Trzy życzenia

Wilhelm podziwiał swoje smukłe i umięśnione ciało przed lustrem. W pewnym momencie dostał nieoczekiwanej erekcji, a z penisa wystrzeliła strużka spermy. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie miała ona wyraźnie złotego koloru. To wyraźnie zaniepokoiło mężczyznę. Wcześniej się z czymś takim nie spotkał. Od razu sprawdził w Internecie, co to może oznaczać. Okazało się, że złota sperma podobnie jak złota rybka, czy dżin z butelki spełnia trzy życzenia. Trzeba je wypowiedzieć jednak bardzo szybko, nim jest świeża.

Wilhelm od razu zrobił tak jak napisali w Internecie. Miał tyle życzeń, że nie wiedział, które będzie najlepsze. Czas naglił, więc pospiesznie wyszeptał:

- Chciałbym znaleźć dziewczynę… To moje pierwsze życzenie. Drugie to… Chciałbym, żeby z nieba spadało złoto. A trzecie…

Tu już należało się poważnie zastanowić, gdyż więcej życzeń nie będzie, a złota sperma podobno trafia się raz na kilkaset lat. To musiało być coś po czym od razu będzie można poznać, że to nie przypadek, a prawdziwie magiczny efekt. Rozejrzał się po łazience, aż w końcu jego wzrok padł na dość zwyczajny przedmiot.

- Chciałbym, żeby tamten ręcznik został moim osobistym ochroniarzem.

Gdy skończył to mówić, nagle stwierdził, że sperma wyparowała. To oznaczało, że jego życzenia naprawdę się spełnią. Zresztą na efekty nie musiał długo czekać. Ręcznik, zwisający do tej pory smętnie na haczyku, zeskoczył na ziemię i zaczął podskakiwać.

- Wow! To naprawdę działa..

A to przecież jeszcze nie koniec. Czekała na niego dziewczyna i tony złota. Wystarzyło tylko wyjść z domu. Ruszył dziarsko przed siebie, a ręcznik podążał krok w krok za nim.

Na początek postanowił spotkać się ze swoim kumplem, Pawłem i pokazać mu efekty swoich życzeń.

- O kurde, to Chińczycy już nawet takie rzeczy produkują – rzekł na wstępie Paweł.

- To nie żadna maszyna, ani nic w tym stylu, tylko zwyczajny żywy ręcznik. Mój osobisty ochroniarz. Nie pozwoli by stała mi się krzywda.

- Uważaj, bo ci uwierzę.

- No dalej, przetestujmy go. Uderz mnie.

- Co?

- Tak lekko, w brzuch.

Paweł z całej siły uderzył Wilhelma w twarz, prawie łamiąc mu nos.

- Miało być lekko…. I w brzuch.

- Przepraszam. Nie dosłyszałem.

- Teraz mój ręcznik rozerwie cie na strzępy.

Gdy tylko to powiedział, ręcznik ruszył w kierunku Pawła znokautował go ciosem z półobrotu.

- To było lepsze niż się spodziewałem. Paweł! Słyszysz mnie?

Kumpel Wilhelma przestał się ruszać, co oznaczało, że trzeba szybko się oddalić.

- To było superowe – powiedział Wilhelm do ręcznika. Wydawało mu się, że tamten cicho zamruczał - Jest takich trzech gości, którzy gnoili mnie w podstawówce. Nadeszła pora zemsty. Dasz radę się z nimi rozprawić?

Ręcznik nic nie odpowiedział. Wilhelm uznał to za potwierdzenie.

Pod sklepem monopolowym jak zwykle popijało piwo trzech ogolonych na łyso i nabuzowanych sterydami osobników. To właśnie ich tak bardzo zawsze obawiał się Wilhelm. Robili mu w dzieciństwie straszne rzeczy, od których nawet najgorszym zbrodniarzom włos zjeżyłby się na głowie. Nadszedł czas zapłaty i chwila triumfu uciemiężonych.

- Pamiętacie mnie? – zapytał z daleka Wilhelm, udając, że wcale się nie boi. Przyszedłem wykąpać się w waszej krwi i wytrzeć ciało ręcznikiem. Albo na odwrót.

Oprawcy oczywiście dobrze go pamiętali i najwyraźniej mieli ochotę ponownie spuścić mu łomot.

- Bierz ich, mój wierny ochroniarzu - rozkazał Wilhelm, którego zdenerwowały wyzwiska płynące w kierunku jego oraz członków jego rodziny do siódmego pokolenia wstecz.

Ręcznik ponownie posłuchał rozkazów swojego pana, ale tym razem przewaga liczebna była znaczna. Został przygnieciony do ziemi przez ogromne cielska i rozszarpany na kawałki. Wilhelm wiedział, że teraz nadszedł czas na odwrót.

Podczas ucieczki natknął się na dziewczynę i przypomniał sobie o pierwszym życzeniu. Byłaby ogromnie piękna, gdyby nie fakt, że najwyraźniej już nie żyła. Ktoś potrącił ją samochodem i porzucił na poboczu.

- Cholera, nie dodałem, żeby była żywa, ale ta sperma mogła się domyślić.

Nie miał jednak czasu by się nad tym zastanawiać, bo jego prześladowcy postanowili dotrzymać mu towarzystwa. Dogonili go. Najpierw spojrzeli na dziewczynę, potem na Wilhelma,aż w końcu nieformalny przywódca bandy zwany Borysem wygłosił mało pokrzepiające słowa:

- Teraz cię zajebiemy.

Wilhelm usłyszał świst i zobaczył, że Borys dostał w głowę spadającym z nieba kawałkiem meteorytu. Nie, to było złoto, którego sobie zażyczył. Pozostali sterydowcy uciekli na ten widok. Wilhelm popatrzył w niebo. Spadały z niego złote samorodki. Problem polegał na tym, że były wyjątkowo duże i on także oberwał kolejnym, dołączając do grona ofiar gorączki złota.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Opalony Ernest 27.04.2021
    Uuu.
    Portal za ciasny dla fątoma i skandaliero.
    Napierdalajcie się literacko.
    Będę w pierwszym rzędzie.
  • Narrator 27.04.2021
    Absolutnie fantastyczne, literackie delicje! Dawno tak się nie uśmiałem. Zalewasz jak z nut. Końcówka minimalnie zjeżdża poziomem, ale czarodziejski ręcznik z nadwyżką to kompensuje. Jesteś gwiazdą na firmamencie tego portalu. Za to 5.
  • JamCi 27.04.2021
    No, fajne.Troszkę grzeczne jak na Ciebie, ciut przewidywalne zakonczenie (ze złotem, inne nie), ale zabawa i tak przednia :-)
  • skandal 27.04.2021
    pierwszorzędne! fajnie, że bohater to Wilhelm, a osiłek, to Borys. jest akcja i nie jest wcale takie oczywiste, gdzie nas zaprowadzi. Wilhelm mógł poprosić o żywą, bogatą dziewczynę po szkoleniu w klasztorze Shaolin. coś jak Uma Thurman w Kill Billu. wtedy cały dramat by się nie wydarzył.
  • Piotrek P. 1988 27.04.2021
    Ha ha ha XD! Szalone przygody, niezwykłe zjawiska i zdarzenia, oraz zaskakujące zwroty akcji! Wyżyny, a nawet Wzgórza Hollywood, humoru i fantazji XD! 5, pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania