Turnus rehabilitacyjny

Miłość.

Piękne cierpienie, czy bolesna rozkosz.

 

Twierdziła, że wie wszystko o związku dwojga ludzi,

– właśnie pogoniła czwartego męża, i że wszyscy,

dosłownie, są tacy sami: seks, seks i zdrada.

 

Na parkiecie przyciągała wzrokiem, łasiła, obiecywała.

Czujne spojrzenie w rozmarzonych oczach zwodziło,

niejeden stracił głowę, niejeden obudził się z kacem.

 

Któregoś wieczoru przysiadła się do mnie. – Można?

Miała taki głód w oczach i parzący dotyk. Byłem sam.

Długo. Za długo, jak dla mnie. Dużo pisałem, piłem,

 

potrzeba bliskości odparowywała w saunie. Romans,

czy zwierzęce zwarcie –jakbyśmy nie nazwali – trafiło.

Czy zabolało? Nie. Odnalazłem się w roli widza –

 

nie oceniałem, ale miała fantazję – nie mogłem

pohamować ciekawości, unosiłem się gdzieś ponad

i obserwowałem nasz seks bez hamulców,

 

ona się darła, a ja zapamiętywałem każde słowo.

Wyjechała. Pewnie szukać piątego męża. Pokojowa,

zmieniając pościel, spytała: – Skąd pan bierze siły?

 

Wróciłem do pisania, basen i sauna działają, jak

detoks – starzeję się, cholera, naprawdę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • MartynaM dwa lata temu
    To już jak "sanatorium miłości"
    Nie podoba mi się.
  • słone paluszki dwa lata temu
    Albo szybka śmierć.
    Albo powolna starość.

    Póki jest ciekawość życia, to można żyć nawet w sflaczałym kadłubku.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania