TW – Raz, dwa, trzy... Baba Jaga patrzy!
– Staszek! Wracaj! Słyszysz?! Mówię do ciebie! Staszek!!!
Staszek słyszał, bo krzyki wściekłej matki zagłuszały nawet odgłosy burzy, ale się nie zatrzymał. Biegł ile sił w nogach, aby jak najszybciej znaleźć się w lesie. Nie pierwszy raz uciekał. Zdarzało mu się to dość często.
Nikt nie rozumiał, że dziesięcioletni chłopiec wcale nie chce spędzać całego dnia na nauce. Wolał bawić się z kolegami na pobliskim placu zabaw, umiejscowionym w środku lasu. Czuł się tam bezpiecznie. Ludzie wmawiali mu, że rodzice chcą dla niego jak najlepiej, ale wiedział, że to nieprawda.
Przyspieszył, gdy krzyki zaczęły go gonić. Potknął się o wystający korzeń i upadł. Spanikowany, niezgrabnie wstał i pobiegł dalej, poprawiając okulary, zsuwające się z nosa. Niewiele widział, ale drogę znał wręcz na pamięć. Zatrzymał się dopiero przy ogromnej zjeżdżalni, umieszczonej między karuzelą a huśtawką, i wskoczył pod drewniany mostek, częściowo chroniąc się przed deszczem, a częściowo – przed całym światem.
Zmarznięty, przemoknięty i smutny, nie rozumiał, dlaczego jego życie przypomina najgorszy koszmar senny. Pamiętał doskonale, że kiedy był mały – o wiele mniejszy niż teraz – rodzice uwielbiali się z nim bawić, przy akompaniamencie śmiechu i miłych słów. Kilka łez spłynęło po jego twarzy, gdy zerknął na posiniaczone ręce.
– Cześć, Staszek!
Na dźwięk znajomego głosu chłopiec ściągnął okulary i zmrużył oczy. Widok przyjaciela przyniósł mu ulgę.
– Cześć, Tomek!
– Coś się stało? Dawno cię tu nie było. Martwiłem się.
Staszek rozejrzał się wokół i westchnął ciężko. Słońce przebijało się przez szpary w deskach i oślepiało go. Był pod ogromnym wrażeniem miejsca, w którym się znalazł i wciąż nie potrafił pojąć, skąd Tomek ma takie magiczne zdolności.
– Jak to zrobiłeś?
– Mówiłem ci już, że to dla mnie pestka. – Tomek uśmiechnął się szeroko i podał koledze butelkę soku oraz paczkę ciastek. – Proszę, to dla ciebie. Pewnie jesteś głodny.
– Dziękuję – szepnął wzruszony Staszek. – Nie jadłem od trzech dni.
– Przykro mi.
– Niepotrzebnie. To moja wina. Mogłem się bardziej przyłożyć do nauki.
– Staszek! Przecież jesteś geniuszem!
Chłopiec wzruszył ramionami i wepchnął do ust garść ciastek. Wiedział, że powinien jeść wolno, ale głód nie pozwalał mu czekać.
– Moi rodzice twierdzą, że jestem głupi i... Innych słów nie powtórzę, bo są bardzo brzydkie – powiedział, gdy przełknął pierwszą partię ciastek. – Zawiodłem ich. Mieli prawo się zezłościć.
Tomek westchnął, a potem sięgnął do ogromnego drewnianego kufra, obklejonego kolorowymi naklejkami. Uśmiechnął się porozumiewawczo do Staszka.
– Może się pobawimy?
– Dzięki, ale nie mam ochoty.
– Staszek...
– Wiesz? Zazdroszczę ci. Twój tata zbudował ten domek na drzewie. Możesz tu przesiadywać całymi dniami. Masz pełno jedzenia i zabawek. Nie musisz się uczyć. Nikt na ciebie nie krzyczy. Nikt cię nie bije.
– Twoi rodzice z pewnością cię kochają, tylko...
– Naprawdę ci zazdroszczę i chcę tu zostać. Z tobą. Mogę?
– Staszek, no nie wiem... – Tomek sposępniał. – To tylko...
– Proszę. Jesteś moim jedynym przyjacielem. Proszę...
Tomek zaniemówił. Nie chciał powiedzieć całej prawdy, aby nie stracić przyjaciela, ale przyszła pora na wyjawienie tajemnicy.
– Staszek, ja...
– Tutaj się schowałeś, mały gówniarzu! – Staszek poczuł mocne szarpnięcie, a chwilę później stał już na własnych nogach. – Ile razy ci mówiłam, że masz mnie słuchać! Ile?! Ty mały, pieprzony, bachorze! Ostatni raz wywinąłeś mi taki numer! Ostatni, kurwa, raz!
Chłopiec zauważył dłoń unoszącą się nad głową matki, więc odruchowo zgarbił się i zamknął oczy. Pierwszy cios spadł w policzek, a potem posypała się ich cała lawina.
*
Zapłakany Tomek bujał się w przód i w tył, siedząc skulony pod drewnianym mostkiem. Trząsł się ze strachu. Chciał zapomnieć o tym, co widział. Zamykał oczy, zaciskał powieki, ale niechciane obrazy nie znikały.
Staszek...
Schował głowę między kolanami i zaczął głośno krzyczeć, próbując zagłuszyć błagalny i płaczliwy głos przyjaciela, proszącego matkę, aby przestała.
Żałował, że nie zabrał go ze sobą. Tam. Na drugą, lepszą stronę.
Komentarze (28)
Czekam!
Naprawdę fajna sprawa to TW :)
I dzięki wielkie! Cieszę się, że moje teksty jednak nadają się do czytania :D
"– Cześć, Staszek!
Na dźwięk znajomego głosu, chłopiec ściągnął okulary i zmrużył oczy.
– Cześć, Tomek! – przywitał się, siląc się na uśmiech." - mam obiekcje wobec tego fragmentu.
Pierwsza to: "przywitał się, siląc się" 2x się. Może Przywitał się z grymasem imitującym uśmiech na (w zależności czy chudy, czy gruby) pulchnej, pucołowatej lub wyschniętej twarzy.
Druga wątpliwość dotyczy dialogów przy przywitaniu. Są delikatnie dla mnie sztuczne. W sensie, cześć + imię. Średnio dziecięce.
"– Cześć, Staszek!
Na dźwięk znajomego głosu, chłopiec ściągnął okulary i zmrużył oczy.
– Siema! – podał dłoń, siląc się na uśmiech."
lub
– Cześć, Staszek!
Na dźwięk swego imienia, chłopiec ściągnął okulary, mrużąc oczy.
– Cześć, – syknął, siląc się na uśmiech.
Dalej mamy.
"Staszek rozejrzał się wokół i westchnął ciężko, bo zrobiło mu się gorąco. Słońce przebijało się przez szpary w deskach i oślepiało go." - trochę za grubo informacyjnie jak dla mnie. To "westchnął ciężko" + dookreślenie czemu westchnął jest troszkę usilnym upychaniem drugoplanowych informacji, które mogą budować klimat, ale w nadmiarze nieco przeszkadzają.
"Chłopiec wzruszył ramionami i wepchnął do ust garść ciastek. Wiedział, że powinien jeść wolno, ale głód nie pozwalał mu czekać." - a tu bardzo ładne. + ogólnie świetny pomysł.
Druga część tekstu już świetna. Urzeka końcówka. Bardzo ładnie wytrzymałaś dozowanie informacji, więc puenta nie zawiodła.
Z całości mi wychodzi 5-, bo jednak w kilku miejscach można podłubać.
Pozdrówka.
Co do tego fragmentu: "Staszek rozejrzał się wokół i westchnął ciężko, bo zrobiło mu się gorąco. Słońce przebijało się przez szpary w deskach i oślepiało go." - trochę za grubo informacyjnie jak dla mnie. To "westchnął ciężko" - zgrzytał mi od samego początku. Dodawałam zdania i je usuwał, ale jak widać, wciąż jest beznadziejnie :)
Co do przywitania. Mój brat (lat 9) wita się tak ze wszystkimi dziećmi z podwórka, one z nim również - właśnie w takiej formie: cześć + imię. Tym się zasugerowałam :) Ale przemyślę, czy ewentualnie nie nanieść drobnej zmianki :)
Dzięki, Can :)
Pozdrawiam!
Wykorzystaj coś lub nic.
Dzięki, Karawan :)
Pozdrawiam!
Staszek słyszał, bo krzyki wściekłej matki zagłuszały nawet odgłosy burzy, ale się nie zatrzymał.
Miałam więcej wątpliwości (na przykład: biegł do lasu, a znalazł się pa placu zbaw lub: padało, ale między szczelinami desek docierało słońce), ale czytając wszystkie się wyjaśniły, tkając smutny obrazek :(
Zostawiam 5, pozdrawiam :)
Dodałam "nawet", bo jeśli to ma uczynić tekst bardziej czytelnym to czemu nie.
Dziękuję, że wpadłaś i pozdrawiam :)
Tech-aid:
„Przyspieszył, gdy krzyki zaczęły go gonić.” – zdanie samo w sobie bardzo fajne, bo dobrze obrazuje, na czym skupia się bohater, biegnąc. Dałbym tylko „gonić” w cudzysłów, z racji tego, że krzyki gonić raczej nie mogą. Ale to drobiażdżek lilipuci.
„Na dźwięk znajomego głosu, chłopiec ściągnął okulary i zmrużył oczy.” – tu zbędny jest przecinek, ponieważ rozdziela zdanie pojedyncze.
„– Mówiłem ci już, że to dla mnie pestka – powiedział Tomek. Uśmiechnął się szeroko i podał chłopcu butelkę soku oraz paczkę ciastek. – Proszę, to dla ciebie. Pewnie jesteś głodny.” – zastanowiłbym się nad sensem pisania „powiedział Tomek”. To, ze powiedział, widzimy, bo zacytowałaś jego wypowiedź. Ważniejsze byłoby tu to, co robi w czasie tego mówienia, jak się zachowuje ( w czasie mówienia lub po). Zostawiłbym tylko „Tomek uśmiechnął się szeroko i podał [koledze] butelkę soku...”. Zmieniłem „chłopcu” na „koledze”. Słowo „chłopiec” stwarza między nimi dystans, jakby byli sobie obcy, a tak nie jest. Sa kolegami, może nawet przyjaciółmi, dlatego podkreśliłbym te ich bliskość.
„Pierwszy cios padł w policzek, a potem posypała się cała lawina przypadkowych ciosów.” – padł w policzek, nie brzmi to dobrze, a nawet chyba nie jest do końca po polsku. Dałbym: „trafił w policzek”, „Spadł na policzek” (w końcu matka uniosła dłoń do tego ciosu). No i pozbyłbym się powtórzenia „cios/ciosów”. Np. „Pierwszy cios spadł na policzek, potem posypała się ich cała lawina”.
„Zapłakany Tomek siedział skulony pod drewnianym mostkiem i bujał się w przód, i w tył...” – ten przecinek przed „i” nie jest potrzebny, nie jest to bowiem wymienianie niczego po kolejnym „i”, tylko cały zwrot „w przód i w tył”. ALE. Czy te dwa „i” są konieczne? Czy nie jest ich za dużo? Może tak: „Zapłakany Tomek bujał się w przód i w tył, siedząc skulony pod drewnianym mostkiem”.
„Zamykał oczy i zaciskał powieki, ale niechciane obrazy nie znikały.” – następne „i”, które można spokojnie zastąpić przecinkiem. „Zamykał oczy[,] zaciskał powieki, ale niechciane obrazy nie znikały”.
„Schował głowę między kolanami i zaczął głośno krzyczeć, próbując zagłuszyć błagalny i płaczliwy głos przyjaciela, proszącego matkę, aby przestała.” – dalsze „i” do usunięcia. Choćby tak: „Schował głowę między kolanami[.] Zaczął głośno krzyczeć, próbując zagłuszyć błagalny, płaczliwy głos przyjaciela...” .
Samo opowiadanie bardzo fajne, na granicy fantazji, a raczej wyobraźni, bo można pokusić się o stwierdzenia, że nie ma żadnego Tomka, jest to alter ego Staszka, jego ucieczka przed tyranią rodzicielki (trzy dni nie jadł??!!). A można odczytać sprawę dosłownie, i wtedy będzie coś z pogranicza baśni.
Bardzo jestem na tak.
Pozdrawiaki ;)
Poprawiłam chyba wszystko według Twoich wskazówek. Robię postępy, bo robię coraz mniej głupich błędów. Może nadejdzie dzień, kiedy opublikuję bezbłędny tekst :)
Interpretacja tekstu jest dowolna. Przez chwilę przeszło mi przez głowę, że to mogłaby być baśń, ale jest zbyt brutalna i nie ma szczęśliwego zakończenia...
Staram się podchodzić dość niestandardowo do zestawów, które ludzie mi przydzielają.
Adam, a Ty nie chcesz do nas dołączyć? :)
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję :)
Pozdrawiam!
Pozdrawiam u zostawiam caly gwiazdozbiór
Ale i również dziękuję :)
Pozdrawiam, Justysko :))
To takie moje jeno...Tekst mnie się podoba, bo ładnie się czyta i jest ciekawy i niejednoznaczny. No dobra. Kończę te moje...Pozdrawiam→5
Dzięki, Dekaos :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Zostawiam 5 i pozdrowienia. :)
Bardzo mocny tekst i poruszający trzewia. Jak my dorośli nie potrafimy zrozumieć dzieci. A przecież one mają też swoje marzenia. W twoim opowiadaniu/bajce jest ujęcie granicy przeszłości i przyszłości. Staszek i Tomek dwa różne bieguny, ale łączy ich więź przyjaźni.
Te ciosy matki zasługują na pogardę. Lepiej by było, gdyby Tomek pozostał tam pod mostem.
Niespójność światów pobudza zmysły do myślenia i zastanowienia się nad teraźniejszością.
Bardzo ciężki tekst. Podoba mi się twoja lekkość myślenia i wyłapanie tego conie najważniejsze.
Pozdrawiam serdecznie
Zdaję sobie sprawę, że tekst może być ciężki, bo sama miałam problem z napisaniem go.
Dziękuję za wizytę i ciepło pozdrawiam :)
I pozdrawiam!
Niesamowity tekst, dobrze napisany, wywołujący ogrom emocji.
Pozdrawiam
Dzięki, że wpadłeś i cieszy mnie, że tekst się spodobał :)
Pozdrawiam!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania