Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
[Hejterska pętla czasu] — Co Bóg złączy…
Toksyczna baba
Sklep z bielizną
Gdzie się pan pcha z tym namiotem
Wesołość / oburzenie
[Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci oraz zdarzeń jest przypadkowe i stanowi fikcję literacką.]
Hejterska pętla czasu — Co Bóg złączy…
Data: sierpień 1999
Vega to był jednak twardy gość. Kurwesko zakochany ale jednak twardziel. Najgorsze, że Wielka Łuna – miłość jego życia – miała jego osobę wraz z jego afektem wobec jej osoby w tak zwanym, głębokim poważaniu. Nie zniechęcało go to bynajmniej, ale raczej właśnie mobilizowało do działań, które miały na celu wzniecenie szalonej namiętności wobec tak zajebistego gościa, jakim bez wątpienia był on –Vega.
Stanowisko Łuny w tej kwestii było jednak, by rzec delikatnie, nieco odmienne. Vega – hejterski, pyskaty punk – w żadnym razie nie stanowił ucieleśnienia jej marzeń o prawdziwym, męskim rycerzu. Niestety, pomimo wielu prób odstraszenia tego wnerwiającego, gburowatego, bezczelnego durnia, Vega nadal obsypywał ją nieziemskimi, w jego mniemaniu, prezentami. Kiedy zwróciła mu uwagę, iż koronkowa, frywolna bielizna, którą przysyłał, jest niestosowna, jej wielbiciel zupełnie niespeszony, zaczerpnąwszy fachowej porady w sklepie z bielizną, przysłał… obszerne reformy do kolan. Rozpakowująca paczkę Strażniczka, w pierwszym momencie oniemiała. Ale tylko na chwilę.
— Nosz, kurwa jego mać! — sekundę później ryk wściekłości rozszedł się w jaskini, wyżłobionej w zboczu Tupangato*, z prędkością dźwięku wciskając drżącą fonię w każdą wolną przestrzeń wulkanicznego zbocza. Wkurwiona Łuna zadrżała. Wulkan też. Ziemia nie. Na szczęście.
Rozbicie obszernego namiotu nieopodal tajnego wejścia do jej jaskini, było jednym z wielu chytrych planów, jakie z prędkością światła, co rusz obmyślał zakochany Adonis. O skuteczności swoich poczynań przekonywała go, wbrew wszelkiej logice, stanowcza postawa Ukochanej. Vega był bowiem święcie przekonany, że Łuna robi to specjalnie, niczym kura uciekająca przed kogutem; że niby go kusi, a potem daje w pysk, bo w rzeczywistości chce sprawdzić jego wytrwałość, siłę uczucia i w ogóle. Strażniczka widziała to zgoła inaczej, co wyrażała na każdym kroku w niewybredny zresztą sposób:
— Gdzie się pan pcha z tym namiotem?!
— Pan? — wydukał oniemiały Vega, przechylając jednocześnie głowę, a wraz z nią fryz czerwonego „koguta” na bok i wpatrując się z półotwartą gębą w zarys pulchniutkich pośladków kobiety swoich snów.
— Tak, pan! — odkrzyknęła zaczepnie. — Bo widzisz panie patafianie, mam dość tych twoich koślawych eeee… a co ty robisz?
Vega, od kilku sekund trwający w pochylonej pozie przywodzącej na myśl przechył półgłupa, rzucił się tymczasem na skały, jednocześnie odpychając Strażniczkę na bok.
— Ratuję ci życie, maleńka ahhh… — wyjęczał i zemdlał.
— Vibora de la cruz**. Vibora de la kocham. Vibora bardzo kocham. Vibora bardzo cię kocham. Vega bardzo cię kocham...
— Vega bardzo cię kocham... — powtórzył szeptem mimowolnie zasłyszany przez sen zwrot i nie mógł uwierzyć, że ona naprawdę to powiedziała. Błogi uśmiech spowił jego twarz, a wyobraźnia napełniła się tysiącem wyuzdanych scen, jakich wkrótce zapewne wspólnie doświadczą, on i jego Ukochana. Tymczasem Strażniczka kontynuowała:
— … to bardzo jadowity wąż. Miałeś szczęście, głupku — szeptała, robiąc mu kolejny zimny okład na czoło.
— Powiedziałaś, że mnie kochasz — wymruczał ochryple, rozbudzając się na moment ociężale.
— Idiota! Co ty bredzisz? — mruknęła, widząc, jak twarz rozgorączkowanego Vegi przyobleka się w obleśny uśmiech.
— Tak myślałem. Teraz się nie wyprzesz — podsumował jej nieudolne wymigiwanie się i ponownie zapadł w sen.
Wielkiej Łunie ręce opadły. Nie miała już sił. Odganianie się od Vegi było bardzo męczące i kłopotliwe. Z drugiej strony, ostatecznie jednak musiała przyznać, że heroiczny gest ratujący jej życie był imponujący. „Tiaaaa” — rozmyślała, wpatrując się w twarz chłopaka — „A z trzeciej strony siedzę tu już tyle tysięcy lat i nic… Można by się trochę, hm… Na bezrybiu i rak ryba…” — snuła coraz przychylniejsze swojemu adoratorowi, rozważania.
Koniec końców… ślub odbył się w małym kościółku, w rodzinnej miejscowości Vegi, zlokalizowanej nieopodal aglomeracji katowickiej. Nie zabrakło na nim starych znajomych, to jest Baśki w asyście tubalnej fajki i Ojgyna, Canulasa z Czarnooką humanoidką przywleczoną z koszmarnej podróży Vegi. Nawet agent ubezpieczeniowy Adam T, którego nazwiska za cholerę nikt nie mógł zapamiętać, się pofatygował i pobłogosławił Młodej Parze. Weselisko było huczne i bardzo udane. Młodzi wyruszyli w podróż poślubną diabli wiedzą gdzie i jeszcze nie wrócili…
* Tupungato — stratowulkan w Andach, na granicy argentyńsko–chilijskiej. Wysokość 5264 m n.p.m. Powstał w plejstocenie.
** Vibora de la cruz — to argentyńska nazwa „Żararaka urutu” tj. gatunku jadowitego węża z rodziny żmijowatych. Jest bardzo agresywny i uznawany za jednego z najniebezpieczniejszych węży Ameryki Południowej.
Komentarze (21)
Szybko im poszło z tym ślubem. Jest też Adam, ale nie wiem kto kryje się pod innymi imionami. :)
Jak zwykle ostrym piórem nakreślone. :)
Dzięki żeś tu zajrzała i skomentowała :) Pozdrowionka
1) "Kiedy zwróciła mu uwagę, iż koronkowa, frywolna bielizna, którą przysyłał[,] jest niestosowna, jej wielbiciel zupełnie nie speszony. zaczerpnąwszy fachowej porady w sklepie z bielizną, przysłał…" - brakuje przecinka między czasownikami + niespeszony - razem. 'Nie' z przymiotnikami razem ;)
2) "Rozpakowująca paczkę Strażniczka[,] w pierwszym momencie oniemiała." - a tu brak przecinka między imiesłowem przymiotnikowym czynnym (rozpakowująca) a czasownikiem (oniemiała)
3) "— Nosz, kurwa jego mać! — sekundę później ryk wściekłości rozszedł się w jaskini, wyżłobionej w zboczu Tupangato*, z prędkością dźwięku wciskając drżącą fonię w każdą wolną przestrzeń wulkanicznego zbocza. " - oooo, a to zacne. Drżąca fonia. Super1
4) (...) że niby go kusi, a potem daje w pysk, (...) - tu brak przecinka miedzy czasownikami
5) "Błogi uśmiech spowił jego twarz, a wyobraźnia napełniła się tysiącem wyuzdanych scen, jakich wkrótce zapewne wspólnie doświadczą, on i jego Ukochana." - :D śmiechłam. Vibora de la cruz, hahaha. To chłop miał sen.
6) "— … to bardzo jadowity wąż. Miałeś szczęście[,] głupku — szeptała (...) - tu musi być przecinek, bo to dopowiedzenie, ten głupek.
7) "— Idiota! Co ty bredzisz? — mruknęła, widząc[,] jak twarz rozgorączkowanego Vegi przyobleka się w obleśny uśmiech." - i tu przecinek się zgubił między 'widząc' a 'przyobleka się'.
8) „A z trzeciej strony siedzę tu już tyle tysięcy lat i nic… Można by się trochę, hm… Na bezrybiu i rak ryba…” - hahaha...
9) "Młodzi wyruszyli w podróż poślubną diabli wiedzą gdzie i jeszcze nie wrócili…" - zaraz, cooooo. A cóż to za zwrot akcji! Ślub?! No, szok. Cóż ten Vega dalej wykombinuje, to wolę nie myśleć. I czy Wielka Łuna z nim wytrzyma, ot pytanie.
Hm, hm. No w każdym razie dziękuję za miły tekst z rana. Vega z rana jak śmietana ;)
Pozdrawiam, Agu.
Jeszcze raz dzięki wielkie, ogromniaste :)
Pozdrowionka :))
Dzięki i pozdrowionka ;))
"Rozbicie obszernego namiotu nieopodal tajnego wejścia do jej jaskini, było jednym z wielu chytrych planów, jakie z prędkością światła, co i rusz obmyślał zakochany Adonis." - też byłem wielce zdziwione, ale poprawie to co rusz. I trza wyp... Ty już wisz, co trzeba zrobić z "i".
"— … to bardzo jadowity wąż. Miałeś szczęście, głupku — szeptała, robiąc mu kolejny zimny okład na czoło." - haha. Pięknie. Może nie darzę Vegi, aż takim szaleństwem jak Kim, ale lubię typa.
" Canulasa z Czarnooką humanoidką przywleczoną z koszmarnej podróży Vegi." - to rozumiem :)
A.Gu uczy, bawi, wychowuje. Pięknie. Lekki, wesoły tekścik. Kupuję.
Dzięki za "i" — biegnę z korektą ;)) Pazdrawljaju ;))
No pewnie też w podróż poślubną Wielka Łuna wzięła swoją bieliznę. Dlatego nie powracają z niej.
Namioty są przynętą dla zakochanych.
Dobre podejście i puenta... ślub.
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam :)
"Kurwesko" na "Kurewsko" chyba, że to celowe, bo u Ciebie to nigdy nie wiadomo;)
Pozdrowionka :)
Masz w tytule blad! Hejsterska!
Weselicho w Katowicach? Pewnie pod tymi cudnymi palami na rynku :D
Pozdrawiam Cię ciepło :) No i oczywiście piąteczka, no bo jak to tak dać inną ocenę Vedze (czy ja dobrze to odmieniłam?) :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania