnął w grubopienny platan rosnący kilkadziesiąt metrów dalej, łamiąc go w pół swoim twardym jak kute żelazo łbem.

 

- Dość, Ygr, matole - rozległ się straszliwy, wibrujący dźwięk. - Wracasz do domu! Na pięć minut Was zostawiłem.


Zakapturzona postać zdawała się wściekle sunąć po ziemi i gdy znalazła się tuż przy obezwładnionym potworze, nachyliła się nad nim szepcąc coś w nieznanym języku. Odgłos, jaki wydało z siebie stworzenie, był niewątpliwie aktem skruchy przed karcącym je panem. Ze spokojem pozwoliło na założenie sobie rozpalonego, żeliwnego ogłowia.
W tym momencie dziewczyna zaczęła unosić się głową w dół, z pomocą wiatru głaszcząc bujnymi włosami mokrą od jej uryny trawę. Szept dziwadła zdawał się wlewać niepokój i strach w jej serce. 
Wcześniej niezainteresowany przybysz odwrócił w końcu wzrok. Milena targana chęcią ujrzenia chociażby fragmentu oblicza, spojrzała w miejsce, gdzie powinna znajdować się twarz. Straciła przytomność. I życie.


- Strach ma wielkie oczy, co? Ale to dopiero prawdziwy Strach zabija - zaśmiał się, spoglądając na nieprzytomną, wiszącą w powietrzu dziewczynę, po czym wysunął rolkę pergaminu celem sprawdzenia jej nazwiska. Zazwyczaj pojawiało się po kilku sekundach, lecz tym razem mały zwój pozostawał pusty, jak pusty był wzrok martwej Mileny.


- To… Ciekawe. Czyżby? Nie… - przybysz zadawał raz po raz sobie pytania, na które sam błyskawicznie odpowiadał.

 

Chodził dookoła pozbawionego życia, unoszącego się powietrzu truchła, szukając odpowiedzi na pytania, które wieki nie zaprzątały mu głowy. Jego ruchy wskazywały emocjonalną szarpaninę. Ewidentnie nie wiedział, co robić ani co się dzieje. Widział i przede wszystkim czuł, że ona nie żyje, ale papierowy zwitek mówił coś zgoła innego. Właściwie pozostawał w milczeniu. Jak nigdy. Zdezorientowany spojrzał na niego ponownie. Nie pojawiła się nawet kropla szkarłatnego atramentu. Zwłoki zadrżały.

 

Znów patrzył na ciało. Bał się, ale jednocześnie czuł podniecenie. Jego myśli były na niewątpliwej wojnie. Wiedział, że nie jest silniejsza, bo to on jest przecież jedynym prawdziwym Strachem na Ziemi, prawdziwą Śmiercią. Długo jeszcze głowił się nad tym, co właśnie się stało, eliminując wszelkie możliwe odpowiedzi. Pergamin również zdawał się nasuwać tylko jedną myśl. Znalazł ją. Pierwsza Odporna. Ta, Której Losy Są Przesądzone. Początek Jego Końca.

 

CDN.

(To jest pierwsza jakakolwiek próba, na żywca, bez korekty celem wyeliminowania największych moich błędów)

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Clariosis 18.07.2020
    Pierwsza jakakolwiek próba, na żywca, bez korekty... Ktoś chyba mnie tu okłamuje ;)
    Nie no, naprawdę. Pierwsza próba bez korekty i tak solidny tekst? Ani razu nie poczułam, by cokolwiek mi zawadziło podczas czytania. Akcja odpowiednio wyważona, opisy odpowiednio szczegółowe, by się nie pogubić. Fabuła również zapowiada się nieźle, bo choć mamy jakiegoś "wybrańca", to jest on przedstawiony jako zwykła dziewczyna, co ze strachu aż zmoczyła spodnie. I nawet sama śmierć nie podejrzewała, z kim może mieć do czynienia. Jest potencjał na zrobienie czegoś naprawdę ciekawego i oryginalnego, więc trzymam kciuki, aby się udało. Zobaczymy, jak się to z czasem rozwinie, jeżeli dalej będziesz publikować
    Ja zostawiam pięć. Pozdro. (:
  • Vami 20.07.2020
    Jasneeee. Traktuję ten komentarz na serio, więc dziękuję i poważnie się rumienię.
    Tak, to pierwszy tekst, na żywca. Nie poprawiałem, skończyłem w nocy i od razu poszedł na opowi, zeby sprawdzić, czy to ma jakiś sens.
  • Baba Szora 10.10.2020
    Bardzo ciekawy początek!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania